piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 24

                                                             ( puść  TO)
 Wszystko mnie bolało.Z trudem oparłam się o ścianę,a po policzku poleciały mi łzy.Boje się.Czemu nikt mnie nie znajdzie?!Ja się ich boje.A jak by tego było mało,to dostałam gorączki i żle się czuje.
                                           ~~Z perspektywy Harrego~~
Jest godzina 12.30,jak wskazywał zegar.Dziś jest czwarty dzień od zaginięcia  Ley.Ja nie che jej ponownie stracić.Nie było jej prawie 10 lat,a teraz znów ma jej nie być? Ja się o nią boje,w nocy nie śpię tylko po prostu się martwię.
 Zeszedłem na dół do kuchni.Przy stole siedzieli chłopaki i Cara.
-Cześć wam.-powiedziałem i podeszłem do lodówki po coś do zjedzenia.Nie znalazłem nic co nadało by się jak dla mnie ,a nie jednak coś jest.Nektar bananowy.Wyciągłem go i wypiłem.Usiadłem przy stole obok dziewczyny.
-Ej stary jak się czujesz?-spytał Zayn.
-A niby jak się mam czuć?!Nie wiem gdzie jest moja siostra.A miałem się nią zająć!To mi, mama kazała się nią opiekować,a ja co zrobiłem?!Zachowałem się jak nieodpowiedzialny gówniarz!Zostawiłem ją i tak po prostu poszedłem na imprezę!-wstałem ze stołka i zacząłem się obwiniać.Po prostu już nie wytrzymałem,musiałem to powiedzieć .
-Harry.Skąd miałeś wiedzieć,że będzie to włamanie i Ley zaginie.-zaczęła mnie pocieszać Cara.
Z powrotem usiadłem przy stole i w tym samym czasie zadzwonił mój telefon.
-Chcesz odzyskać swoją siostrzyczkę?-usłyszałem zachrypnięty głos jakiegoś faceta.
-Gdzie ona jest!-wstałem z krzesła i poszedłem do salonu.
-Jeśli chcesz,żeby żyła.Widzimy się pod muzeum Vincenta van Gogha w Holandii o 12.00.A właśnie,lepiej,żebyś miał kasę,minimum 20 tys. i lepiej,żeby policja się o niczym nie dowiedziała.
-Ty ku*wo.Lepiej,żeby Ley nic nie było!-krzyknąłem do telefonu ,a on się rozłączył.
-Co się stało?-spytał Niall.
-Zadzwonił koleś, który porwał Ley.Chce ode mnie 20 tys. na jutro.W Holandii o 12.00.
-Że,co?!-krzyknął Liam.
-To co słyszałeś!.-powiedziałem.
-Masz tyle?-spytał Louis.
-Na kącie.Ej niech któryś załatwi mi bilet do Holandii ,na jak najszybciej.
-Dobra.-i już nie było Niall'a.
 
 NASTĘPNEGO DNIA:
                                         ~~Z perspektywy Leayny~~
-Wstawaj!-usłyszałam głos na demną.
Otworzyłam zmęczone oczy i zauważyłam tego typka ,który mnie porwał.Pomimo tego,że od pobicia mineło prawie,że dwa dni,mnie nadal to boli,a na tych miejscach powstały siniaki.
-Powiedziałem wstawaj!
-Nie!-krzykłam,za co zostałam uderzona w policzek z otwartej ręki.
-Słucham?!
-P... p.. po..powiedziałam,że n... ni..nie.-powiedziałam już o wiele mniej pewnie.
-Zrozum gówniaro zasrana!Nie będziesz się ze mną kłóciła!-złapał mnie mocno za nadgarstki gdzie miałam siniaki.Ja tylko pisnęłam.Zostałam gwałtownie pociągnięta do góry.Stanęłam na równe nogi i znów byłam ciągnięta po schodach.Na policzkach pojawiły się łzy.To bolało!
-Puść mnie!-wrzasłam,a on tylko jeszcze mocniej ścisnął moje nadgarstki i dalej ciagnął.Wyszliśmy przez drzwi na pole.Nie zdążyłam się nacieszyć ,ponieważ gwałtownie zostałam wepchana do czarnego sportowego auta.Kierowca ruszył z piskiem opon.
                                                        ***
Jesteśmy na lotnisku?
-Chodż!-no i znów zostałam trzymana z nadgarstki i prowadzona do samolotu.
Gdzie oni mnie wywożą?!
Gdy siedzieliśmy już w samolocie,ja trzymałam się za nadgarstki które nie dość ,że były posiniaczone to opuchnięte.Każdy najmniejszy ruch nimi ,sprawiał mi ból.
-Gdzie mnie wywozicie?!-spytałam cicho,ale na tyle głośno by mnie usłyszał ten koleś.
-Gdzieś.A teraz się zamknij i sieć jak chcesz żyć.
Przez następne 30 min. nie odzywałam się nic tylko patrzyłam przez okno i zastanawiałam się kto to był wtedy w tym domu...
-To ty!-popatrzyłam na kolesia ,który mnie porwał.
-Uspokój się.Co ci znów odpier*oliło?
-To ty byłeś wtedy w moim domu.
-Łał.Brawo.Jak do tego doszłaś?-powiedział z podirytowaniem.
Przez następny czas nie mówiłam nic.
Gdy wyszliśmy z samolotu,on ponownie złapał mnie za nadgarstek,co oczywiście sprawiło mi wielki ból.Prowadził nas do taksówki.Jak podał adres,to zrozumiałam,że do jakiegoś muzeum.Ale czemu tam?
Gdy dojechaliśmy na miejsce,on miał na sobie kaptur,ciemne, przeciw słoneczne okulary,tak by nikt nie mógł go rozpoznać.Nie wiem na co czekaliśmy,ale on nadal trzymał mnie za nadgarstek i to jeszcze mocniej.Bał się,że ucieknę.
Czekaliśmy jeszcze chwile,ale potem zaczął zbliżać się w nasza stronę  jakiś chłopak z ciemną bluza i kapturem na głowie, i okularam przeciw słonecznymi.Chciał by nikt ich nie rozpoznał?O co tu chodzi?
Podszedł do nas nieznajomy.
-Dobra masz tu swoje. Teraz dwaj mi dziewczynę.
-A bierz se ją.-powiedział facet ,który mnie porwał.Popchał mnie tak,że pewnie bym upadła gdyby nie ten ktoś.
Poczułam ulgę w nadgarstkach,bo nie byłam teraz za nie trzymana.
-Ley?-usłyszałam,do końca nie mogłam zajarzyć kto to.No ale mnie znał.Ściągnął okulary przeciw słoneczne
i wtedy poznałam.To był Harry.Rzuciłam mu się na szyje.
Z oczu popłynęły mi łzy.
                                   ~~Z perspektywy Harrego~~
Bałem się,że nie zdążę ale na szczęście byłem na czas.Ley płakała,więc wziąłem ją na ręce.Poszedłem do hotelu gdzie dziś musieliśmy zostać,ponieważ lot mamy dopiero na jutro.Gdy weszłem do pokoju,chciałem odstawić Ley ,która już się uspokoiła.Ona jednak już spała.Delikatnie odłożyłem ją na łóżko.
Wziołem komórkę i poszedłem do łazienki by zadzwonić do chłopaków,że nic jej nie jest 
                                                        ***
Skończyłem rozmowę z chłopakami.Wszedłem do pokoju w ,którym spała siostra.Wyciągłem z plecaka piżamę dla Ley ,którą spakowała Cara.Akurat Ley się obudziła,więc dałem jej ubranie i kazełm sie jej iść umyć.
                                   ~~Z perspektywy Leayny~~
Poszłam do łazienki.Gdy byłam pod prysznicem puściłam sobie ciepłą wodę.Co jednak okazało się błędem.
Gdy tylko ją puściłam,rany dały o sobie znać, syknęłam z bólu i jakoś umyłam sie w zimnej wodzie.
Wróciłam na łóżko i położyłam się.Tym razem to Harry poszedł się umyć.
Gdy już prawie zaspypiałam do pokoju wszedł Hazza i sam się też położył.Przykrył mnie kołdrą,ale nie zgasił światła.Na białej pościeli moje siniaki się wyrurzniały.
Odwróciłam się do niego.On natomiast zwrócił uwagę na moje rany na policzkach czy nadgarstkach.
-Czy to on ci to zrobił?
-Tak.
-Boli?
-Nie- Nie? co ja wygaduje to bolało niemiłosiernie.Ani na chwile ból nieustępował.
-Ley?Szczerze?
-Cały czas.-po policzkach na nowo zaczęły lecieć łzy.
Harry nic nie mówiąc wziął i mnie przytulił.
-Ley,przecież ty masz gorączkę.-stwierdził Harry.
_____________________________________________________________________________
Hejjjka :D No i tak mamy już 24 rozdział ! :D Moim zdaniem jest nudny,a waszym?
Skomentujcie,to wiele dla nas znaczy i motywuje.Jeśli pod tym rozdziałem pojawi się ponad 6/7 komentarzy,to dodamy jeszcze rozdział miedzy niedziela a poniedziałkiem.
Dzisiaj sama ja czyli Wika :*
Chcecie kontakt do mnie?Na razie podam wam tylko --ask
Od Oli podawać nie będę bo nie skonsultowałam się z nią co do tego,jedynie co do rozdziału ;*
Wiec jak co to dodam jej konto przy następnym rozdziale ;*


6 komentarzy:

  1. Rozdział podoba mi się jak cholera! I jeszcze ta muzyka którą dałaś/dałyście do posłuchania w tle, no po prostu boomba! Teraz rozdziały piszecie tak, że coraz częściej trudno jest się do czegoś przyczepić. Są o wiele lepsze niż te poprzednie! Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham was jej super
    pozdrowinia jeszdcze z polski :-(
    aga /agnes

    OdpowiedzUsuń
  3. Supcio oby tak dalej ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń