niedziela, 15 września 2013

Rozdział 2

 Obudziłam się o godzinie 11.30, no super prawie zaspałam ale co tam.Zerwałam się z łóżka i biegiem udałam się ubrać w:
Zabrałam torbę na trening, założyłam buty i szybkim krokiem poszłam  na hale. Gdy już weszłam, wszyscy ćwiczyli serwowanie przez siatkę . Wzięłam 'mikasse' i zaczęła się gra do puki nie weszła na hale policja.A już miałam przebić piłkę,ale dobra.
Nie powiem, ale zdziwiła nas  ta nie zapowiedziana wizyta.
Co jest grane?! Nie codziennie w środku treningu przychodzą psy!

-Dzień Dobry,czy jest tu  Leayna Styles?- spytał policjant trochę już przestraszyłam.
-To ja.-odpowiedziałam zdezorientowana.
-Pójdziesz z nami.-byłam już trochę przestraszona ,bo w końcu ja pale.
-Co?! Dlaczego?
-Spokojnie. Mamy dla ciebie kilka informacji.
Wzięłam torbę i udałam się do radiowozu. Jazda do domu była bardzo niezręczna przez tą cisze.
Gdy stanęliśmy na podjeździe od razu wyszłam z auta i weszłam do domu gdzie w salonie siedzieli poddenerwowani rodzice i Rosi.
Usiadłam na fotelu i wtedy dowiedziałam się czegoś co '' powaliło mnie na kolana''.
-Leayna okazało się....-przerwała policjantowi mowę mama.
-Ja to powiem. Więc tak, okazało się ,że tak naprawdę twoja prawdziwa rodzina szukała Cię przez ten cały czas od twojego zaginięcia.W wieku 3 lat gdy byłaś w sklepie z mamą ktoś cię ukradł,zostałaś przemycona do Polski gdzie miało Cię odebrać jakieś państwo ,które chciało mieć ładne dziecko. Lecz jednak zrezygnowali z tego pomysłu,a że przemytnik cię nie chciał to oddał cię do sierocińca.Twoja rodzina mieszka w Anglii Holmes Chapel.-powiedziała 'mama',w sumie się cieszę i to bardzo,że odnaleziono moją rodzinę i ta historia jest całkiem inna niż mi się zdawało,ale z papierosów nie zrezygnuje.
Moja podświadomość się cieszyła, śmiała, po prost wariowała ze szczęścia.
-Wyjedziesz jeszcze dziś będziemy po ciebie  o 17.30 ponieważ lot maż na 18.00.-odpowiedział policjant.
-Dobrze to ja idę się pakować.-powiedziałam szczęśliwa,cieszyłam się ,że jeszcze dziś poznam swoją prawdziwą rodzinę,ale z drugiej strony było mi smutno zostawiać tu Rosi i jej rodziców.

Właśnie kończyłam pakowanie gdy do pokoju zapukała Rosi,powiedziałam żeby weszła, jej mina była bardzo dziwna,trudno było ją określić.
-Słuchaj Ley.-powiedziała ,a ja wyczułam ,że coś jest nie tak.
-Bo ja też wyjeżdzam do Anglii,a mniej więcej do Londynu.Tata postanowił ,że więcej zarobi w swoim kraju.-no tak wy nie wiecie,Rosi ma pochodzenie polsko-angielskie,ponieważ jej tata jest Brytyjczykiem,a mama Polką .
-No co ty. Super! Nadal będziemy w tym samym kraju!- zaśmiałam się.
Gadałyśmy bardzo długo,przecież nie będziemy się  długo widzieć,ale obiecałyśmy sobie,że kiedyś się spotkamy.W pewnym momencie usłyszałam głoś z dołu,że policjanci już przyjechali.Zeszłam na dół a 'tata' poszedł  po moje walizki.Pożegnałam się całą rodziną i wsiadłam do radiowozu i na czas jazdy na lotnisko puściłam piosenki pop.
Gdy popatrzyłam w okno staliśmy przed lotniskiem,wysiadłam z auta i czekałam na funkcjonariuszy. Pomogłam jednemu z nich z moimi walizkami.Gdy bilet miałam już w ręku,policjant powiedział do mnie:
-Na lotnisku będzie stał ktoś z rodziny,weź wtedy do ręki tą kartkę,a  ta osoba Cię rozpozna.-wręczył mi  papier z wydrukowanymi literami mojego imienia.
Pożegnałam mile policjantów i udałam się do odprawy.
 Gdy siedziałam już na fotelu w samolocie dosiadł się do mnie jakiś ładny chłopak,niestety po mojej lewej stronie przy oknie usiadł jakiś starszy zrzędliwy dziadek.
Okazało się ,że ten chłopak ma 16 lat, jest Brytyjczykiem ale ma babcie polkę bardzo  lubi grać w siatkówkę, ma na imię Mike.Swobodnie mi się z nim rozmawiało. W pewnym momencie chłopakowi się usnęło.Puściłam muzykę,założyłam słuchawki na uszy i wsłuchałam się w dźwięki wydostające się z moich słuchawek...i usnęłam .Obudziłam się na ramieniu chłopaka,który głaskał moje plecy. Gdy zobaczył ,że już nie śpię uśmiechną się do mnie. 
-Miałem cię właśnie budzić bo za chwilę lądujemy .Usiadłam, a serce biło co raz to szybciej.W końcu wylądowaliśmy i mogliśmy wyjść.Po odnalezieniu naszych walizek pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.
 Wyciągnęłam  z kieszeni spodni białą kartę i zaczęłam nią wymachiwać ale nikt nie podchodził,byli jak co to osoby z walizkami,ale ani jednej bez bagażu.Postanowiłam usiąść i tak też zrobiłam,nudziło mi się, więc zaczęłam bawić się tą kartką z moim imieniem. Gdy nagle ktoś do mnie podszedł.
-Cześć,nazywam się Gemma,a tam idzie moja i twoja mama.- powiedział do mnie wysoka dziewczyna. Można było wyczuć zdyszenie w jej głosie.
Popatrzyłam na osobę idącą w moja stronę, tryskała szczęściem,podeszła do mnie i.. mocno  przytuliła mówiąc -wreszcie cię odnalazłam ,moja kochana córeczko.
 To była moja mama!! Byłam szczęśliwa. Postanowiłam zacząć wszystko od nowa.
Gdy już się od siebie odkleiliśmy,dowiedziałam się, że Gemma to moja siostra, a w domu czeka na mnie mój starszy brat  który dopiero niedawno przyjechał ze swoimi przyjaciółmi.
  Wsiadłam do auta i po jakiś 15 min. byliśmy pod domem.Wyszliśmy z samochodu i mama powiedziała,że walizki zostaną w aucie ,mój brat je wyciągnie podobno nazywa się Harry.
Weszłam do domu,a od razu wpadłam w czyjeś sidła ,którymi okazał się Harry,a za nim jego koledzy.  Kojarzyłam  ich ale nie mogłam zajarzyć z kond.  Już wiem!! To słynny zespół One Direction.
================================================================
No i jest rozdział 2,mamy nadzieje ,że się spodoba i skomentujecie .
PS. pozdrawiamy Directioners ;*♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz