wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdzial 23

 Rozdział dedykowany Agnieszce/Agnes :D ,za to ,że komentujesz i  w ogóle :*

Skuliłam się w kącie.Bałam się co za chwile może się wydarzyć.Kroki słychać było już na schodach do piwnicy.
-No,no piękna.Nieładnie szwendać się tak samej po ulicach.-zaśmiał się,był to ten najmłodszy z nich.
-Zostaw mnie!-po policzkach zaczęły spływać mi słone łzy.
-O nie płacz.-i znów się zaśmiał.
-Ku*wa.Zostaw mnie w spokoju.!-wrzasnęłam i stanęłam na równe nogi.
Ja tu nie mogę tak czekać aż mnie zabiją czy Bóg wie co.
Rozejrzałam się po piwnicy i w drugim ciemnym rogu tego obleśnego pomieszczenia zauważyłam jakąś metalową rurkę.Nie zważając ,że ten typek na mnie patrzy,podbiegłam do tamtego konta.Wzięłam do ręki obślizgły i brudny przedmiot.Odwróciłam się plecami do ściany i w tym samym momencie szubko zaczołam biec w jego stronę.Gdy byłam już na takiej odległości,że mogłam go walnąć po prostu wymierzyłam mu przedmiotem prosto w jego czułe miejsce.On tylko się skulił z bólu,dając mi tym samym dostęp do ucieczki.Nie wahając się,ani chwil pobiegłam schodami w gorę.Znalazłam się na wielkiej hali.Była pokryta wieloma grafitami.To była może i ta ostatnia szansa na ucieczkę i uratowanie swojego życia.Biegłam jak najszybciej by tylko mnie nikt nie złapał.Jest!Zaraz mi się uda!Już otwierałam drzwi gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek.Próbowałam się wyszarpać,ale to wszystko na nic.Był silniejszy.
-Co ty sobie wyobrażasz!-zaczął wrzeszczeć.
-Gówno cie to obchodzi!
-Nie odzywaj się tak do mnie!
-Będę się odzywać jak się mi podoba!-powiedziałam i splunęłam prosto na jego twarz.
-O to teraz przegięłaś.Nie myśl,że pożyjesz długo!-powiedział,po czym popchał mnie tak mocno do tej obleśnej piwnicy,że wywaliłam się.
-I spróbuj mi ku*wa uciec!-powiedział ,po czym poszedł na górę.
No i co ja teraz zrobię.Zaczęłam po cichu płakać.Skuliłam się w kącie,a twarz schowałam w rękach.
Byłam zmęczona na tyle by usnąć nawet tu.Było mi co raz to bardziej zimno.A nie zapominajmy,że jeszcze przed wczoraj byłam chora.Chyba mam gorączkę .

                                       ~~Z perspektywy Rosi~~
Dzwoniła do mnie policja,że mam złożyć jakieś zeznania czy coś.
Pojechałam więc z mamą na posterunek.
                                                  ***
-Zapraszam.-podeszła do nas jakaś policjantka,mówiąc mi tym samym,że mam iść z nią.
Zaprowadziła mnie do pomieszczenia,za dużym biurkiem siedział jakiś policjant.
-Dzień dobry.-powiedziałam.
-Witaj.Proszę usiądz sobie tutaj.-wskazał na jedno z krzeseł.
-Dziękuje.-i oczywiście usiadłam.
-Dobrze.Na pewno wiesz dlaczego cię tu wezwano.
-Tak.
-W takim razie odpowiedz mi na kilka pytań.
-Byłaś z Ley tamtej nocy kiedy ją porwano,prawda?-spytał.
-Tak.
-Jak do tego doszło ,że ją porwano? Powiedz wszystko od początku.
-Dobrze. Siedziałyśmy w salonie w domu Ley.Oglądałyśmy jakiś horror,no i on się skończył.Ley postanowiła,że pójdzie do ubikacji ,ale jak już była na przedpokoju to zgasło światło.Zaczęłyśmy panikować i Ley przybiegła do mnie.Oboje skryłyśmy się w ciemnym kącie salonu.Ktoś zaczął dobijać się do drzwi frontowych.Niestety zapomniałyśmy ich zamknąć na klucz,więc ten ktoś wszedł do domu.Chyba nas nie słyszał,bo nawet nie wchodził do salonu.Gdy od czekałyśmy chwile,a nikogo już nie było słychać,myślałyśmy ,że sobie poszedł.Ley postanowiła,że wyjdzie i sprawdzi.Nie zdążyłam nawet jej powstrzymać bo ona już była przy wyjściu z pomieszczenia.Wstałam,a że było ciemno to praktycznie nic i nikogo nie widziałam.Usłyszałam tylko jak Ley się z kimś szarpie i wrzeszczy.Chciałam jej pomóc ,ale ktoś mi to nie umożliwł.Zaczęłam się szarpać i wrzeszczeć,w pewnym momęcie walłam tego kolesia szklanką ktorą akurat miałam pod ręką.On poluzował chwyt dzięki czemu udało mi się wyszarpać.Pobiegłam do przedpokoju gdzie Ley próbowała się wyrwać z objęć tego kolesia.Biegnąc mocno chwyciłam ją za rękę dzięki czemu mężczyzna puścił ją.Podbiegłyśmy szybko do drzwi próbując je otworzyć.Czułyśmy za sobą tych mężczyzn,więc wybiegłyśmy szybko z domu i pobiegliśmy w stronę parku.Oni nadal za nami biegli.W pewnym momencie były dwie ulice i obie niestety pobiegłyśmy w inną.Gdy się spostrzegłam,że Ley ze mną nie ma było zapuzno.
-No dobrze.To wszystko czy jeszcze chciała byś coś dodać?-spytał policjant.
-Nie.
-No dobrze.To ja ci dziękuje.Gdyś coś chciała dodać to proszę byś przyszła i powiedziała.
-Dobrze do widzenia .-wstałam.
-Do zobaczenia.-powiedział policjant,a ja wyszłam na korytarz.Zauważyłam na nim moja mamę i Harr'ego.
-Cześć.-powiedział chłopak.
Było widać jak bardzo martwi się o swoja siostrę.Przecież nie ma się co dziwić,stracił ja na prawie 10 lat.A teraz mógł ją ponownie stracić.
-Hej.-uśmiechnęłam się do niego.
-Dowiedziałeś si czegoś o Ley?-spytała moja mama.
-Niestety,ale nie.Dzwonili,że mam przyjść tu.Może się czegoś dowiem.-powiedział Harry.
-Na pewno.-powiedziałam i usiadłam obok mamy.

                                          ~~Z perspektywy Leayny~~
Obudziłam się.Na początku myślałam,że to wszystko mi się śniło ale gdy rozejrzałam się po pomieszczeniu miałam pewność ,że to nie sen.
-O księżniczka się obudziła.-usłyszałam nad sobą głos tego obleśnego typka,a potem jego śmiech.
-Po co mnie porwałeś!Co niby z tego będziesz miał?!-zaczęłam wrzeszczeć na niego.Stałam na przeciw niego.Bałam się ale teraz nie mogę się wycofać.
-Kim ty niby jesteś,żeby tak się do mnie odzywać?!-zaczął po mnie wrzeszczeć,a jego oczy stały się czarne.
-Będę się do ciebie odzywać tak jak mi się podoba.!
-O nie!-chwycił mnie za nadgarstki tak mocno,że aż pisnęłam z bólu.
-Będziesz grzeczną dziewczynką?-spytał już spokojniej,ale nadal trzymał moje nadgarstki mocno.
Ja nic nie odpowiedziałam tylko splunęłam na twarz mężczyzny.
On ścisnął jeszcze mocniej moje nadgarstki,a jego oczy na nowo wypełniły się czernią.
Z moich oczu popłynęły łzy.
-Nie becz!Myślisz,że nie wiem ,że chciałaś uciec!?
-Puść mnie!-wrzasnęłam prosto w jego twarz.
-Nie!Chyba ,że przeprosisz!
-P..prz..przepraszam.-powiedziałam szeptem,na co on mnie popchnął na ścianę.Z sykiem upadłam na mokrą ziemię.On nie odpuszczał przywalił mi mocno w policzek z otwartej ręki.Łzy leciały mi po policzkach.On przywalił mi teraz w drugi policzek,zabolało jeszcze mocniej.
-I spróbuj jeszcze raz g*wniaro podnieść na mnie głos to porozmawiamy inaczej.
Zanim poszedł na górę kopnął mnie w brzuch,na co ja się skuliłam.
Gdy był już na schodach odwrócił się do mnie:
-Jesteś potrzebna mi do okupu.
No i poszedł.Teraz bolało mnie wszystko.Próbowałam wstać ale ból brzucha uniemożliwił mi to.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Musieliście trochę poczekać,za błędy przepraszam. Życzę udanego Sylwestra i byście się upili Piccolo ! :D Życzę szczęśliwego Nowego Roku.Mam nadzieję ,że przynajmniej pod tym rozdziałem pojawi się więcej komentarzy niż 5 . :)
Wika ;*****


piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 22

 Rozdział dedykujemy dla Ani M. ,no i dla czytających ;)
                                                               (puść TO )
 -O proszę,proszę.Kogo ja tu widzę.
Wystraszona odwróciłam głowę,z nadzieją ,że te słowa nie były do mnie.
-Czy ja cie znam!?-próbowałam powiedzieć to tak,by nie było słyszeć jak bardzo się boje.
Był to facet ,na oko miał z 40 lat.Jego postura?Gruby i nie za przyjazny z twarzy.
-Ty? Nie.Ale ja Cię znam i to wystarczy.
Chciałam uciekać ale on był szybszy i złapał mnie za nadgarstek i pociągnął.
-Puszczaj!-wrzeszczałam i próbowałam się wyrwać.
-Pomocy!-wrzeszczałam na całe gardło.

                                                   ~~Z perspektywy Harrego~~
-Hallo!?
Rozłączyła się.Co się dzieje?! Nie,ja muszę wrócić i dowiedzieć się co się stało.
Szybko wstałem od stolika i wybiegłem z klubu.
-Harry! Zaczekaj!-kogoś głos mnie zatrzymał.
Odwróciłem się i zobaczyłem biegnącą Clare.
-Czemu tak nagle wybiegłeś?-spytała zatrzymując się.
-Ley.Zadzwoniła do mnie ale nie dokończyła zdania tylko się rozłączyła.
-Jadę z tobą.
Szybkim krokiem poszliśmy do mojego auta.
                                                           ***
Drzwi były otwarte.Wszedłem  do domu,a tam... wszystko było porozrzucane.
-Poszukaj jej na górze,a ja tu.-powiedziała Clara,a ja od razu wiedziałem o kogo chodzi.
Pobiegłem na górę i przeszukałem każdy pokój,ale po Ley nie było żadnego śladu.
-Nie ma jej!-byłem poddenerwowany.
-Tu też.-powiedziała zmartwiona przyjaciółka. -Co teraz?
-Zadzwonię do jej przyjaciółki.-powiedziałem i wybrałem numer Rosi.
                                                        ***
-Dzięki.Pa-pożegnałem Ros.
Ros wróciła do domu,a Ley? Nie.
-Dobra zadzwoń do chłopaków,a ja jadę na policje.Ok?
-Dobra.-powiedziała Clara i już miała komórkę w ręce.
Szybko wsiadłem do auta,no i już po chwili jechałem drogą.Nie zważałem na to ile jest na liczniku.Chciałem by nic jej nie było,a to co się właśnie dzieje ,to tylko głupi sen.
No nareszcie dojechałem na tą policje.Wybiegłem z auta,zapominając go zamknąć.
Wbiegłem na komisariat,mówiąc policjantowi dyżurnemu,wszystko co się wydarzyło.No ale niestety,mówiłem za szybko więc policjant nic nie zrozumiał.
                                                    ***
Złożyłem zawiadomienie o porwaniu i teraz mam czekać.Jak mam czekać spokojnie,niewiedzonc co z moją siostrzyczką.
Wsiadłem do auta i musiałem się uspokoić i zacząć racjonalnie myśleć.Nie.Musze zadzwonić do rodziców i Gemmy no i niestety powiadomić ich co się wydarzyło.Ale jeszcze nie teraz.Musze dopiero coś się dowiedzieć co z nią,czy żyje.
Odpaliłem samochód i pojechałem do domu.Tam na mnie czekali zniecierpliwieni chłopaki z Clarą.
Opowiedziałem chłopakom to co już wiedziałem od Rosi.
Że mamy czekać!Gdy ja właśnie nie potrafię.
                                       (teraz puść TO)
                                  ~~Z perspektywy Leayny~~
Siedzę na zimne podłodze w kącie,gdzieś w obleśnej piwnicy,na obrzeżach Londynu.Prawdopodobnie w tej gorszej części,opowiadał mi Zayn,że w tej części jest naprawdę niebezpiecznie.
Siedzę tu sama,ale na górze słychać nie tylko tego faceta ale i innych.
Podsłuchałam trochę rozmowę:
- Dostaniemy z tego dużą sumę.
-Ale ty wiesz, w co się pakujesz.Nie w co się pakujemy?!
- Tak!
-A jak nas złapią?! To jest siostra znanego piosenkarza!
-Tyle razy to robiliśmy! Pamiętaj,że jak coś nie wyjdzie ,to ją zabijemy!
-Dobra.Jak co to będzie twoja wina!
O... oni mówili o mnie.
Było mi zimno,a tu było na dodatek mokro.
Już prawie zasypiałam w tym koncie,gdy usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach.
-Haha,to ta.-usłyszałam nad sobą śmiechy.
-Hahaha,mala piękność.
Popatrzyłam na nich,było ich czterech.Ten ,który mnie porwał,drugi tak samo obleśny,trzeci trochę młodszy od nich  ale z twarzy także niemiły,a czwarty to był o wiele młody.Nie był ani obleśny ani z twarzy niemiły.
Bałam się ich.Skuliłam się jeszcze bardziej jak by miało mi to coś pomóc.
Jeszcze chwile się śmiali,a potem wrócili do rozmowy na górę.
I co ja tu teraz zrobię?
Będę musiała spróbować uciec.
Znów zaczęli wrzeszczeć,podeszłam do schodów by lepiej usłyszeć.
-Nie!
-Jak nie!Musimy ją pilnować!
-Dokładnie,ale...
-Młody,ty się lepiej nie odzywaj!Ty będziesz ją dziś pilnował i wszystkie następne dni.
-Ale..
-Nie ma żadnego ale!
Skończyli i słyszałam tylko ciche i oddalające się głosy.
Stałam tak jeszcze chwile i nasłuchiwałam,aż usłyszałam kogoś zbliżające się kroki.
Po cichu ale szybko wróciłam na swoje miejsce i udawałam,że śpię.
________________________________________________________________________
Hej. Jak tam po świętach?  Proszę dla czytających rozdzialik dodany. ;D
Jeśli czytasz to komentuj.A anonimki się podpisują.
Jak się wam rozdział podoba,jak chcecie osobiście z nami pogadać to napiszcie  w komentarzach ,że chcecie nasze prywatne konta ;) . Jak się wam podoba tło?
                                             

wtorek, 24 grudnia 2013

Uwaga :D

                                                                Merry Christmas

Wesołych Świąt spędzonych z rodziną.By były radosne i niezapomniane,pomimo tego ,że nie ma śniegu. ;*
 Udanego Sylwestra,byście wypili jak najwięcej picola. Szczęśliwego Nowego Roku i spełnienia marzeń :D

                         Byście spotkali One Direction i jak najwięcej prezentów pod choinką :D
Wika i Olka :)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 21

                               (włącz TO)
Siedziałam przy tym laptopie długi czas.Znudziła mi się ta czynność,więc postanowiłam ,że zadzwonię do Roberta.
-Hej.-powiedziałam do komórki.
-Hej Ley.
-Przyjdziesz do mnie?
-Yhy,właśnie stoję przed drzwiami twojego domu.-powiedział,po czym się rozłączył.
Siedziałam w ciszy może jakieś 5 min.
Drzwi się uchyliły,a w nich zobaczyłam twarz mojego przyjaciela.
-Jak się czujesz.-podszedł bliżej łóżka.
-Bywało lepiej.-powiedziałam ,a chłopak usiadł obok mnie.

Czas minął dość szybko w towarzystwie Roba.Chłopaków nie było więc dobrze,że przynajmniej sama nie byłam.


 Leniwie,ale wstałam i zeszłam na dół.Otworzyłam drzwi i przedemną staneła moja przyjaciółka.
-No siemka,siemka.-powiedziała i jak gdyby nic poszła do kuchni nalać sobie soku.
-Robert!!-krzyknełam by chlopak mnie usłyszał.
-Co?!-odkrzyknął.
-Zejdź na dół!-powiedziałam i poszłam do zakazanej półeczki  z filmami Louisa.Wyciągłam American Pie.
Gdy weszłam do salonu ,siedzieli już tam Robert z Rosi i gadali.
-Mam film!-wżasłam i podbiegłam do telewizora.Włożyłam płytę i zasiadłam na kanapie.

Film powoli się kończył,a mnie brzuch bolał na tyle mocno ,że się wyprostować nie mogłam. To wszystko przez to ,że za bardzo się śmialiśmy.
Gdy jednak się skończył,my nadal się śmialiśmy.Napisałam do Harr'ego kiedy wrócą.Odpisał,że za chwilę rozpocznie się koncert,tu w Londynie.No ,a potem to jest jakaś impreza no więc szybko nie wróci.
Dzisiaj jest piatek wiec..
-Wiecie co?Może zostaniecie u mnie?-spytałam.
-Ok.-powiedziała Ros.
-Z chęcią ale umówiłem już się z taką dziewczyną.-powiedział trochę zakłopotany Rob.
-Nasz Robert się zakochał!-zaczełyśmy wrzeszczeć na cały dom i skakać.
-No dobra to o której to spotkanie?-spytałam.
-O 18.00.
-No to nie masz za wiele czasu.-powiedziała Rosi.
-A która jest?-spytałam równoczśnie z Robertem.
-Jest..17.45!-wykrzyczała Ros,a my jak poparzeni wstaliśmy.
Podbieglismy do drzwi frontowych.
-Robert idz już bo niezdązysz!-wżasnelam.
-Wiem,wiem!Pa dziewczyny!-no i pobiegł.
-No to co robimy?-spytałam.
-Hymm..może nakręcimy jakąś nową piosenkę?-spytała Rosi.
-No,nie głupi pomysł.
Poszłyśmy do pokoju Niall'a po gitarę i kamerę.
-No to co zaśpiewasz?-spytała Rosi.
-Może jakąś piosenkę One Direction?Np.Best Song Ever?-spytałam
-Całkiem dobry pomysł.Ałkustycznie?
-Yhy.
No i Ros włączyła kamęre ,a ja zaczęłam grać no i śpiewać.
Gdy skończyliśmy,Ros dodała filmik na YT.
Już po chwili pojawiły się komentarze od fanek 1D.Były one pozytywne,a liczba wyświetleń wzrastała.
Była już godzina 19.00 więc poszłam zrobić nam kolacje.Czułam się już całkiem dobrze i do żadnego lekarza nie muszę iść.
Zamowiłam pizze więc powinna przyjechac za około 30 min.
Znów poszłam do pokoju Louis'a.Po 1 ,po jakiś horror,a po 2 to odnieść komedie.
Jaki on tu ma syf.Jak przyjeżdża jego dziewczyna to jest pozornie czysto,a jak tylko co wyjedzie to ten syf na nowo powraca.
Wzięłam ,,Sierociniec'',no i zeszłam do salonu.Włączyłam film i ogladałysmy.W niektorych momentach chowałyśmy głowy w poduszki,a w niektórych nieogarniałyśmy go.
Gdy skończył się film ,a była 23.30 to postanowiłam,że pujdę do łazienki.Wstałam i już byłam na korytarzu gdy... zgasiły się światła.
-Ros!!!!!-zaczęłam krzyczeć,a przyjaciółka moje imię.
Pobiegłam po omacku do salonu i natrafiłam na kogoś.Zaczełam wrzeszczeć ale okazało się,że to Rosi.
Obie teraz siedzimy w ciemnym koncie w salonie.
Usłyszałyśmy walenie drzwi,a potem jak się otwierają.Serce zabiło mi mocniej ze strachu.
-I co teraz?-spytałam szeptem.
-Ni..niew..niewiem.
-Chyba poszedł.-po stwierdzeniu,że jednak nikogo nie ma,poszłam powoli i ostrożnie na korytarz.No ale chyba pożałowałam tego co właśnie zrobiłam,bo ktoś mnie złapał za ramie.Ja zaczęłam krzyczeć i wyrywać się.Ros zaczeła krzyczeć,co znaczyło,że coś się tam dzieje.Już po chwili przebiegła obok mnie,łapiąc tym samym za moją rękę.
Drzwi były otwarte wiec jak najszybciej wybiegłyśmy z niego.Czułyśmy jak to coś biegnie za nami.Chwile biegłyśmy razem ale były dwie ulice,no i obie pobiegłyśmy inną.Gdy się spostrzegłam było już za puźno.
Biegłam dalej,nawet się nie zatrzymując.Nadal sie bałam ale poprostu brakowało mi już sił.Zatrzymałam się i dopiero teraz zauważyłam,że nie wiem gdzie jestem.Próbowałam kila razy wrucić z tamtąd z kąd przyszłam,no ale błądziłam jeszcze bardziej.
Bez jakich kolwiek sił usiadłam na krawężniku chodnika.Chciałam zadzwonić do Harr'ego ale komórka zaraz padnie.Jednak nie zaszkodzi spróbować,wybrałam nómer do brata i próbowałam się z nim połączyć.
-Hallo?
-Harry!
-Co jest?
-Ja nie....
Bateria padła.No świetnie.Teraz to mnie nie znajdzie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka!! ;D Sorki za wcześniejsze niedodanie rozdziału.No ale w tamtym tygodniu nawalili nam sprawdzianów no i po prostu nie było czasu.Mam nadzieję ,że się wam  ten rozdział spodoba.
Ps. Wesołych i radosnych Świąt.No i oczywiście szalonego sylwestra!
Jeżeli jutro czyli 24 grudnia,któraś z nas będzie miała czas to doda może świątecznego imegina (co wy na to?) Swoje opinie piszcie w komentarzach ;) <anonimki się podpisują>. Aaa i jeszcze jedno,jeśli ktoś by chciał popisać z którąś z nas osobiście,to napiszcie w komentarzach,a pod następnym rozdziałem dodamy nasze gg/ask. A jak się wam podoba nowy wygląd bloga?
Wika ;*





niedziela, 15 grudnia 2013

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 20

 ... Zeszłem na dół.Na kanapie 'siedzieli' chłopaki ciągle się przepychając.Siadłem jak człowiek,na fotelu i zaczeliśmy oglądać jakieś filmy.Gdy każdemu znudziło się oglądanie,była godz. 22.25 . Poszłem się umyć,a potem postanowiłem ,że sprawdzę jak się czuje Ley.
No i oczywiście tak zrobiłem.Zapukałem w drewniane drzwi ale nikt mi nie odpowiedział.
Powoli otworzyłem drzwi i zobaczyłem .. Ley siedzącą na parapecie od okna ze słuchawkami w uszach.Dokładnie się czemuś lub komuś przyglądała.Nie widziałem jej twarzy  bo głowę miała opartą o okno ale na pewno to coś zaprzątało jej główkę.Podszedłem do niej i lekko dotknąłem jej ramienia,na co ona zaaragowała szybkim odwróceniem się w moja stronę.Wyciągła z uszu słuchawki ale nic nie powiedziała.
-Idź już spać.-powiedziałem,a ona przytaknęła.

                                    ~~Z perspektywy Leayny~`
Harry wysezdł z mojego pokoju.Szczerze jak się czuje?Do du*y,jest mi tak słabo,że ledwo co wstałam z tego łóżka i dotarłam do okna.Ciągle kręci mi się w głowie.Dobra mniejsza z tym,jestem zmęczona.
Z ledwością wróciłam do łóżka i zasłam.
Rano obudziły mnie promyki slońca.Nie wstawałam bo uznałam,że jest jeszcze wcześnie.Wiecie co mi się śniło,emm chyba jednak nie chcecie wiedzieć. No dobra,chłopaki chasający po łące jako kolorowe jednorożce.Tsaa,ta moja wyobraznia.Jednak postanowiłam,że już wstanę,lecz chyba był to zły pomysł.Zakręciło mi się w głowie i z bólem głowy runęłam na podłogę.

                          ~~Z perspektywy Liama~~
Postanowiłem obudzić Ley na śniadanie.Zapukałem do drzwi:
-Ley wstawaj na śniadanie!-krzyknąłem i poszedłem do swego pokoju.
Wziołem z tamtąt komorkę i wyszłem znów wracając pod drzwi Ley.Od czasu kiedy pukałem do nich,ona jeszcze niewyszła.Postanowiłem,że zapukam i tak zrobiłem ale nikt nieodpowiadał więc powoli wszedłem do jej pokoju.No ale to co zobaczyłem,nie spodziewałem się.Podbiegłem do niej,była nieprzytomna.
-Harry!!-zaczołem się  wydzierać na cały dom.
Chłopak już po minucie pojawił się w drzwiach.
-No co się wydzierasz.-powiedział,ale po chwili zobaczył jaki był tego powód.
Szybko podbiegł do Ley.
-Zemdlała.-powiedziałem.
-Zauważyłem.-powiedział.
Prubowalismy ją odcudzić ale bez rezultatów.Byliśmy już co raz bardziej spanikowani.Dziewczyna zemdlała i po prubach obudzenia jej,niebyło żadnego znaku.
-Ona się nie budzi!-powiedział spanikowany Harry.
-Spokojnie,pomóż mi ją położyć na łóżko.Jeśli w ciągu 10 min. się nie obudzi,jedziemy z nią do szpitala.
                                            ~~Z perspektywy Leayny~~
Widziałam tylko ciemność.Dookoła sama ciemność.Próbowąłam otworzyć powieki ale bez rezultatów.Były jak przyklejone super glue.Słyszałam wszystko ale nie mogłam poruszyć żadną częścią ciała.Próbowałam chociaż ruszyć palcami u reki ale też bez zmian.
-Ley słyszysz mnie?-usłuszałam głos,o ile się nie myle to Liama.
Podjołam ponowną próbę,no ale znów bez zmian i tak trzeci,czwarty,piąty.
Byłam już zmęczona,podjete proby wychodziły mi kiepsko.Postanowiłam podjąć ostatnią próbę.
Z całych sił starałam się otworzyć chociaż oczy.Na początku bez jakichkolwiek rezultatów ale nie poddawałam się.
Mrógłam,jest!!!
Spróbowałam ponownie,tym razem otworzyłam całkowicie oczy.Z początku nie wiedziałam co się dzieje ale po chwili uświadomiłam sobie,że leże na łóżku ,a wokół zmartwione miny chłopaków.
-Ley!-przytulił mnie Harry.
Głowa bolała mnie jeszcze bardziej niż wczoraj,dlatego nawet nie próbowałam się zdobyć na najmniejszy uśmiech.
Chłopaki poszli,tylko został Harry.
-Jak sie czujesz?-spytał troskliwie
-źle-odpowiedziałam.
-Jeśli byś czegoś potrzebowała,po prostu zawołaj.Zaraz ci przyniosę śniadanie.
-Ok.-powiedziałam,a brat wyszedł.
Już po chwili wrucil z taca na której był talerz z kanapkami i  kubek z herbatką.
-Dzięki.-zdobyłam się jedynie na lekki uśmiech.
Chłopak wyszedł,a ja zjadłam to co mi przyniesiono.
NASTĘPNEGO DNIA:
Siedzę sobie przed laptopem.Już czuję się lepiej niż wczoraj.Chłopaki zabronili mi w ogóle wychodzić z łóżka,więc siedzę sobie właśnie w nim z laptopem.
Nudzi mi się,na facebook'u niema z kim popisać więc weszłam sobie na stronkę gdzie pisze się z przypatkowymi osobami.Zaczełam pisać z jakąś dziewczyną,że niby ja jestem chłopakiem ,który jest dobrym znajomym Justin'a  Bieber'a.No oczywiście taka podjarka tej dziewczyny co mnie rozbawiło.
Nie no,znudziło mi się z nią pisanie więc zakończyłam rozmowę po chamsku.
Tymrazem natrafilam na jakiegoś chłopaka ,który ma 19 lat.Ja natomiast zmieniłam sobie imię na Nicol'a Calder,która jest przyszłą choreografką tańca Hip Hop.Jest koleżanką Justin'a Bieber'a .
Śmiać mi się chciało i to bardzo z tego chłopaka,podał mi swojego facebook'a.Haha,jak on wygląda.Przyznał mi ,że pisze wiersze i miałam mu podać swojego facebook'a.Postanowiłam,że założę nowe konto i wstawię jakies zdjęcie ładnej dziewczyny na to konto i tak też zrobiłam.
Podałam mu to nowo założone ,na co on mi odpisał,że nie może napatrzeć się na nie.Oczywiście w śmiech.Rozmowa dalej jakoś się kręciła,temu chłopakowi grałam na emocjach.Zdziwił mmie jednak wiersz ,który mi napisał.W pewnej chwili nie chciało mi sie z nim pisać i niezwracałam uwagi na to co pisze,no i wpadłam.Napisałam,że pisze z nim ze szkoły tańca jak na początku pisałam z nim,że siedzę w domu.Chłopak napisał,że parówki właśnie je i się rozłączył.To było dziwne  i to bardzo.
_________________________________________________________________________
Hej! Dziś mikołajki.Niespodziewany rozdział został dodany dziś,no ale ,krótki i moim zdaniem nudny a waszym.? Dziś pisze sama-Wika :*
No to tak,w wcześniejszych rozdziałach nie zostały dodane wszystkie pokoje chłopaków.Może i mało ważne ale to dla tych ciekawych jak one wyglondają na blogu :)   ( są tylko te ,które nie zostały pokazane wcześniej)
Louis-pokój
Niall-pokój
Ze względu,że dziś są Mikołajki: coś :*
Komentujcie,to dla nas ważne.♥♥♥♥♥


                 

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 19

 Poszłam do salonu ale niedane było mi siąść i spokojnie pooglądać bo musiał zadzwonić mój telefon.
-Halo?-powiedziałam do komórki.
-Ley,załóż kurtkę bo zabieram cię na spacerek.
-Ehh,ale ja wole se posiedzieć ,a nie włóczyć się po Londynie.
-Ley,lepiej rusz ten twój zacny tyłek z sofy i rusz się otworzyć drzwi bo stoję i czekam.-rozłączyłam się i pobiegłam otworzyć Joshowi.
-Hejka.-powiedziałam i szybko pobiegłam do kuchni.
-Ja spadam,nara.-powiedziałam i wybiegłam do przedpokoju.
Założyłam kurtkę i zamkłam drzwi.
Chodziłam tak po uliczkach Londynu ,już dobre 2 godziny.
-Josh,ja chce usiąść.-nie powiem,że chciałam wracać do domu ale chłopak zabronił mi wracać.
-W takim razie chodź.-Powiedział i wskazał na park.
Szlismy jeszcze jakieś 5 min. ,aż dotarliśmy do dobrze znanej mi ławeczki.Nie było tam Nicholas'a,Steven'a ani Breyan'a.Usiedliśmy,ja zaczęłam patrzeć się przed siebie.
Cały świat to jeden wielki znak zapytania na który nie zawsze znamy odpowiedź.
-Ley?
-Hymm?
-Słucham mnie?-spytał Josh.
-Emmm , tak.
-Tak?No to w takim razie co powiedziałem wcześniej?
-Powiedziałeś cytuje słuchasz mnie?
-Ohhh no Ley.... A w sumie,nieważne.-powiedział i machnął rękom.
-Josh,masz papierosy?
-Emm,tak?
-Daj,plosee.-powiedziałam,prubując przy tym zrobic oczy kota ze Shreka.
-Ojj,no dobrze.-wyciągnął paczkę dobrze mi już znaną od dawna.
-Dzięki.-zabrałam jednego papierosa i zapaliłam.
Zaciągnęłam się dymem nikotynowym ,który podrażniał moje płuca.Jak mi tego brakowało.
Josh też zapalił.Po wypaleniu petów zrobiło mi się już zimno,a w ogóle to chmury nachodzą na niebo.Jak na Londyn przystało pewnie za chwile zacznie padać.
No i oczywiście chyba wykrakałam.Już po chwili z nieba zaczęła padać przezroczysta ciecz.
-Chodź.-powiedział Josh i szybko pociągnoł mnie w stronę domu.
Zanim dotarliśmy do niego,zmokliśmy do ostatniej nitki.Ubrania kleiły się do mnie,a gdyby tego było mało to teraz zaczeło mi byś jeszcze bardziej zimno.
Szybko wpadliśmy do domu.Na polu było już ciemno,a że chłopaków niebyło to i w domu także było ciemno.
Weszłam do salonu,a tam...
-Niespodzianka!!!-krzykneli wszyscy.
O jaaaa! Zdziwiło mnie to i to jak.Byli wszyscy.Był Nicholas,Steven,Breyan,1D i ich dziewczyny lub koleżanki oraz,Rosi,cała klasa ze szkoły i Robert.
Robert?
-Dziękuje.-powiedziałam.
-Idz się przebież .-powiedział mi Harry.
Ros poszła do mojego pokoju ze mną.Ubrałam to:

i zeszłyśmy na dół.Josh też był przebrany w TO.
Stojąc na dole wszyscy zaczęli śpiewać mi Sto Lat.
A z kuchni Zayn z Harrym wynieśli tort.
Jeju,był wspaniały.Skończyli śpiewać no i oczywiście zdmuchłam świeczki.
Tort był pyszny.
-No to teraz tańczyć!-wrzasnoł Louis.
Podeszłam do grupki osób,czyli : Roberta,Rosi,Nicholas'a,Steven'a,Breyan'a.
-Hej.
-Hejka.
-Hej młoda.-powiedział Robert i przytulił mnie.
-Robert.-zaśmiałam się.
Tańczyliśmy,śmialiśmy się,aż do czasu gdy wszyscy zaczeli się zbierac do swych domów.
Ros i Robert mieli zostać u mnie.Ale po tym co zobaczyłam,nasza grupa się powiększy.Ros siedziała na kanapie z Bryanem i gadała z nim,śmiejąc się przy tym.Przecież oni się nie lubili.
Może Josh też zostanie?
-Josh,zostaniesz z nami u  mnie?-spytam go.
-Hymmm..moge.
-Fajnie.
Tańczyłam z nim jeszcze chwile.
Była godz.22.34. więc wszyscy poszli do mojego pokoju bo nikt nie był jeszcze zmęczony.
Puściliśmy Laleczkę Chucky.
Zabranie filmu z jak to mówił Louis jego zakazanej filmowej półeczki było chyba dobrym pomysłem.
Ten film był straszny,a że obok mnie siedział Josh,to co chwile kryłam głowę w jego bluzkę na co on się śmiał.No i tak nam minęła noc,aż wszyscy zaśli.
Rano obudziłam się  na podłodze wtulona w Josha,Rosi w Breyan'a,a Roberta nie było.Obudziłam Josha i zeszliśmy na dół,chłopaków nie było bo dziś mieli mieć koncert  w Londynie.Zadzwoniłam do Roberta i okazało się,że poszedł się spotkać z jakąś znajomą.Od kiedy on ma w Londynie znajomych?A mniejsza z tym.Dla naszej czwórki zrobiłam naleśniczki z polewą czekoladową.
Zjedliśmy i postanowiliśmy posprzątać to czego chłopakai niezdążyli sprzatnąć po moich urodzinach.
Pożegnałam się z przyjaciółmi i poszłam siąść do salonu.Głowa zaczęła mnie niemiłosiernie boleć.Poszłam do kuchni po jakieś tabletki przeciw bólowe,ale one nic nie pomogła.Siadłam z powrotem w salonie.Było mi co raz to zimniej,wzięłam koc i poduszkę.Włączyłam telewizor na nickelodeon i położyłam się.Głowa bolała mnie jeszcze bardziej niż wcześniej,a dreszcze nie dawały mi spokoju.

                                            ~~Z perspektywy Harrego~~
 Koncert niedawno się skończył.Właśnie musimy pod przymusem Niall'a iść z nim na zakupy.
Cudem,dziś blondasek był zdecydowany w sprawie jedzenia i zakupy poszły sprawnie.
Właśnie parkujemy na podjezdzie.Czy tylko Niall jest tak nieogarnięty w sprawach jedzenia?
Wszedłem jako  ostatni zatrzaskując drzwi nogą  bo ręce miałem zajęte przez torby z zakupami.
-Ciii.Ley śpi.-powiedział do mnie Liam.
Odłożyłem zakupy na blat kuchenny i poszedłem do salonu.
Ley leżała skulona pod kocem.Ale chwila,czy ona miała gorączke?Sprawdziłem i faktycznie miała.Pewnie się wczoraj przeziębiła przez ten deszcz.Zaniosłem ją na górę,do jej pokoju.
Zszedłem na dół do chłopaków....
____________________________________________________________________________
Hej!! Tym razem sama Wika ;) Uwielbiam kończyć w jakiś momentach. ;* Ale ten rozdział i tak jest nudny ;(
Hymm,no to tak...Mile widziane komentarze z waszymi opiniami czy rozdział się podoba czy nie.
Wika ♥