niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 28

                                               ( włącz TO )
Nie zwlekając dłużej,poszłam się umyć.
Wzięłam długą kąpiel,która dała mi przemyśleć niektóre sprawy.
Gdy wyszłam z wanny i zorientowałam się,że nie mam piżamy,musiałam przejść do pokoju w samym ręczniku.
Gdy już byłam w piżamce,a zegar wskazywał 23.00 poszłam spać.
Nie mogłam usnąć dłuższy czas.Brakowało mi czegoś.Ale czego?!Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się.
Chyba już wiem,papierosów.
No tak,przecież nie paliłam prawie dwa tygodnie.Będzie trzeba jutro znów zobaczyć moich przyjaciół.
Pomimo tego,że palą to i tak ich lubię.Przecież to z nimi zaprzyjaźniłam się po przyjeździe do Londynu.
Choć Rosi jest przeciwna temu,że pale to zauważyłam między nią,a Nicholas'em coś dziwnego.
Po moich przemyśleniach ponownie się położyłam i nawet nie wiem kiedy usnęłam.
Dopiero rano obudził mnie budzik w komórce.Była 7.00 rano ,a ja muszę wstawać przez szkołę.
Chciałam się wyrobić przynajmniej dziś na czas.Szybko wzięłam jakieś ubrania :
Pobiegłam do ubikacji umyć zęby i ogólne wyszykować się.
Dziś postanowiłam rozpuścić włosy.
Gdy już byłam gotowa,zeszłam na dół gdzie już wszyscy siedzieli i jedli śniadanie.
-Hej!-powiedziałam do chłopaków.
-No hejka!-wrzasnęli hurkiem.
-Co na śniadanie?-spytałam,siadając.
-Specjalnie dla Ciebie,naleśniczki.-powiedział Harry po czym podał talerz.
-Dzięki.
 Gdy zjadłam Harry zaczął:
-Dziś któryś  z nas przyjedzie po Ciebie po szkole.
-No ale... ja umiem sama trafić do domu.
No zajebiście, dziś miałam się spotkać ze znajomymi.
-Ja wiem,że potrafisz trafić do domu ale zazwyczaj trafiasz o wiele za późno.
-No to dziś będę punktualnie.
-Tak?Będziesz od razu po szkole do domu szła?
-No znaczy,spotkam się ze znajomymi...-nie dane było mi skończyć.
-Nie Ley.Przyjadę po Ciebie.A teraz choć.
Ja tylko z naburmuszoną miną poszłam po bluze .
                                                W SZKOLE:
Czekam sobie właśnie na korytarzu szkolnym na jakąś znajomą mi twarz.
W pewnym momencie podeszła do mnie ta cała Chloe.
-Hej.-usiadła obok mnie na kafelkach.
-Czego chcesz?-powiedziałam oschle.
-No nie bądź taka nie miła.Może zaczniemy wszystko od początku.Zapomnimy...-nie dałam jej skończyć.
-Nie!Daj mi spokój !Już zapomniałaś co zrobiłaś?!-wstałam i krzyczałam na nią.Pewnie teraz wszyscy mnie słyszeli.
-No co było,to minęło.-powiedziała takim irytującym,przesłodzonym głosikiem.
-O nie suko!Myślisz,że ja jestem taka głupia?Myślisz ,że ja nie wiem,że ty ze mną 'gadasz' z tego wzgldu,że mój brat to znany piosenkarz?!
-Jak ty śmiałaś mnie w ogóle tak nazwać!
-A jak Cię mam inaczej nazywać!Jesteś nią i pozostaniesz!
-Zobaczysz zniszczę Cię!
-Już się boje.
-I powinnaś.-uśmiechnęła się.
-O ty szmato!-już miałam ją spoliczkować ale kogoś dłoń uniemożliwiła mi to.
Odwróciłam się i zobaczyłam moich przyjaciół ale nie Josh'a.
-Nie warto.-powiedział Steven.
-Jeszcze mnie popamiętasz.-powiedziała ONA i poszła.
-A gdzie Josh?-spytałam.
-Na co Stev pokazał na Chloe i ...Josha!
Nie no,ja myślałam,że ten pocałunek to był jednorazowy.
Dzwonek zadzwonił,a Rosi z Nicholas'em poszli na Angielski ,a ja z Steven'em na Biologie.
Czemu akurat te lekcje musimy mieć osobno.Przynajmniej na lekcjach mogli bi mi oszczędzić widoku.Chloe migdaląca się do Josh'a.Jednak ja zostawił dla NIEJ.
Przez wszystkie lekcje siedziałam ze Stevem,bo Ros siedziała z Nicholas'em.
Chyba jednak szykuje się nowa para.
Niektóre lekcje były na tyle nudne,że nie szło nie gadać.Za co oczywiście zostaliśmy upominani ale na tym się skończyło.
Po skończonych lekcjach pożegnałam się z przyjaciółmi i wzrokiem odszukałam znajomego mi z pięciu aut.
Zauważyłam samochód Harrego.Gdy mnie zobaczył zaczął mi machać.
Wsiadłam do auta:
-Hej.-powiedziałam.
-Hej,jak było w szkole?
-Jak zawsze nudno.
Więcej nic nie mówiliśmy ,aż do czasu gdy zauważyłam,że to nie droga do domu.
-Harry?-spytałam.
-Tak?
-Gdzie my jedziemy?
-Na wywiad.
-Że co?!
-No tak.-powiedział spokojnie.
A to mi kazał jechać z nim do domu,a tu mi jeszcze więcej czasu zajmie.
Z założonymi rękami na klatce obszyłam się o siedzenie i przyglądałam się widokom za oknem.
-Jesteś zła?-spytał ,na co ja nie odpowiedziałam.
Dalszą część drogi przebyliśmy w ciszy.
Po jakiś 5-10 min.stanęliśmy pod wielkim gmachem.Obstawiam,ze było tam co najmniej z 20 pięter.
-No chodź.-usłyszałam głos brata gdzieś po za autem.
Wyszłam z samochodu i ruszyliśmy w stronę budynku.
                                                  ***
-Chłopaki za pięć minut wchodzimy na wizję.-usłyszeliśmy w pomieszczeniu głos jakieś kobiety.
-Ok,zaraz idziemy.-powiedział Liam.
-No dobrze.-powiedziała i wyszła.
-Ley.Zostań tu i jak chcesz to tam jest telewizor,obejrzyj sobie coś lub jak chcesz zobaczyć wywiad to jak wyjdziesz to idź prosto i zauważysz Paul'a.
Nadal byłam na nich zła,dlatego nic nie powiedziałam.
Hazza tylko wzdychnął,po czym chłopaki wyszli ,a ja zostałam sama w pomieszczeniu.
Od razu usiadłam na białej sofie i puściłam jakiś program,który z początku mnie ciekawił ale potem jednak znudził mnie on.Cykałam bez sensu po kanałach z nadzieją,że znajdę coś ciekawego.Zajęło mi to z jakieś 30 min.
-No nic.-powiedziałam do siebie i wstałam ,po czym poszłam za wskazówkami brata.
Już po chwili zobaczyłam Paula.
-Hej.-powiedziałam.
-Witaj Ley.Ale cii.-powiedział i wskazał na wywiad.
Je ju ile ona pytań im zadawała.
Już miałam się odwracać ,ale usłyszałam swoje imię.Momentalnie wróciłam na wcześniejsze miejsce.
-Harry,co powiesz o coverach Leayny?
-Emmm....-nie wiedział co powiedzieć,chłopaki także zrobili pytające miny.
-Ale o jakich coverach?-spytał.
-Ale wy naprawdę nic nie wiecie?-zadała pytanie do chłopaków.
-No nie.-powiedział Zayn.
Dziennikarka nic nie mówiąc pokazała na ekranie jeden z moich coverów.

Chłopcy gdy to zobaczyli byli zdziwieni. Ja byłam zdziwiona!Myślałam,że się nie dowiedzą,a tym bardziej  od dziennikarki.No mówi się ,niestety.Trzeba żyć dalej.
-I jak się wam podobało?-spytała kobieta.
-Znaczy ja wiedziałem,że moja siostra ma głos ,ale nie wiedziałem ,że jej coveru są na YouTube.
-No to teraz już wiecie.-uśmiechnęła się do nich.
Po jakiś 10,może 15 min. zakończył się wywiad,a ja nie wiedziałam gdzie uciec od pytań ze strony chłopaków.
Pobiegłam do pomieszczenia gdzie nadal był włączony telewizor.Postanowiłam,że będę udawać,że śpię.
-O paczcie,Ley śpi.-powiedział Niall.
-No to cii.-wtrącił się Liam.
-Nadal jestem i pod wrażeniem i zszokowaniem,że Ley nic nam nie powiedziała.
-No niby tak ale gdybysmy wiedzieli,to pomyślcie sami.Taki Harry.Zapewne by się wtrącił i to nie raz.-zabrał głos Zayn.
-Ja?Wcale nie.-zaśmiał się Hazz.
-No dobra jak wolisz,przebrani?-spytał Liam.
-Tsaa.-powiedział Louis i chyba wyszedł.
-No to który bierze księżniczkę?-powiedział Zayn.
-Ja.- oznajmił Harry.
Po chwili poczułam jak się unoszę.
Po jakiś 5 min. byłam oparta o siedzenie samochodu Harrego.Wiedziałam,że to jego auto.Poznałam po zapachu jego perfum w całym samochodzie.
                                                    ***
Z udawaniem nie było aż tak źle.Poszło jak na mnie,nawet znakomicie.
No ale siedzę już w pokoju dobre 2 godziny.
Po dłuższym zastanawianiu się,postanowiłam zejść.
W salonie nie było nikogo.W kuchni też.To gdzie ich wcięło ?Usiadłam na sofie i usłyszałam śmiechy chłopaków ,dochodzące z ogrodu.Nie dziwiłam się,że kożystali z pogody.Muszę przyznać ,że jak na Londyn,to dziś jest naprawdę ciepło i słonecznie.
Wyjrzałam zza drzwi.
-Hej śpiochu.-powiedział Niall.
-Tsa,bo ty nie śpisz dłużej odemnie.
-Ja?No coś ty.-zaśmiał się.
Dosiadłam się do stołu przy którym siedzieli.Nogi też zmieściłam na krzesło i tak sobie słuchałam w połowie ich rozmowy.
-Ley?Czemu nie powiedziałaś o piosenkach na YT?-spytał Harry.
Wiedziała,że spytają.
-No bo nie.
-Oj,no nie bądź dalej na mnie zła.
-Nie jestem.
-No nie,wcale nie widzę jaką robisz minę.
-Było trzeba mi zaufać!
-Będziesz się obrażała o taką błahostkę?
Dla niego może i jest to błahostka,ale ja bez papierosa wytrzymać już nie umiem,To za długo.
-Dobra powiedz mi czemu to ukrywałaś?
-Chcesz wiedzieć?!A dla tego,że gdybyś wiedział to pewnie jak zwykle byś się wtrącił!Muzyka nie ma być moją karierą!-wykrzyczałam mu to i zaczęłam wychodzić z ogrodu.
-Gdzie idziesz?-zapytał Louis.
-Po gówno wam to wiedzieć.
Zadzwoniłam do chłopaków,że za chwilę będę w parku.
 10min. później  :
-No hej.-powiedziałam.
-Hejka -powiedzieli równo.
-A gdzie macie Josha?
-A jak myślisz,woli tego plastika od nas.
-No tak.-wzdychnęłam i usiadłam między chłopakami.
-Macie?-spytałam.
-Tak.Masz.-Bryan podał mi dobrze znaną prze zemnie paczkę.
Odpaliłam jednego papierosa i zaciągnęłam się dymem nikotynowym.
Już po chwili byłam odprężona i już bardziej ogarnięta.Tak bardzo mi tego brakowało.
-No to co z tym Josh'em?-spytałam.
-Na razie ta cała Chloe zamieszała mu w głowie,ale on sie ogarnie i jak zrozumie co robi ,to wróci.-powiedział Stev.
-Choć nie rozumiem go,przecież wie co ONA ci zrobiła.-powiedział Nicholas.
Tak,powiedziałam im co zrobiła mi Chloe.Nie żałuje tego czynu,wręcz przeciwnie cieszę się,że wiedzą.Dzięki temu wspierają mnie i są przy mnie zawsze wtedy kiedy ich potrzebuję.A co do Josh'a to nie wiem.Niby nie przejmuje się tym,że on ma kogoś.Ale to Chloe! To nie jakaś normalna dziewczyna to zło wcielone.Przecież ona robi to specjalnie,ona owinęła go wokół palca.Nie! Nie pozwolę na to!To on mnie wspierał jak czułam się źle,to z nim się śmiałam.Niech nie zapomina jednego!
Napis Friends Forever.
-Ejj.Ley.-chłopaki zaczęli mi machać przed oczami.
-Co?-spytałam zdezorientowana.
-Komórka ci dzwoni.-faktycznie dzwoniła.
Wyciągnęłam ją z kieszeni i na ekranie wyświetlił mi się Harry.
Miałam kilka wiadomości od chłopaków.Zerwałam połączenie.
-Wiecie c chłopaki,ja będę spadać.
-To my Cię z chęcią odprowadzimy.Prawda chłopcy?-powiedział Bryan.
-No ok.To chodźcie.-zaśmiałam się.
Jednak zamiast do domu skręciliśmy do Nandos.
Zamówiliśmy sobie po szejku i w spokoju go wypiliśmy.Nie śpieszyło nam się z powrotem.Było całkiem fajnie,a tym bardziej historie chłopaków rozśmieszały mnie do łez.Oni naprawdę są śmieszni.
Jednak humor nam się zepsuł gdy do restauracji wszedł Josh z ....nią.Zauważył nas.Jednak niedosiadł się do nas.Wolał spędzić czas z nią,proszę bardzo.Jak woli.
Nie zważaliśmy już na nich uwagi.Śmialiśmy się z opowiadań,kawałów.To są przyjaciele.
Wiele osób pewnie powie,że dziewczyny nie powinny się przyjaźnić z chłopakami.Ale to błąd.Przyjaźń damsko-męską istnieje,a ja jestem na to dowodem.No tak,pewnie ktoś by powiedział,że to niedorzeczne kolegować się,aż z czterema chłopakami na jedną dziewczynę.Lubie ich bardzo.Nie zamieniłam bym ich za nic.Przyjaciół ma się tylko jednych.
Wypiliśmy szejki do końca i wyszliśmy.Nie obyło się bez popatrzenia Josh'a w naszą stronę.Uśmiechnęłam się do niego ,ale Chloe od razu odwróciła go do siebie.
No nic.Chłopaki odprowadzili mnie do domu.Pożegnałam się z każdym przytulasem i poszłam.
Po cichu weszłam do domu.Chłopaki siedzieli w salonie i oglądali mecz.Chyba ktoś jeszcze zagościł u nas,bo doszło więcej butów,tak jeszcze z 4 pary.
Pobiegłam do pokoju ,a drzwi zamknęłam na klucz.
Nie minęło 10 min.a w pokoju rozległo się pukanie.
Nie odpowiadałam,tylko wszystko pogasiłam.
-Wiem,że tam jesteś.-usłyszałam głos Harrego.Zaczął dobijać się jeszcze głośniej.
-Otwórz!-najwidoczniej był już zirytowany.
Minęło już ponad 10 min. a on dalej się dobija.
-Ley,jeśli nie otworzysz.Wywarze te drzwi.
Podeszłam do nich i otworzyłam.
W drzwiach stał Hazza i ...
 _________________________________________________________________________
Hej :D
Zacznę od : sorki za błędy (jeśli takie są). No macie jeden z dłuższych rozdziałów,jak na razie to najdłuższy.
Dałam cover Marty Bijan,bo pomyślałam,że do Ley będzie pasował idealnie. ;D
Moim zdaniem ten rozdział mi nie wyszedł  ;/
Nie zawieszam bloga :D,była wyznaczona liczba komentarzy.
A teraz tak...Ola,tak szczerze to pisała ze mną początkowe rozdziały.Potem pisałam je sama.Byłam dla niej taką przyjaciółką,że wypisywałam ją pod rozdziałami często.Ale chyba nadszedł czas aby wam to napisać i was poinformować,bo jednak czytacie bloga.
Mam nadzieję,że nie jesteście na mnie złe :) ,jak Ola będzie naprawdę pomagała przy jakim kol wiek rozdziale to napisze ;*
A teraz dziekuję za komentowanie bloga.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

3 komentarze:

  1. supcio z ki wszedł harry szkoda że w usa nie mamy ferii ;-(
    aga /agnes

    OdpowiedzUsuń
  2. super czekam na następny nie moge sę doczekac kto przyszedł z Hazza do Lej.

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja Was błagam no! Słowo "później" nie pisze się pUżniej!! PISZE SIĘ PÓŹNIEJ. Do której wy klasy chodzicie? To nie pierwszy taki błąd, gdzieś wyłapałam w tym lub poprzednim rozdziale jeszcze jeden rzucajacy się w oczy, popracujcie nad tym.
    Spoko rozdział, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń