piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 29




W drzwiach stał Harry i Gemma.Gemma?! Co  ona tu robi? Czemu Harry nic mi nie powiedział?
-No to może ja wasz zostawię same.-powiedział Harry i poszedł na dół.
-Hej.-powiedziałam ze znudzeniem i poszłam w stronę biurka.
-Hej.-powiedziała z uśmiechem. -Harry powiedział mi o tym wywiadzie...-nie dałam jej skończyć.
-No i co.Co wam z tego? Tyle,że macie tą świadomość i tylko tyle.
-Ale Ley,porozmawiajmy na spokojnie.Chodź tu.-usiadła na łóżku i poklepała miejsce obok siebie.
Nic nie powiedziałam ,tylko wzdychnęłam i usiadłam obok.
-Co tu robisz?-spytałam,patrząc przed siebie.
-Przyjechałam do was ,przecież za trzy dni wyjeżdżamy.
-Ale jak to my?Czyli ty jedziesz z nami?-spytałam,patrzeć na siostrę.
-Tak.-zaśmiała się,a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-No to powiedz mi,fajnie jest tak nagrywać covery piosenek?-spytała z uśmiechem.
-A jak myślisz?Pewnie.
-To czemu tak zareagowałaś jak chłopaki zaczęli ten temat?
-Bo..bo..noo...ja nie jestem w tym dobra.
-Jak to?! Widziałam na YT jak ty śpiewasz.Ładniej od Harrego.-zaśmiała się ,a ja razem z nią.
-Pewnie.-ponownie się zaśmiałyśmy.
-Chodź,zejdziemy  na dół.-zaproponowała i już wstawała,ja jednak nie zmieniłam pozycji.
-Ej,co jest?
-Ja nie chcę.-nie chce tam schodzić i czuć na sobie wzrok wszystkich.
-No ej,chodź.Nie będziesz tu sama siedziała.-zaczęła mnie ciągnąć ale ja nie ustępowałam.
-Dobra.-powiedziała i wyszła.
Usadowiłam się na łóżku z laptopem i już miałam go załączyć,gdy do pokoju wparował Harry.
Szybko podszedł do mnie i zamknął laptopa,po czym odłożył go na bok.
Wziął mnie podniósł i przełożył przez ramię.Ja zaczęłam go kopać i bić po plecach czy brzuchu.
-Spokojnie.-powiedział i zaczął się śmiać.
-Noo Harry!Puść mnie!-wrzeszczałam na niego.
Po chwili poczułam jak siedzę na czymś miękkim.
Rozejrzałam się i byłam w salonie razem z rodzeństwem.Chłopaki zdążyli już wynieść się do ogrodu.Harry dołączył do nich,a ja nie zastanawiając się dłużej podeszłam do szklanych drzwi i zamknęłam je na klucz.
Gdy Louis chciał wejść skapnął się,że drzwi są zamknięte.
-Ej,drzwi zamknęłaś?! Ty.
                                 http://2.bp.blogspot.com/-BQ9p9IWagkM/UN5uZ_3tLpI/AAAAAAAAAJY/ADqiMqUm7YE/s320/one_direction_gif_19_by_xdetodounpocox-d4pb1rp+(1).gif
 -No tak ja.-zaśmiałam się.
-Ej,Ley.Otwórz mu.-odezwała się Gemma.
-Nie.Oni mnie też ostatnio zamknęli.
Louis już zdążył zawołać chłopaków,no i tak w piątkę stali pod drzwiami waląc i wrzeszcząc.
-No to w takim razie obejrzymy sobie jakiś film.-powiedziała i włączyła telewizor.
Oglądamy już jakieś 20 min., jakieś kilka sekund wcześniej ucichły walenia i jakiekolwiek głosy chłopaków
Pewnie się już tym zmęczyli.Z ciekawości odwróciłam w bok głowę by ich zobaczyć ale nie było tam nikogo.  O nie!
Szybko zerwałam się z sofy.Mój cel : dobiec do pokoju.
Gdy byłam już na schodach,poczułam jak unoszę się w powietrzu.
Odwróciłam głowę by zobaczyć kto mnie trzyma,był to Zayn.
Próbowałam się wyszarpać ale szło to na marne.
Ktoś zaczął mnie  gilgotać.Chłopaki.
-Hahaha..no..hahah ejj.P..Prze.. hahaha przestańcie.
Oni dalej mnie gilgotali.Brakowało mi powietrza,a oni nic sobie z tego nie robili.
Po ok.10 min. Zostawili mnie.
Jutro sobota więc się wyśpię.Byłam juz zmęczona,więc jak najszybciej poszłam do pokoju po piżamę i do łazienki.
Umyta położyłam się i nawet nie wiem kiedy usnęłam.
                                                ( włącz TO )
                                                        ***
Tym razem  nie obudziły mnie promienie słoneczne,a krople deszczu obijające się o okno.
Jak to na Londyn przystało,nie mogło ciągle świecić słońce.
Wstałam i  poszłam do łazienki.Ubrałam na siebie TE ubrania,włosy tak ułożyłam.
W domu było dziwnie cicho,zeszłam na dół.
Nigdzie,nikogo nie było.Weszłam do kuchni,a na lodówce była karteczka.
Hejka Ley.Jesteśmy na probie-chłopaki, a Gemma ma załatwienie.Wszyscy będziemy około 18.00.
No nic,chata wolna.Zrobiłam sobie kanapeczki,które następnie wylądowały w moim brzuszku.
Poszłam do salonu i puściłam na program muzycznym,a na nogi ustawiłam sobie laptopa.
Zalogowałam się na facebook'a ale nic ciekawego nie było,więc weszłam na jakąś stronę plotkarską.
Moją uwagę przyciągnął na głównej stronie tytuł jednego z artykułów.
Siostra znanego członka zespołu z One Direction, Harrego Styles'a  ma jeszcze jakieś tajemnice?
Pod tym tekstem był filmik z wywiadu,a potem długi tekst.Skrócę wam go.Pisało tam,że to jedna z moich tajemnic,a oni za wszelką cenę starają się odgadnąć resztę.
Było wiele komentarzy,np. I to ma być śpiew,to już ja śpiewam lepiej.
Albo : No ciekawe co jeszcze ukrywa ta Leayna.
Oczywiście były też pozytywne komentarze.
Obejrzałam,jeszcze z 10 min. telewizor,a potem poszłam do łazienki za potrzebą.
Gdy szłam,przywaliłam nogą o kant  szafki.
                                                        ***
Stoję przed lustrem i patrzę na siebie.Taka jak ja ,nie ma szans na wybicie się w karierze piosenkarki.
Nigdy.Patrzyłam jeszcze chwilę,a potem postanowiłam coś zrobić z obolałą nogą.
Zaczęłam przeszukiwać półkę w łazience w celu znalezienia maści.
No i wtedy znalazłam tą małą metalową rzecz.
Wyciągnęłam ją i usiadłam opierając się plecami do wanny.Okręcałam żyletkę w palcach.
                                       http://2.bp.blogspot.com/-BgGMA88WBOc/UZkIhqCtArI/AAAAAAAAC_A/B6uhijov9-M/s320/tumblr_ma5z4p0AJn1rei40so1_500.gif
Przyglądałam się jej.To taki przyjaciel w samotności.Raz,tylko raz zdarzyło mi się niefortunnie tak pociąć,że trafiłam do szpitala!Tak! Kiedyś też się tnełam ale nikt prócz mnie o tym nie wiedział.Nawet Rosi.Wtedy myślałam,że naprawdę moje życie to jedna wielka porażka ale jednak się myliłam.Teraz się cieszę,że odnaleziono moją prawdziwą rodzinę,ale czy ja proszę o tak zbyt wiele!Ja chcę tylko tak jak to jest w normalnych domach.Mama,tata i kochające się rodzeństwo.Tak,przecież mam rodzinę i wymienionych prze zemnie członków rodziny.Ale czy Harry musi być sławny!Czy nie mógł być normalnym bratem z najzwyczajniejszą pracą,a nie osobą którą wszyscy znają?!
Popatrzyłam na swój lewy nadgarstek i przyłożyłam do niego żyletkę.
                               
                                   http://2.bp.blogspot.com/-zQMujUQ11OQ/UZzz0p4pkiI/AAAAAAAAABE/iEWa8GJuHbs/s1600/3.gif
Nie obchodziło mnie czy boli.To właśnie ból dawał mi ukojenie
Zrobiłam jeszcze kilka kresek i patrzyłam jak powoli przemieszcza się czerwona ciecz.
Łzy spadały po policzkach,a krew powoli spadała na kafelki.
Zaczęłam nucić jakąś piosenkę.
____________________________________________________________________________
Hejka ;3 No i mamy już 29 rozdzialik. Sorki za błędy jeśli takie są :D
Tak mało was komentuje ;[
Rozdział krótki ale chyba ciekawszy,prawda?
Mile widziane komentarze,anonimki się podpisują ;*
5 komentarzy=następny rozdział

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 28

                                               ( włącz TO )
Nie zwlekając dłużej,poszłam się umyć.
Wzięłam długą kąpiel,która dała mi przemyśleć niektóre sprawy.
Gdy wyszłam z wanny i zorientowałam się,że nie mam piżamy,musiałam przejść do pokoju w samym ręczniku.
Gdy już byłam w piżamce,a zegar wskazywał 23.00 poszłam spać.
Nie mogłam usnąć dłuższy czas.Brakowało mi czegoś.Ale czego?!Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się.
Chyba już wiem,papierosów.
No tak,przecież nie paliłam prawie dwa tygodnie.Będzie trzeba jutro znów zobaczyć moich przyjaciół.
Pomimo tego,że palą to i tak ich lubię.Przecież to z nimi zaprzyjaźniłam się po przyjeździe do Londynu.
Choć Rosi jest przeciwna temu,że pale to zauważyłam między nią,a Nicholas'em coś dziwnego.
Po moich przemyśleniach ponownie się położyłam i nawet nie wiem kiedy usnęłam.
Dopiero rano obudził mnie budzik w komórce.Była 7.00 rano ,a ja muszę wstawać przez szkołę.
Chciałam się wyrobić przynajmniej dziś na czas.Szybko wzięłam jakieś ubrania :
Pobiegłam do ubikacji umyć zęby i ogólne wyszykować się.
Dziś postanowiłam rozpuścić włosy.
Gdy już byłam gotowa,zeszłam na dół gdzie już wszyscy siedzieli i jedli śniadanie.
-Hej!-powiedziałam do chłopaków.
-No hejka!-wrzasnęli hurkiem.
-Co na śniadanie?-spytałam,siadając.
-Specjalnie dla Ciebie,naleśniczki.-powiedział Harry po czym podał talerz.
-Dzięki.
 Gdy zjadłam Harry zaczął:
-Dziś któryś  z nas przyjedzie po Ciebie po szkole.
-No ale... ja umiem sama trafić do domu.
No zajebiście, dziś miałam się spotkać ze znajomymi.
-Ja wiem,że potrafisz trafić do domu ale zazwyczaj trafiasz o wiele za późno.
-No to dziś będę punktualnie.
-Tak?Będziesz od razu po szkole do domu szła?
-No znaczy,spotkam się ze znajomymi...-nie dane było mi skończyć.
-Nie Ley.Przyjadę po Ciebie.A teraz choć.
Ja tylko z naburmuszoną miną poszłam po bluze .
                                                W SZKOLE:
Czekam sobie właśnie na korytarzu szkolnym na jakąś znajomą mi twarz.
W pewnym momencie podeszła do mnie ta cała Chloe.
-Hej.-usiadła obok mnie na kafelkach.
-Czego chcesz?-powiedziałam oschle.
-No nie bądź taka nie miła.Może zaczniemy wszystko od początku.Zapomnimy...-nie dałam jej skończyć.
-Nie!Daj mi spokój !Już zapomniałaś co zrobiłaś?!-wstałam i krzyczałam na nią.Pewnie teraz wszyscy mnie słyszeli.
-No co było,to minęło.-powiedziała takim irytującym,przesłodzonym głosikiem.
-O nie suko!Myślisz,że ja jestem taka głupia?Myślisz ,że ja nie wiem,że ty ze mną 'gadasz' z tego wzgldu,że mój brat to znany piosenkarz?!
-Jak ty śmiałaś mnie w ogóle tak nazwać!
-A jak Cię mam inaczej nazywać!Jesteś nią i pozostaniesz!
-Zobaczysz zniszczę Cię!
-Już się boje.
-I powinnaś.-uśmiechnęła się.
-O ty szmato!-już miałam ją spoliczkować ale kogoś dłoń uniemożliwiła mi to.
Odwróciłam się i zobaczyłam moich przyjaciół ale nie Josh'a.
-Nie warto.-powiedział Steven.
-Jeszcze mnie popamiętasz.-powiedziała ONA i poszła.
-A gdzie Josh?-spytałam.
-Na co Stev pokazał na Chloe i ...Josha!
Nie no,ja myślałam,że ten pocałunek to był jednorazowy.
Dzwonek zadzwonił,a Rosi z Nicholas'em poszli na Angielski ,a ja z Steven'em na Biologie.
Czemu akurat te lekcje musimy mieć osobno.Przynajmniej na lekcjach mogli bi mi oszczędzić widoku.Chloe migdaląca się do Josh'a.Jednak ja zostawił dla NIEJ.
Przez wszystkie lekcje siedziałam ze Stevem,bo Ros siedziała z Nicholas'em.
Chyba jednak szykuje się nowa para.
Niektóre lekcje były na tyle nudne,że nie szło nie gadać.Za co oczywiście zostaliśmy upominani ale na tym się skończyło.
Po skończonych lekcjach pożegnałam się z przyjaciółmi i wzrokiem odszukałam znajomego mi z pięciu aut.
Zauważyłam samochód Harrego.Gdy mnie zobaczył zaczął mi machać.
Wsiadłam do auta:
-Hej.-powiedziałam.
-Hej,jak było w szkole?
-Jak zawsze nudno.
Więcej nic nie mówiliśmy ,aż do czasu gdy zauważyłam,że to nie droga do domu.
-Harry?-spytałam.
-Tak?
-Gdzie my jedziemy?
-Na wywiad.
-Że co?!
-No tak.-powiedział spokojnie.
A to mi kazał jechać z nim do domu,a tu mi jeszcze więcej czasu zajmie.
Z założonymi rękami na klatce obszyłam się o siedzenie i przyglądałam się widokom za oknem.
-Jesteś zła?-spytał ,na co ja nie odpowiedziałam.
Dalszą część drogi przebyliśmy w ciszy.
Po jakiś 5-10 min.stanęliśmy pod wielkim gmachem.Obstawiam,ze było tam co najmniej z 20 pięter.
-No chodź.-usłyszałam głos brata gdzieś po za autem.
Wyszłam z samochodu i ruszyliśmy w stronę budynku.
                                                  ***
-Chłopaki za pięć minut wchodzimy na wizję.-usłyszeliśmy w pomieszczeniu głos jakieś kobiety.
-Ok,zaraz idziemy.-powiedział Liam.
-No dobrze.-powiedziała i wyszła.
-Ley.Zostań tu i jak chcesz to tam jest telewizor,obejrzyj sobie coś lub jak chcesz zobaczyć wywiad to jak wyjdziesz to idź prosto i zauważysz Paul'a.
Nadal byłam na nich zła,dlatego nic nie powiedziałam.
Hazza tylko wzdychnął,po czym chłopaki wyszli ,a ja zostałam sama w pomieszczeniu.
Od razu usiadłam na białej sofie i puściłam jakiś program,który z początku mnie ciekawił ale potem jednak znudził mnie on.Cykałam bez sensu po kanałach z nadzieją,że znajdę coś ciekawego.Zajęło mi to z jakieś 30 min.
-No nic.-powiedziałam do siebie i wstałam ,po czym poszłam za wskazówkami brata.
Już po chwili zobaczyłam Paula.
-Hej.-powiedziałam.
-Witaj Ley.Ale cii.-powiedział i wskazał na wywiad.
Je ju ile ona pytań im zadawała.
Już miałam się odwracać ,ale usłyszałam swoje imię.Momentalnie wróciłam na wcześniejsze miejsce.
-Harry,co powiesz o coverach Leayny?
-Emmm....-nie wiedział co powiedzieć,chłopaki także zrobili pytające miny.
-Ale o jakich coverach?-spytał.
-Ale wy naprawdę nic nie wiecie?-zadała pytanie do chłopaków.
-No nie.-powiedział Zayn.
Dziennikarka nic nie mówiąc pokazała na ekranie jeden z moich coverów.

Chłopcy gdy to zobaczyli byli zdziwieni. Ja byłam zdziwiona!Myślałam,że się nie dowiedzą,a tym bardziej  od dziennikarki.No mówi się ,niestety.Trzeba żyć dalej.
-I jak się wam podobało?-spytała kobieta.
-Znaczy ja wiedziałem,że moja siostra ma głos ,ale nie wiedziałem ,że jej coveru są na YouTube.
-No to teraz już wiecie.-uśmiechnęła się do nich.
Po jakiś 10,może 15 min. zakończył się wywiad,a ja nie wiedziałam gdzie uciec od pytań ze strony chłopaków.
Pobiegłam do pomieszczenia gdzie nadal był włączony telewizor.Postanowiłam,że będę udawać,że śpię.
-O paczcie,Ley śpi.-powiedział Niall.
-No to cii.-wtrącił się Liam.
-Nadal jestem i pod wrażeniem i zszokowaniem,że Ley nic nam nie powiedziała.
-No niby tak ale gdybysmy wiedzieli,to pomyślcie sami.Taki Harry.Zapewne by się wtrącił i to nie raz.-zabrał głos Zayn.
-Ja?Wcale nie.-zaśmiał się Hazz.
-No dobra jak wolisz,przebrani?-spytał Liam.
-Tsaa.-powiedział Louis i chyba wyszedł.
-No to który bierze księżniczkę?-powiedział Zayn.
-Ja.- oznajmił Harry.
Po chwili poczułam jak się unoszę.
Po jakiś 5 min. byłam oparta o siedzenie samochodu Harrego.Wiedziałam,że to jego auto.Poznałam po zapachu jego perfum w całym samochodzie.
                                                    ***
Z udawaniem nie było aż tak źle.Poszło jak na mnie,nawet znakomicie.
No ale siedzę już w pokoju dobre 2 godziny.
Po dłuższym zastanawianiu się,postanowiłam zejść.
W salonie nie było nikogo.W kuchni też.To gdzie ich wcięło ?Usiadłam na sofie i usłyszałam śmiechy chłopaków ,dochodzące z ogrodu.Nie dziwiłam się,że kożystali z pogody.Muszę przyznać ,że jak na Londyn,to dziś jest naprawdę ciepło i słonecznie.
Wyjrzałam zza drzwi.
-Hej śpiochu.-powiedział Niall.
-Tsa,bo ty nie śpisz dłużej odemnie.
-Ja?No coś ty.-zaśmiał się.
Dosiadłam się do stołu przy którym siedzieli.Nogi też zmieściłam na krzesło i tak sobie słuchałam w połowie ich rozmowy.
-Ley?Czemu nie powiedziałaś o piosenkach na YT?-spytał Harry.
Wiedziała,że spytają.
-No bo nie.
-Oj,no nie bądź dalej na mnie zła.
-Nie jestem.
-No nie,wcale nie widzę jaką robisz minę.
-Było trzeba mi zaufać!
-Będziesz się obrażała o taką błahostkę?
Dla niego może i jest to błahostka,ale ja bez papierosa wytrzymać już nie umiem,To za długo.
-Dobra powiedz mi czemu to ukrywałaś?
-Chcesz wiedzieć?!A dla tego,że gdybyś wiedział to pewnie jak zwykle byś się wtrącił!Muzyka nie ma być moją karierą!-wykrzyczałam mu to i zaczęłam wychodzić z ogrodu.
-Gdzie idziesz?-zapytał Louis.
-Po gówno wam to wiedzieć.
Zadzwoniłam do chłopaków,że za chwilę będę w parku.
 10min. później  :
-No hej.-powiedziałam.
-Hejka -powiedzieli równo.
-A gdzie macie Josha?
-A jak myślisz,woli tego plastika od nas.
-No tak.-wzdychnęłam i usiadłam między chłopakami.
-Macie?-spytałam.
-Tak.Masz.-Bryan podał mi dobrze znaną prze zemnie paczkę.
Odpaliłam jednego papierosa i zaciągnęłam się dymem nikotynowym.
Już po chwili byłam odprężona i już bardziej ogarnięta.Tak bardzo mi tego brakowało.
-No to co z tym Josh'em?-spytałam.
-Na razie ta cała Chloe zamieszała mu w głowie,ale on sie ogarnie i jak zrozumie co robi ,to wróci.-powiedział Stev.
-Choć nie rozumiem go,przecież wie co ONA ci zrobiła.-powiedział Nicholas.
Tak,powiedziałam im co zrobiła mi Chloe.Nie żałuje tego czynu,wręcz przeciwnie cieszę się,że wiedzą.Dzięki temu wspierają mnie i są przy mnie zawsze wtedy kiedy ich potrzebuję.A co do Josh'a to nie wiem.Niby nie przejmuje się tym,że on ma kogoś.Ale to Chloe! To nie jakaś normalna dziewczyna to zło wcielone.Przecież ona robi to specjalnie,ona owinęła go wokół palca.Nie! Nie pozwolę na to!To on mnie wspierał jak czułam się źle,to z nim się śmiałam.Niech nie zapomina jednego!
Napis Friends Forever.
-Ejj.Ley.-chłopaki zaczęli mi machać przed oczami.
-Co?-spytałam zdezorientowana.
-Komórka ci dzwoni.-faktycznie dzwoniła.
Wyciągnęłam ją z kieszeni i na ekranie wyświetlił mi się Harry.
Miałam kilka wiadomości od chłopaków.Zerwałam połączenie.
-Wiecie c chłopaki,ja będę spadać.
-To my Cię z chęcią odprowadzimy.Prawda chłopcy?-powiedział Bryan.
-No ok.To chodźcie.-zaśmiałam się.
Jednak zamiast do domu skręciliśmy do Nandos.
Zamówiliśmy sobie po szejku i w spokoju go wypiliśmy.Nie śpieszyło nam się z powrotem.Było całkiem fajnie,a tym bardziej historie chłopaków rozśmieszały mnie do łez.Oni naprawdę są śmieszni.
Jednak humor nam się zepsuł gdy do restauracji wszedł Josh z ....nią.Zauważył nas.Jednak niedosiadł się do nas.Wolał spędzić czas z nią,proszę bardzo.Jak woli.
Nie zważaliśmy już na nich uwagi.Śmialiśmy się z opowiadań,kawałów.To są przyjaciele.
Wiele osób pewnie powie,że dziewczyny nie powinny się przyjaźnić z chłopakami.Ale to błąd.Przyjaźń damsko-męską istnieje,a ja jestem na to dowodem.No tak,pewnie ktoś by powiedział,że to niedorzeczne kolegować się,aż z czterema chłopakami na jedną dziewczynę.Lubie ich bardzo.Nie zamieniłam bym ich za nic.Przyjaciół ma się tylko jednych.
Wypiliśmy szejki do końca i wyszliśmy.Nie obyło się bez popatrzenia Josh'a w naszą stronę.Uśmiechnęłam się do niego ,ale Chloe od razu odwróciła go do siebie.
No nic.Chłopaki odprowadzili mnie do domu.Pożegnałam się z każdym przytulasem i poszłam.
Po cichu weszłam do domu.Chłopaki siedzieli w salonie i oglądali mecz.Chyba ktoś jeszcze zagościł u nas,bo doszło więcej butów,tak jeszcze z 4 pary.
Pobiegłam do pokoju ,a drzwi zamknęłam na klucz.
Nie minęło 10 min.a w pokoju rozległo się pukanie.
Nie odpowiadałam,tylko wszystko pogasiłam.
-Wiem,że tam jesteś.-usłyszałam głos Harrego.Zaczął dobijać się jeszcze głośniej.
-Otwórz!-najwidoczniej był już zirytowany.
Minęło już ponad 10 min. a on dalej się dobija.
-Ley,jeśli nie otworzysz.Wywarze te drzwi.
Podeszłam do nich i otworzyłam.
W drzwiach stał Hazza i ...
 _________________________________________________________________________
Hej :D
Zacznę od : sorki za błędy (jeśli takie są). No macie jeden z dłuższych rozdziałów,jak na razie to najdłuższy.
Dałam cover Marty Bijan,bo pomyślałam,że do Ley będzie pasował idealnie. ;D
Moim zdaniem ten rozdział mi nie wyszedł  ;/
Nie zawieszam bloga :D,była wyznaczona liczba komentarzy.
A teraz tak...Ola,tak szczerze to pisała ze mną początkowe rozdziały.Potem pisałam je sama.Byłam dla niej taką przyjaciółką,że wypisywałam ją pod rozdziałami często.Ale chyba nadszedł czas aby wam to napisać i was poinformować,bo jednak czytacie bloga.
Mam nadzieję,że nie jesteście na mnie złe :) ,jak Ola będzie naprawdę pomagała przy jakim kol wiek rozdziale to napisze ;*
A teraz dziekuję za komentowanie bloga.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 27

                                                          ( włącz TO )
Odwróciłam się na pięcie w lewo i już miałam iść ale zatrzymał mnie głos Mika.
Nie odwracałam się,tylko stałam i czekałam aż dojdzie mojego kroku.
-Hej.Sorki,ale..
-Nie musisz nic mówić.-uśmiechnęłam się do niego.
-Ale ja Cię naprawdę przepraszam.Trener nas zawołał jeszcze po meczu.Pogratulował nam za wygraną.
-Chodź i właśnie brawo.Dobrze gracie.-uśmiechnęłam się do niego.
Szybko jeszcze odwróciłam głowę by zobaczyć Josha z tym plastikiem.Nie całował jej ale za to patrzył na mnie.No tak,mogłam mu powiedzieć lub nawet przedstawić Mika.Nie spodziewałam się,że mój przyjaciel będzie miał TAKĄ dziewczynę.No i po tych wszystkich zdarzeniach które miały miejsce przez nią.
Jest moim przyjacielem,nie chce by i jego próbowała zniszczyć...
-Ley?
-Emm...eee tak?
-Idziemy?-spytał Mike.
-Tak,chodź.-zaśmiałam się.
                                                         ***
-Ley?-spytał Harry.
-Tak?
-No więc.Wysłuchaj bo nie chcę powtarzać drógi raz.
Za cztery dni zaczyna się tak jak to w Polsce mówiłaś majówka.No i właśnie,że masz wolny cały tydzień to jedziesz z nami na  tygodniowe wakacje.A ,jedzie jeszcze Rosi.
-A gdzie ?
-Nieważne.
-A mówiłeś już Rosi?
-Tak, już wie.
-A czyli będzie wiedzieć gdzie to jest.-uśmiechnęłam się.
-Ona też nie wie.
Harry wychodził już z kuchni,no ale ja go zatrzymałam.
-Oj no plisss.Powiedz gdzie jedziemy.-on popatrzył się na mnie,a ja zrobiłam oczka jak kot ze Shrek'a.
-Nie.
Podeszłam do niego od tyłu i skoczyłam mu na plecy.On zdezorientowany najpierw trochę się ugiął w kolanach ale po chwili znów się wyprostował.
-Ja i tak ci nie powiem.
-Ja i tak się dowiem,jak nie od ciebie to od kogoś innego.
-Chyba w swoich snach.-zaśmiał się i zaczął biegać po salonie.
Chciałam zejść ale on mnie za mocno trzymał i nie mogłam się wydostać.
Chłopaki spokojnie sobie siedzieli i nic z tego nie robili.
-Niall!Pomóż!
On wstał i szybko szedł w naszą stronę.
-O Niall pomożesz mi.-uśmiechnęłam się do niego.
Ale on wcale  mi nie pomógł tylko przeszedł obok nas.
Harry szybko skręcił przez co ja bym spadła,ale on mocno mnie trzymał.Wybiegł na taras.Teraz biegał ze mną obok basenu,chyba wszyscy wiemy jaki on ma zamiar.Nie chcąc wpadnąć do zimnej wody,trzymałam się kurczowo jego bluzki.
On stanął gwałtownie czego się nie spodziewałam,myślał ,że przez to wpadnę do basenu.Ja jednak jestem sprytniejsza,szybko zeskoczyłam z jego pleców i już chciałam wbiegnąć do domu ale poczułam coś zimnego.Szybko popatrzyłam na swoją bluzkę,która była mokra.Odwróciłam się i zobaczyłam śmiejącego się Hazze i Niallera.
Chciałam wbiec do domu ale jak znów odwróciłam głowę w stronę szklanych drzwi,to zobaczyłam za nimi Louisa,Zayna i Liama.Wrzeszczałam na nich przez szybę ale oni tylko mi głową kiwali.No co za debile z nich.
Teraz to byłam cała mokra więc co mi szkodzi.Zaczęłam biec na blondyna.Długo się z nim siłowałam by wyciągnąć z jego dłoni szlaufa.Jednak mi się udało jak zaczęłam go gilgotać,teraz to on był cały mokry.
Odwróciłam rękę w prawo i oblałam śmiejącego się Harrego.
Jego mina,bezcenna.Zaczęłam się z nich śmiać ,no ale jednak tego pożałowałam bo od razu chłopaki się na mnie żucili.Nie mogłam się wydostać z pod cielsk tych dwóch idiotów.
-Pomocy!-wrzeszczałam.
Reszta chłopaków się tylko śmiała za szybą.Nagle Harry wziął szlaufa i zaczął mnie lać zimną woda po twarzy.Wzięłam jego kudłate loki w ręce i zaczęłam je ciągnąć,ale on nie przestawał mnie lać tą wodą.
A ja nie przestawałam go ciągnąć.
Wreście wode odwrócił w stronę Niall'a,który momentalnie wstał ,a Hazza za nim.
Ja pobiegłam spowrotem do drzwi przy których śmiali się chłopaki.Tak jak myślałam zamknięte.
Nie tracąc czasu pobiegłam do drzwi frontowych.Na szczęście były otwarte.Po cichu je otworzyłam i pobiegłam na górę do pokoju Louisa po pistolet na wodę.Napełniłam magazynek i szybko,ale po cichu zaszłam chłopaków od tyłu.Oni dalej się śmiali z tych dwóch pacanów w ogrodzie.
Ja tylko wzięłam i wycelowałam w nich.Woda zaczęła lać się na następnych trzech pacanów.Oni szybko się odwrócili i jak mnie zobaczyli to próbowali złapać.Ja jednak mam lepszą kondycje,przynajmniej tak mi się wydawało do czasu,aż mnie dopadli w połowie drogi do ogrodu.Louis złapał mnie za kostki,przez co sie wywaliłam.
-Ałłłł.-wypowiedziałam ledwo,a potem zamkłam oczy.
-Hahahaha.-usłyszałam śmiech chłopków i dwóch następnych pacanów,którzy najwidoczniej przestali się lać jak małe dzieci wodą.
Ja postanowiłam dalej nie otwierać oczu.
-Ejj,Ley?-usłyszałam głos Liam'a.
Nie odpowiedziałam.
-Louis?!-usłyszałam nad sobą groźny głos brata.
-Ale ja nic nie zrobiłem.Ja ją tylko za kostki chwyciłem ,a ona się wywaliła.
-No ale pacz!Ona ma zamknięte oczy!
-No widzę.
-Dobra nie kłudźcie się.-usłyszałam głos chyba Liam'a.
-A może ona udaje?-powiedział Niall.
-No właśnie.-przytaknął Zayn.
No nie,zaraz odkryją ,że udaje.No ale jak na nich to i tak szybko.No ,no jestem pod wielkim wrażeniem.
-Sprawdź czy oddycha.-powiedział chyba do Harrego Niall.
Potem poczułam jak nad moją głową ktoś stoi.No chyba najlepsza pora na wielkie przebudzenie.
-Buu.-wrzasnęłam,a Harry odskoczył jak poparzony.
-Tyyy.-pokazałam na mnie.
-Jaaa.-zaśmiałam się.
On nic już nie mówiąc,zaczął wstawać.Ja też,ale ja zaczęłam uciekać ,a cała piątka tuż za mną.
Ojjj,jednak nie mam takiej dobrej kondycji.Louis mnie złapał i zaczął znów lać lodowatą wodą.Potem dołączyła reszta.Zaczęłam krzyczeć,a chłopaki śmiać.
-Ciszej tam!-usłyszelismy za płotem głos sąsiada.Starszy mężczyzna,jak to mi mówił Zayn,ma coś z 70 lat?
Tsa,on przecież też był nastolatkiem,nie?
-Dobrze!-wrzasnął Liam.
-Ty już lepiej nie bądź taki miły!Ja wiem ,że wy i tak cicho nie będziecie!-jak na starszego pana,to dobrze krzyczał.
-Skąd pan wiedział!?-wrzasnął Louis.
-To czarnoksiężnik!-zaśmiałam się.
-Ty! Młoda!-odwrzasnoł.
-Może herbatki,albo melissy?!-odkrzyknęłam.
-Tak!Z chęcią!Zaraz przyjdę!-wrzasnął i już po chwili go nie było.
-Coś ty zrobiła.-zaczął się śmiać Louis.
  10 Min. później:
-No dobrze,przepraszamy z nią.Ona sobie tylko żartowała.-tłumaczył Liam.
-No!Żeby mi to było ostatni raz!Jak wy ją trzymacie na tym kagańcu?-powiedział,a mnie zamurowało.
-Słucham?-spytał z niedowierzaniem Liaś.
-No jak wy ją,czy jego na tej smyczy upilnujecie.Przecież psy powinno się tresować...
-Proszę pana,ale to nie jest pies.Ley,to nie zwierze.
-No jak to nie,no takie małe jeszcze ale urośnie.Znaczy nie wydaje mi się by psy mróczały,no ale jak kto woli.
-Ale o co panu chodzi?
-No o tego pieska ,koło twoich nóg.
Liam popatrzył w dół i zobaczył Klakiera koło jego nóg.A ja myślałam,że on to o mnie mówi.Zaczęłam się śmiać.
-Ahaa,no tak.Panie Carher,to nie jest pies,to jest kot.
-A tak jakoś właśnie mi się wydawało,że to takie jakieś niepodobne do psa.No ale teraz to są różne typy psów.
-Tak,tak.No dobrze,to do widzenia.
-Do widzenia,Liam.
No a ja myślałam,że on mówił o mnie.Nasz Klakierek został psem.
_________________________________________________________________________
Hej.Może tak trochę nietypowo zacznę,ale tak jak wcześniej pisałyśmy.Jeśli pod tym rozdziałem nie pojawi się co najmniej 6 komentarz,to blog zostaje jeszcze w tym tygodniu zawieszony. ;[
No ,a teraz mam/mamy dla was kilka pytań,na które odpowiadajcie w komentarzach.
1.Co sądzisz o rozdziale?
2.Co sadzisz o blogu,rozdziałach?
3.Czy masz jakiś pomysł/pomysły na dalsze rozdziały?
A teraz podam wam jeszcze:
Wika-mój ask
Ola-jej ask
Ley-ask,może chcesz o coś zapytać bohaterkę opowiadania?
Wika ;3

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Ważne.

Mamy do was kilka informacji.
1.Chcecie zadać pytanie Ley? W takim razie pytajcie na ASKU.
2.Dziennie wchodzi was więcej niż 10 osób.Niestety jesteśmy zmuszone do zawieszenia bloga.Jeśli jednak przy następnym rozdziale będzie więcej komentarzy niż 7 ,ok nie zawieszamy ale jeśli mniej.Niestety.
3.Rozdział nie został dodany ze względu na sporo zadanego zadania.Nie jesteśmy pewne jednak kiedy się pojawi,ale na pewno w najbliższym czasie.Na pewno nie pojawi się w piątek (w szkole kino pod kołderką)
ale w sobotę lub niedzielę  postaramy się dodać :*
Ps.Nie miejcie nam tego za złe,że chcemy zawiesić bloga.No ale widzicie ile was komentuje , a zaręczyć możemy,że o wiele więcej was czyta i wchodzi na rozdziały/bloga.

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 26

                                           (puść TO )
-Ley!-wrzasnął Harry,tak bym go usłyszała.
Ja bez słowa poszłam do kuchni gdzie na stole stał talerz z naleśnikami.
-Smacznego.-powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.Popatrzyłam na zegar ,który wskazywał godzinę 22.10 .
Byłam zmęczona więc bez słowa poszłam po piżamkę i do łazienki.
Po umyci i ubraniu jeszcze usiadłam na łóżku z laptopem.Przeglądałam facebook'a kiedy dostałam sms.
M.-Hejka Ley.Tu Mike,zapisz sobie mój nr. ;*
L-Ok :] 
M- Jutro po meczu wpadnę do cb.
L- Ok :D
M- Dobranoc :* <3
L-I nawzajem ;3
Wyłączyłam fb i poszłam spać.
W nocy  miałam   jakiś koszmar.Śniło mi się,że ten porywacz mnie bije i to z trzy razy zwiększoną siłą.
Próbowałam się wyszarpać ale to nic nie dawało,w końcu zaczęłam krzyczeć.

                                           ~~ Z perspektywy Harrego~~
Obudził mnie krzyk Ley.Szybko wstałem i pobiegłem w stronę jej pokoju.Pod drzwiami stali już chłopaki.
Słysząc ciągłe  krzyki weszliśmy do pokoju.Liam zaświecił światło,a Leayna spała i krzyczała wymachując rękami i nogami.
Podszedłem do jej łóżka i próbowałem ją opanować.
-Ley!-zacząłem krzyczeć by mnie usłyszała.Spróbowałem jeszcze z kilka razy,aż dziewczyna się uspokoiła i zaczęła powoli otwierać oczy.
Rozejrzała się po pokoju i popatrzyła się na mnie.
-Co..co się stało?-spytała.
-Coś ci się śniło.-powiedział Liam.
Ona usiadła na łóżku,a w jej oczach zaczęły  zbierać się łzy.
-Chłopaki..-pokazałem im gestem ręki,żeby wyszli.Oni bez słowa wygramolili się z pokoju.
Usiadłem obok siostry,a ona przytuliła się do mnie.
-No już dobrze.-zaczołem głaskać ją po plecach.
-A co ci się dokładnie śniło?-spytałem.
-Jak ON mnie bije.
-Ale kto?
-Ten facet co mnie porwał.
Zauważyłem na jej policzkach łzy,które od razu przetarłem kciukiem.
-Ley niepłacz.Nienawidzę jak płaczesz.
Gdy się tylko trochę uspokoiła...
-Chodź.Dziś śpisz u mnie.-wziąłem dziewczyne na ręce ,a ona wtuliła się w  moją szyje .
                                      ~~Z perspektywy Leayny~~
Harry zaniósł mnie do jego pokoju.
Ja od razu poszłam do łóżka i przykryłam się kołdrą.Byłam zmęczona więc juz po chwili spałam.
Rano obudziłam się,sprawdziłam godzine.Była 12.34,no to sobie pospałam.Na stoliku w pokoju Harrego stała mała karteczka.
Pojechaliśmy do studia.Wrócimy około 14.00. Harry.
Poszłam ubrać się w to :

 

Poszłam do kuchni zrobić sobie 'śniadanie' ale wyszło tak,że z lodówki wyciagłam lasanie Niallera.Podgrzałam ją i oczywiście skonsumowałam w salonie.
Nie wiem jak długo siedziałam w pomieszczeniu ale wiem,że do czasu aż do domu wparowało 5 debili.
-Hej słońce.-powiedział,a zaraz za tym pocałował Harry.
-Hej.
-Ubieraj się.-powiedział.
-Ale po co?
-A po to,że do lekrza jedziemy?
-Po co?!
-Bo jesteś chora.
-Nie ,nie jestem.
-A właśnie,że jesteś.
-Nigdy.
-Ah tak?No to w takim razie udowodnij.
-Jak?
-Zmierzymy temperaturę.
-Emmm..ok.
Harry poszedł na chwile do kuchni,a zachwile wrócił z tym przekleństwem(termometrem).
-Proszę.-podał mi go.
Po zmierzeniu ,moja temperatura wynosiła 38,5 .
-Ale on źle mierzy.
-Nie dyskutuj  tylko marsz po kurtkę.
Ja z miną fochniętej, poszłam po kurtkę.Harry czekał już w aucie.Ubrałam buty i wyszłam.
                                                        ***
No super jestem przeziębiona.Hazza pokazał moje nadgarstki,a lekarz powiedział ,że są stłuczone i mam je jakąś maścią smarować,a ona fee,tak śmierdzi.
-No i kto miał racje?-spytał.
-Nikt.-powiedziałam i odwróciłam się w stronę szyby.
Podjechaliśmy pod dom,a ja od razu poszłam w stronę domu.
Weszłam do siebie do pokoju i zamknęłam go na klucz.
Usiadłam na łóżku i załączyłam laptopa.Tradycyjnie weszłam na fb.
Napisałam sms do Mika: trzymam kciuki ;*
M-Dziękuję.Mogę potem do ciebie wpaść?
L   -Chciałam bym,ale jestem chora ;c
 M - Oj,moje biedactwo.No nic,to zrobimy sobie rozmowę przez skaype'a.
 L - No pewnie.Pa :]
Siedziałam tak jeszcze z godzinę,aż do...
-Ley,złaź na dół !-usłyszałam głos Harrego.
Zrobiłam jaki mi kazał.
-Co się tak darłeś ?
-Leki.-pomachał mi pudełeczkiem z jakimś świństwem przed oczami .
-Nie.-już zaczełam spowrotem kierować się na górę,gdy ktoś mi to uniemożliwił.
- Nie zachowuj się jak małe dziecko.
-Nie zachowuje się!Tylko nie chce brać żadnego świństwa!
-To dla twojego dobra.Jeśli chcesz to  sieć w domu!A jak chcesz się spotkać z Josh'em,Rosi i tak dalej,to weź te tabletki.
-Dobra.-powiedziałam i wyrwałam z ręki brata pudełeczko.
Poszłam do kuchni i nalałam sobie wody do szklanki.Połkłam te tabletki i już chciałam iść,ale znów Harry!
-Czekaj,jeszcze nadgarstki.
Ja tylko fuknełam i usiadłam na blacie.
On posmarował mi te nadgarstki tą śmierdzoncą mazią i zawinoł w bandaż.
Ja bez słowa wstałam na nogi i pobiegłam do pokoju.
                                             5 dni puźniej:
Przez te kila dni,zbliżyliśmy się z Mike'm.Ale w sensie koleżeńskim.Nawet Josh mnie odwiedził z 2 razy i Rosi.Robert już wyjechał,ale podobno ma znów nas odwiedzić.
Dziś jest sobota,a ja jestem zdrowa.Dziś tagże jest następny mecz Mika,na który idę z Rosi.
                                                    ***
Właśnie siedzimy na trybunach na hali.Do meczu pozostało jakieś 30 min.
-Hej mała-przywitał mnie całuskiem Mike.
-Hej stary.-uśmiechnęłam się.
-Hej.Jestem Mike.-powiedział do Rosi.
-Hej.Rosi.-podała mu rękę.
 -Ciesze się,że będziesz mi kibicowała.-powiedział już do mnie.
-Podobno przynoszę szczęście.-zaśmiałam się.
-W to nie wątpię.-uśmiechnął się.
-Dobra musze lecieć.-powiedział i pobiegl na rozgrzewkę.
-Ej,Ley?Czy wy na pewno nie jesteście coś więcej niż tylko przyjaciele?-spytała Ros.
-Nie no coś ty.On nic do mnie nie czuje,a ja do niego.
-No ok.
W połowie meczu,do Rosi zadzwoniła mama i musiała wracać.Ja czekałam na Mika,by wrócić z nim
Mecz się skończył i właśnie czekam przed męską szatnią.
Czekałam aż wyjdzie dobre 15 min. i nic.Poczekałam jeszcze z  5 min. no i dalej nic.Postanowiłam,że wrócę sama.Wyszłam przed budynek,a to co zobaczyłam jednak mnie zabolało.Ale czy powinno?
_______________________________________________________________________________
No Hejka ponownie :D Ciesze się ,że komentujecie co jak na razie pisze sama,bez Olki. ;p
No i oczywiście komentujcie dalej i jak by anonimki sie podpisywały,za co dziękuję. ;]
Pozdrawiam was -komentujące ;] Ten rozdział mi nie wyszedł ,taki nudny ;[ .
Wika <3

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 25

                                                   ( włącz TO )
Jeśli chcecie wiedzieć jak wygląda Mike,klikać na bohaterów .
__________________________________________________________________________
-Nie,nie mam.-chciałam się odwrócić,ale oczywiście jak to ja musiałam zachoczyć ręką o szafeczkę nocną.
Pisnęłam z bólu,który teraz to był nie do zniesienia.Po policzkach na nowo popłynęły łzy.
Skuliłam się,a rękę schowałam między uda.
Słyszałam jak Harry szuka czegoś po pokoju ale chyba to znalazł bo podszedł do mnie.
-Ley,pokaz tą rękę.-ja tylko ruszyłam głową na nie.
-Ley nie zachowuj się jak małe dziecko.Daj tą rękę,bo inaczej wezmę ją siłą.
Ja nic nie powiedziałam tylko usiadłam na łóżku i podałam mu rękę.On najpierw rękę obłożył lodem,a potem wziął  i zawinął w bandaż .To samo zrobił z drugą ręką.
Ból tylko trochę zelżał.
-Teraz legaj bo jesteś chora.-ja tylko wykonałam co mi kazał.Otulił mnie kołdrą i sam się położył.
Rano obudziłam się niewyspana bo gorączka dokuczała,a ból nie dawał mi spać.
Odwróciłam się i zobaczyłam jak Harry słodko śpi.
-Młoda która godzina?-spytał.
-Emmm... czekaj..10.00.
-Że co?!-zerwał się szybko z łóżka.
-Nooo.
-Wstawaj! My mamy o 10.30 samolot!
Szybko wstałam i ubrałam się w  TO  co podał mi Harry.
-Szybciej tam!-ciągle pośpieszał mnie Harry.
-No już.-wyszłam z łazienki i kierowałam się do drzwi wyjściowych,a  Hazza tuż za mną.
                                                   ***
Na szczęście zdążyliśmy na samolot.No ale Harry wziął dwa bilety ale na innych miejscach.On siedział z tyłu,a ja z przodu.Siedziałam sobie przynajmniej przy oknie.Obok mnie siedział jakiś chłopak,zdaje mi się,że z kąś go znam.No i obok niego jakiś starszy pan,to chyba ten,który leciał ze mną wtedy jak leciałam do Anglii.
Odwróciłam się do okna,gdy..
-Hej,Ley.-usłyszałam głos po mojej prawej stronie.
-Emm,czy my się znamy?-spytałam tego chłopaka.
-No tak.Pamietasz jak leciałaś do Anglii?
-Yhym.
-No właśnie,siedziałem obok takiej ładnej dziewczyny,a ty siedziałaś obok takiego ładnego chłopaka.
-Haha,pamiętam..Mike?.
-Hehe,tak.Co ci się stało?-powiedział i przytulił mnie.
-Nie ważne.Powiem ci kiedy indziej.
-Aaa,czyli jednak jeszcze się spotkamy.
-Tak-zaśmiałam się.
-No to czym się zajmujesz?-spytał.
-Muzyką,a ty?
-No ale mówiłaś,że interesuje Cię siatkówka.Nic w tym kierunku nie robisz?-spytał.
-No tak ale jakoś czasu na treningi nie miałam.Może kiedyś,a ty nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-A no tak,ja zajmuje się koszykówką.
-Łał,ale mówiłeś,że siatkówka.
-Trzeba się zmieniać.Koszykówka,jest lepsza.-uśmiechnoł się.
-Yhy.-ziewnęłam i oparłam się o ramie chłopaka.Byłam zmęczona po mało co przespanej nocy.
                                                   ***
Obudził mnie dźwięk głosu z głośników,który informował,że za chwile lądujemy.
Rozejrzałam się po samolocie,ale nie to mnie zdziwiło.Byłam przytulona do Mika?No nie powiem,że nie jest ładny,ale starszy ode mnie o rok.
-O obudziłaś się.
-Tsaa.-powiedziałam zaspana.Usiadłam normalnie na fotelu i czekalam na wylądowanie.
Już po około 10 min. wylądowaliśmi.
Wyszliśmy z samolotu.Było za dużo ludzi i nie mogłam  znaleść Harrego.Dobrze,że przymnie był Mike,bo gdyby nie on to pewnie bym się zgubiła.
-Chodź.-powiedział i złapał mnie za rękę,na co ja syknełam z bólu.Mike  popatrzył na mnie zaniepokojonymi oczkami.
Chyba zauważył,że niechce o tym gadać,więc złapał mnie w pasie i dalej szliśmy do wyjścia.Nadal nie mogłam znaleść Harrego.Napisałm mu sms.
Hej.Ja przyjdę do domu z kolegą.Nie martw się ;*
Odpisał,że ok.
Najpierw poszliśmy do domu Mika.Odłożył swoje bagaże,a ja poznałam jego mamę.To bardzo miła kobieta.Jego tata był w pracy ,więc jego poznam kiedy indziej powiedział chłopak.
Spacerkiem doszliśmy do mojego domu.Przez całą drogę śmialiśmy się bez powodu.
Otworzyłam drzwi i weszliśmy nareście do domciu.
Ściągliśmy po cichu buty,W salonie było głośno,więc poszliśmy do mojego pokoju.Zamknęłam go na klucz by żaden z tych debilów nie próbował tu wejść.
Usiedliśmy na łóżku.
-Mike kiedy macie mecz?
-Jutro.Przyjdziesz?-nie chciałam odmawiać ,ale z tymi siniakami nie chciałam się pokazywać.
-Na pewno bym przyszła ale niestety jutro nie mogę.
-Dlaczgo?-pokazał takie słodkie maślane oczka.
Ja nic nie mówiąc pokazałam na siniaki na policzkach.On przytaknoł.
-Ale kto ci to zrobił?
-Ja ....ja..ja... zostałam porwana i ten koleś ,który mnie porwał to mnie pobił.A wczorej mój brat mnie odzyskał i właśnie wracałam po odzyskaniu z Holandii.
-Mała,współczuje.-powiedział i mnie przytulił.
W jego objęciach czułam się bezpiecznie.Nigdy nie puszczaj!
-Może obejrzymy jakąś fajną komedie na poprawę humoru?-spytał z tym jego idealnym uśmiechem.
U siebie w pułce,znalazłam ,, wampiry i świry''.
                                                        ***
-Hahahaahahahaha!-zaczęłam się śmiać bardzo głośno
-Hhahahahahahahahahahahaha!-Mike też.
No niestety nie szło się nie śmiać.Pamiętam jak oglądałam film z Josh'em.
Nie,no w towarzystwie Mika o wiele lepiej się bawiłam.
Popatrzyłam na zegarek w laptopie,była 21.30.
-Ejjj.Mike.Widzisz która godzina?
-Ojj,fakt.Dobra paa.-już chciał wychodzić ale się zatrzymał , odwrócił i podszedł do mnie.
-Dasz mi swój nómer telefonu?-spytał.
-No pewnie.Zapisuj : xxx XXX xxx
-Dzięki.-odprowadziłam chłopaka do drzwi.
Gdy już wyszedł,niesłyszałam ,że ktoś idzie za mną.Odwróciłam się,a centralnie za mną stał Niall.
-Kurde Niall! Nie strasz mnie.-zacząłam się śmiać.
-Kto to był? Hymmm?
-Kolega.-wyminęłam chłopaka.
Poszłam do salonu w ,którym siedziała reszta chłopaków i ich dziewczyny i Cara.
-Hej!-wrzasneli wszyscy razem,nawet blondynek za moim uchem.
-Hej.-zaśmiałam się i poszłam do kuchni.Otworzyłam lodówkę i..
-Harry!-zaczełam wrzeszczeć.
-Co się stało?!-do kuchni wbiegł mój brat.
-Zrób mi coś do jedzenia.
On nic nie mówiąc,tylko wzdychając podszedł do lodówki i wyciągnął z niej potrzebne składniki.O ile się nie mylę to na naleśniki.
Usiadłam na blacie i przyglądałam się Hazzie.
-Nadal bolą cie nadgarstki?-spytał.
Ja pokiwałam głową.
-Pokaż jak to wygląda.
Ja ściągnęłam bandarz.To wyglądało gożej niż wczorej.Oby dwa nadgarstki były spuchnięte i nawet ,że fioletowe.
-Ojjj.Czekaj.-powiedzial i gdzies poszedł.
Po kilki minutach wrucił z jakąś maścią.
-Daj tą rękę.-ja niechętnie ją podałam.
 Gdy tylko troche dotknoł rany,ja zaczęłam mu mówić ,że to boli.On nic sobie z tego nie robił.Zaczoł smarować moją rękę jakąś maścią.
-Przestań! To boli!-zaczełam po nim wrzeszczeć,a z policzków poleciały mi łzy.
-Ley,jeśli chcesz by się to zagoiło musisz wytrzymać.-mówił spokojnym tonem Harry.
Gdy skończył jedną rękę zawiązał ją bandarzem.Po moich krzykach chłopaki nieprzyszli zobaczyć co się dzieje.Czyżby się domyślili?Nie wiem.
On zaczął smarować drugi nadgarstek.
-Harry!Zostaw!-nie wytrzymałam, zaczęłam się szarpać.Ale on nie dawał za wygraną.
-Przestań!-wrzasnął na mnie.
Zawinął nadgarstek w bandaż.Ja poszłam do salonu.
-No choć tu.-powiedział Louis i wyciągnął ręce do przytulasa.
Ja wytarłam policzki od łez i podeszłam do Louisa.Przytuliłam go,ale po chwili siedziałam między nim ,a Zaynem.
-Nio,już dobrze.-pocieszał Zayn z Louisem,na zmianę.
__________________________________________________________________________
No hejka :D CAŁUSKI DLA WAS. nudny prawda?
Za komenty DZIĘKUJEMY ;*,a Anonimki się podpisują :]
Wika

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 24

                                                             ( puść  TO)
 Wszystko mnie bolało.Z trudem oparłam się o ścianę,a po policzku poleciały mi łzy.Boje się.Czemu nikt mnie nie znajdzie?!Ja się ich boje.A jak by tego było mało,to dostałam gorączki i żle się czuje.
                                           ~~Z perspektywy Harrego~~
Jest godzina 12.30,jak wskazywał zegar.Dziś jest czwarty dzień od zaginięcia  Ley.Ja nie che jej ponownie stracić.Nie było jej prawie 10 lat,a teraz znów ma jej nie być? Ja się o nią boje,w nocy nie śpię tylko po prostu się martwię.
 Zeszedłem na dół do kuchni.Przy stole siedzieli chłopaki i Cara.
-Cześć wam.-powiedziałem i podeszłem do lodówki po coś do zjedzenia.Nie znalazłem nic co nadało by się jak dla mnie ,a nie jednak coś jest.Nektar bananowy.Wyciągłem go i wypiłem.Usiadłem przy stole obok dziewczyny.
-Ej stary jak się czujesz?-spytał Zayn.
-A niby jak się mam czuć?!Nie wiem gdzie jest moja siostra.A miałem się nią zająć!To mi, mama kazała się nią opiekować,a ja co zrobiłem?!Zachowałem się jak nieodpowiedzialny gówniarz!Zostawiłem ją i tak po prostu poszedłem na imprezę!-wstałem ze stołka i zacząłem się obwiniać.Po prostu już nie wytrzymałem,musiałem to powiedzieć .
-Harry.Skąd miałeś wiedzieć,że będzie to włamanie i Ley zaginie.-zaczęła mnie pocieszać Cara.
Z powrotem usiadłem przy stole i w tym samym czasie zadzwonił mój telefon.
-Chcesz odzyskać swoją siostrzyczkę?-usłyszałem zachrypnięty głos jakiegoś faceta.
-Gdzie ona jest!-wstałem z krzesła i poszedłem do salonu.
-Jeśli chcesz,żeby żyła.Widzimy się pod muzeum Vincenta van Gogha w Holandii o 12.00.A właśnie,lepiej,żebyś miał kasę,minimum 20 tys. i lepiej,żeby policja się o niczym nie dowiedziała.
-Ty ku*wo.Lepiej,żeby Ley nic nie było!-krzyknąłem do telefonu ,a on się rozłączył.
-Co się stało?-spytał Niall.
-Zadzwonił koleś, który porwał Ley.Chce ode mnie 20 tys. na jutro.W Holandii o 12.00.
-Że,co?!-krzyknął Liam.
-To co słyszałeś!.-powiedziałem.
-Masz tyle?-spytał Louis.
-Na kącie.Ej niech któryś załatwi mi bilet do Holandii ,na jak najszybciej.
-Dobra.-i już nie było Niall'a.
 
 NASTĘPNEGO DNIA:
                                         ~~Z perspektywy Leayny~~
-Wstawaj!-usłyszałam głos na demną.
Otworzyłam zmęczone oczy i zauważyłam tego typka ,który mnie porwał.Pomimo tego,że od pobicia mineło prawie,że dwa dni,mnie nadal to boli,a na tych miejscach powstały siniaki.
-Powiedziałem wstawaj!
-Nie!-krzykłam,za co zostałam uderzona w policzek z otwartej ręki.
-Słucham?!
-P... p.. po..powiedziałam,że n... ni..nie.-powiedziałam już o wiele mniej pewnie.
-Zrozum gówniaro zasrana!Nie będziesz się ze mną kłóciła!-złapał mnie mocno za nadgarstki gdzie miałam siniaki.Ja tylko pisnęłam.Zostałam gwałtownie pociągnięta do góry.Stanęłam na równe nogi i znów byłam ciągnięta po schodach.Na policzkach pojawiły się łzy.To bolało!
-Puść mnie!-wrzasłam,a on tylko jeszcze mocniej ścisnął moje nadgarstki i dalej ciagnął.Wyszliśmy przez drzwi na pole.Nie zdążyłam się nacieszyć ,ponieważ gwałtownie zostałam wepchana do czarnego sportowego auta.Kierowca ruszył z piskiem opon.
                                                        ***
Jesteśmy na lotnisku?
-Chodż!-no i znów zostałam trzymana z nadgarstki i prowadzona do samolotu.
Gdzie oni mnie wywożą?!
Gdy siedzieliśmy już w samolocie,ja trzymałam się za nadgarstki które nie dość ,że były posiniaczone to opuchnięte.Każdy najmniejszy ruch nimi ,sprawiał mi ból.
-Gdzie mnie wywozicie?!-spytałam cicho,ale na tyle głośno by mnie usłyszał ten koleś.
-Gdzieś.A teraz się zamknij i sieć jak chcesz żyć.
Przez następne 30 min. nie odzywałam się nic tylko patrzyłam przez okno i zastanawiałam się kto to był wtedy w tym domu...
-To ty!-popatrzyłam na kolesia ,który mnie porwał.
-Uspokój się.Co ci znów odpier*oliło?
-To ty byłeś wtedy w moim domu.
-Łał.Brawo.Jak do tego doszłaś?-powiedział z podirytowaniem.
Przez następny czas nie mówiłam nic.
Gdy wyszliśmy z samolotu,on ponownie złapał mnie za nadgarstek,co oczywiście sprawiło mi wielki ból.Prowadził nas do taksówki.Jak podał adres,to zrozumiałam,że do jakiegoś muzeum.Ale czemu tam?
Gdy dojechaliśmy na miejsce,on miał na sobie kaptur,ciemne, przeciw słoneczne okulary,tak by nikt nie mógł go rozpoznać.Nie wiem na co czekaliśmy,ale on nadal trzymał mnie za nadgarstek i to jeszcze mocniej.Bał się,że ucieknę.
Czekaliśmy jeszcze chwile,ale potem zaczął zbliżać się w nasza stronę  jakiś chłopak z ciemną bluza i kapturem na głowie, i okularam przeciw słonecznymi.Chciał by nikt ich nie rozpoznał?O co tu chodzi?
Podszedł do nas nieznajomy.
-Dobra masz tu swoje. Teraz dwaj mi dziewczynę.
-A bierz se ją.-powiedział facet ,który mnie porwał.Popchał mnie tak,że pewnie bym upadła gdyby nie ten ktoś.
Poczułam ulgę w nadgarstkach,bo nie byłam teraz za nie trzymana.
-Ley?-usłyszałam,do końca nie mogłam zajarzyć kto to.No ale mnie znał.Ściągnął okulary przeciw słoneczne
i wtedy poznałam.To był Harry.Rzuciłam mu się na szyje.
Z oczu popłynęły mi łzy.
                                   ~~Z perspektywy Harrego~~
Bałem się,że nie zdążę ale na szczęście byłem na czas.Ley płakała,więc wziąłem ją na ręce.Poszedłem do hotelu gdzie dziś musieliśmy zostać,ponieważ lot mamy dopiero na jutro.Gdy weszłem do pokoju,chciałem odstawić Ley ,która już się uspokoiła.Ona jednak już spała.Delikatnie odłożyłem ją na łóżko.
Wziołem komórkę i poszedłem do łazienki by zadzwonić do chłopaków,że nic jej nie jest 
                                                        ***
Skończyłem rozmowę z chłopakami.Wszedłem do pokoju w ,którym spała siostra.Wyciągłem z plecaka piżamę dla Ley ,którą spakowała Cara.Akurat Ley się obudziła,więc dałem jej ubranie i kazełm sie jej iść umyć.
                                   ~~Z perspektywy Leayny~~
Poszłam do łazienki.Gdy byłam pod prysznicem puściłam sobie ciepłą wodę.Co jednak okazało się błędem.
Gdy tylko ją puściłam,rany dały o sobie znać, syknęłam z bólu i jakoś umyłam sie w zimnej wodzie.
Wróciłam na łóżko i położyłam się.Tym razem to Harry poszedł się umyć.
Gdy już prawie zaspypiałam do pokoju wszedł Hazza i sam się też położył.Przykrył mnie kołdrą,ale nie zgasił światła.Na białej pościeli moje siniaki się wyrurzniały.
Odwróciłam się do niego.On natomiast zwrócił uwagę na moje rany na policzkach czy nadgarstkach.
-Czy to on ci to zrobił?
-Tak.
-Boli?
-Nie- Nie? co ja wygaduje to bolało niemiłosiernie.Ani na chwile ból nieustępował.
-Ley?Szczerze?
-Cały czas.-po policzkach na nowo zaczęły lecieć łzy.
Harry nic nie mówiąc wziął i mnie przytulił.
-Ley,przecież ty masz gorączkę.-stwierdził Harry.
_____________________________________________________________________________
Hejjjka :D No i tak mamy już 24 rozdział ! :D Moim zdaniem jest nudny,a waszym?
Skomentujcie,to wiele dla nas znaczy i motywuje.Jeśli pod tym rozdziałem pojawi się ponad 6/7 komentarzy,to dodamy jeszcze rozdział miedzy niedziela a poniedziałkiem.
Dzisiaj sama ja czyli Wika :*
Chcecie kontakt do mnie?Na razie podam wam tylko --ask
Od Oli podawać nie będę bo nie skonsultowałam się z nią co do tego,jedynie co do rozdziału ;*
Wiec jak co to dodam jej konto przy następnym rozdziale ;*