sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 25

                                                   ( włącz TO )
Jeśli chcecie wiedzieć jak wygląda Mike,klikać na bohaterów .
__________________________________________________________________________
-Nie,nie mam.-chciałam się odwrócić,ale oczywiście jak to ja musiałam zachoczyć ręką o szafeczkę nocną.
Pisnęłam z bólu,który teraz to był nie do zniesienia.Po policzkach na nowo popłynęły łzy.
Skuliłam się,a rękę schowałam między uda.
Słyszałam jak Harry szuka czegoś po pokoju ale chyba to znalazł bo podszedł do mnie.
-Ley,pokaz tą rękę.-ja tylko ruszyłam głową na nie.
-Ley nie zachowuj się jak małe dziecko.Daj tą rękę,bo inaczej wezmę ją siłą.
Ja nic nie powiedziałam tylko usiadłam na łóżku i podałam mu rękę.On najpierw rękę obłożył lodem,a potem wziął  i zawinął w bandaż .To samo zrobił z drugą ręką.
Ból tylko trochę zelżał.
-Teraz legaj bo jesteś chora.-ja tylko wykonałam co mi kazał.Otulił mnie kołdrą i sam się położył.
Rano obudziłam się niewyspana bo gorączka dokuczała,a ból nie dawał mi spać.
Odwróciłam się i zobaczyłam jak Harry słodko śpi.
-Młoda która godzina?-spytał.
-Emmm... czekaj..10.00.
-Że co?!-zerwał się szybko z łóżka.
-Nooo.
-Wstawaj! My mamy o 10.30 samolot!
Szybko wstałam i ubrałam się w  TO  co podał mi Harry.
-Szybciej tam!-ciągle pośpieszał mnie Harry.
-No już.-wyszłam z łazienki i kierowałam się do drzwi wyjściowych,a  Hazza tuż za mną.
                                                   ***
Na szczęście zdążyliśmy na samolot.No ale Harry wziął dwa bilety ale na innych miejscach.On siedział z tyłu,a ja z przodu.Siedziałam sobie przynajmniej przy oknie.Obok mnie siedział jakiś chłopak,zdaje mi się,że z kąś go znam.No i obok niego jakiś starszy pan,to chyba ten,który leciał ze mną wtedy jak leciałam do Anglii.
Odwróciłam się do okna,gdy..
-Hej,Ley.-usłyszałam głos po mojej prawej stronie.
-Emm,czy my się znamy?-spytałam tego chłopaka.
-No tak.Pamietasz jak leciałaś do Anglii?
-Yhym.
-No właśnie,siedziałem obok takiej ładnej dziewczyny,a ty siedziałaś obok takiego ładnego chłopaka.
-Haha,pamiętam..Mike?.
-Hehe,tak.Co ci się stało?-powiedział i przytulił mnie.
-Nie ważne.Powiem ci kiedy indziej.
-Aaa,czyli jednak jeszcze się spotkamy.
-Tak-zaśmiałam się.
-No to czym się zajmujesz?-spytał.
-Muzyką,a ty?
-No ale mówiłaś,że interesuje Cię siatkówka.Nic w tym kierunku nie robisz?-spytał.
-No tak ale jakoś czasu na treningi nie miałam.Może kiedyś,a ty nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-A no tak,ja zajmuje się koszykówką.
-Łał,ale mówiłeś,że siatkówka.
-Trzeba się zmieniać.Koszykówka,jest lepsza.-uśmiechnoł się.
-Yhy.-ziewnęłam i oparłam się o ramie chłopaka.Byłam zmęczona po mało co przespanej nocy.
                                                   ***
Obudził mnie dźwięk głosu z głośników,który informował,że za chwile lądujemy.
Rozejrzałam się po samolocie,ale nie to mnie zdziwiło.Byłam przytulona do Mika?No nie powiem,że nie jest ładny,ale starszy ode mnie o rok.
-O obudziłaś się.
-Tsaa.-powiedziałam zaspana.Usiadłam normalnie na fotelu i czekalam na wylądowanie.
Już po około 10 min. wylądowaliśmi.
Wyszliśmy z samolotu.Było za dużo ludzi i nie mogłam  znaleść Harrego.Dobrze,że przymnie był Mike,bo gdyby nie on to pewnie bym się zgubiła.
-Chodź.-powiedział i złapał mnie za rękę,na co ja syknełam z bólu.Mike  popatrzył na mnie zaniepokojonymi oczkami.
Chyba zauważył,że niechce o tym gadać,więc złapał mnie w pasie i dalej szliśmy do wyjścia.Nadal nie mogłam znaleść Harrego.Napisałm mu sms.
Hej.Ja przyjdę do domu z kolegą.Nie martw się ;*
Odpisał,że ok.
Najpierw poszliśmy do domu Mika.Odłożył swoje bagaże,a ja poznałam jego mamę.To bardzo miła kobieta.Jego tata był w pracy ,więc jego poznam kiedy indziej powiedział chłopak.
Spacerkiem doszliśmy do mojego domu.Przez całą drogę śmialiśmy się bez powodu.
Otworzyłam drzwi i weszliśmy nareście do domciu.
Ściągliśmy po cichu buty,W salonie było głośno,więc poszliśmy do mojego pokoju.Zamknęłam go na klucz by żaden z tych debilów nie próbował tu wejść.
Usiedliśmy na łóżku.
-Mike kiedy macie mecz?
-Jutro.Przyjdziesz?-nie chciałam odmawiać ,ale z tymi siniakami nie chciałam się pokazywać.
-Na pewno bym przyszła ale niestety jutro nie mogę.
-Dlaczgo?-pokazał takie słodkie maślane oczka.
Ja nic nie mówiąc pokazałam na siniaki na policzkach.On przytaknoł.
-Ale kto ci to zrobił?
-Ja ....ja..ja... zostałam porwana i ten koleś ,który mnie porwał to mnie pobił.A wczorej mój brat mnie odzyskał i właśnie wracałam po odzyskaniu z Holandii.
-Mała,współczuje.-powiedział i mnie przytulił.
W jego objęciach czułam się bezpiecznie.Nigdy nie puszczaj!
-Może obejrzymy jakąś fajną komedie na poprawę humoru?-spytał z tym jego idealnym uśmiechem.
U siebie w pułce,znalazłam ,, wampiry i świry''.
                                                        ***
-Hahahaahahahaha!-zaczęłam się śmiać bardzo głośno
-Hhahahahahahahahahahahaha!-Mike też.
No niestety nie szło się nie śmiać.Pamiętam jak oglądałam film z Josh'em.
Nie,no w towarzystwie Mika o wiele lepiej się bawiłam.
Popatrzyłam na zegarek w laptopie,była 21.30.
-Ejjj.Mike.Widzisz która godzina?
-Ojj,fakt.Dobra paa.-już chciał wychodzić ale się zatrzymał , odwrócił i podszedł do mnie.
-Dasz mi swój nómer telefonu?-spytał.
-No pewnie.Zapisuj : xxx XXX xxx
-Dzięki.-odprowadziłam chłopaka do drzwi.
Gdy już wyszedł,niesłyszałam ,że ktoś idzie za mną.Odwróciłam się,a centralnie za mną stał Niall.
-Kurde Niall! Nie strasz mnie.-zacząłam się śmiać.
-Kto to był? Hymmm?
-Kolega.-wyminęłam chłopaka.
Poszłam do salonu w ,którym siedziała reszta chłopaków i ich dziewczyny i Cara.
-Hej!-wrzasneli wszyscy razem,nawet blondynek za moim uchem.
-Hej.-zaśmiałam się i poszłam do kuchni.Otworzyłam lodówkę i..
-Harry!-zaczełam wrzeszczeć.
-Co się stało?!-do kuchni wbiegł mój brat.
-Zrób mi coś do jedzenia.
On nic nie mówiąc,tylko wzdychając podszedł do lodówki i wyciągnął z niej potrzebne składniki.O ile się nie mylę to na naleśniki.
Usiadłam na blacie i przyglądałam się Hazzie.
-Nadal bolą cie nadgarstki?-spytał.
Ja pokiwałam głową.
-Pokaż jak to wygląda.
Ja ściągnęłam bandarz.To wyglądało gożej niż wczorej.Oby dwa nadgarstki były spuchnięte i nawet ,że fioletowe.
-Ojjj.Czekaj.-powiedzial i gdzies poszedł.
Po kilki minutach wrucił z jakąś maścią.
-Daj tą rękę.-ja niechętnie ją podałam.
 Gdy tylko troche dotknoł rany,ja zaczęłam mu mówić ,że to boli.On nic sobie z tego nie robił.Zaczoł smarować moją rękę jakąś maścią.
-Przestań! To boli!-zaczełam po nim wrzeszczeć,a z policzków poleciały mi łzy.
-Ley,jeśli chcesz by się to zagoiło musisz wytrzymać.-mówił spokojnym tonem Harry.
Gdy skończył jedną rękę zawiązał ją bandarzem.Po moich krzykach chłopaki nieprzyszli zobaczyć co się dzieje.Czyżby się domyślili?Nie wiem.
On zaczął smarować drugi nadgarstek.
-Harry!Zostaw!-nie wytrzymałam, zaczęłam się szarpać.Ale on nie dawał za wygraną.
-Przestań!-wrzasnął na mnie.
Zawinął nadgarstek w bandaż.Ja poszłam do salonu.
-No choć tu.-powiedział Louis i wyciągnął ręce do przytulasa.
Ja wytarłam policzki od łez i podeszłam do Louisa.Przytuliłam go,ale po chwili siedziałam między nim ,a Zaynem.
-Nio,już dobrze.-pocieszał Zayn z Louisem,na zmianę.
__________________________________________________________________________
No hejka :D CAŁUSKI DLA WAS. nudny prawda?
Za komenty DZIĘKUJEMY ;*,a Anonimki się podpisują :]
Wika

9 komentarzy:

  1. super rodział kiedy next
    a ja dzis opuszczam Polskę i wracam do domku jej co prawda sammolot jest o 21:11 ale juz jej
    AGA/AGNES

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zobaczyłam nowy rozdział zaczęłam cieszyc się jak małe dziecko :D Tradycyjnie czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdzialik :D
    PS. Wiki, a co jakby ON to przeczytał? ~ Anka

    OdpowiedzUsuń