niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 13

Niosłam kotka dla Harrego.Był taki mały i bezbronny.Doszłam do domu,a na polu świeciły już lampy.
Weszłam przez drzwi i poczułam smakowite zapachy unoszące się w powietrzu.
Ściągnęłam buty i weszłam w głąb domu.W salonie siedział brat i Robin.Więc poszłam do kuchni ,po której szwendała się siostra z mamą.
-Jest jakieś pudełko?-spytałam,a mama popatrzyła na mnie pytająco.
-A po co ci?-spytała .
Wyciągnęłam zza pleców kotka,a Gemma popatrzyła na niego jak na malutkie dziecko.
-Jaki słodziaczek,wydaje mi się,że w piwnicy powinno jakieś być.-powiedziała siostra.
Zostawiłam kotka w kuchni i powiedziałam żeby pilnowały go tak ,by Hazza nie zobaczył zwierzaka.
Zeszłam do piwnicy,a tam... kanapa z fotelami i stołem.Telewizor na ładnej szafce.A to tylko 1/3 piwnicy.Druga połowa to była siłownia,a na ścianach były poprzyczepiane wielkie lustra.A trzecia połowa to było cudo.Były tam 2 gitary,perkusja,keyboard i sprzęt nagłaśniający i mikrofon do nagrywania. ŁAŁ.Znalazłam w rogu siłowni pudło.Nie mogłam tak odejść bez pogrania na tej gitarze i wypróbowaniu perkusji.Czy mówiłam wam,że potrafię grać na kilku instrumentach?Nie,no to mówię ,umiem grać na gitarze akustycznej i elektrycznej,perkusji,pianinie/keyboardzie .
Wzięłam do ręki gitarę i usiadłam na krzesełku od perkusji.Zaczęłam grać piosenkę One Thing..Znałam ją chyba jaką jedyną z tych ich piosenek,ale przynajmniej potrafię ją zaśpiewać.Zanim zaczęłam grać popatrzyłam na wyświetlacz mojej komórki,która wskazywała godz.18.34.
Zaczęłam grać i śpiewać różne piosenki,poczynając na Adele,kończąc na Zanday.
Postanowiłam na zakończenie zagrać piosenkę 1D,czyli One Thing.

                                         ~~Z perspektywy Harrego~~
 Siedziałem przed telewizorem oglądając jakieś świąteczne talk show.
Usłyszałem głos mamy która mnie wołała z korytarza.Wstałem i podszedłem do niej.
-Zajdź do piwnicy i sprawdź czy jest tam Ley.-powiedziała po czym spowrotem poszła do kuchni.
Powoli schodziłem po drewnianych schodach,słysząc prawdopodobnie śpiew siostry i jej grę na gitarze.
Stanąłem obok schodów na przeciw niej ale nie zauważyła mnie.Ona tak ładnie śpiewa i na dodatek potrafi grać na gitarze.Chyba nie znam do końca swej siostruni.
Skończyła śpiewać,a ja zacząłem klaskać.Chyba się wystraszyła bo podskoczyła na krzesełku.
Podszedłem do Ley ,a ona odłożyła gitarę i wzięła pałeczki od perkusji i zaczęła z mocą grać na niej.Łał,to naprawdę było coś.
-No,no jaki talent,  ale ten śpiew to po mnie.-powiedziałem.
-Tak,na pewno skromny braciszku.To się ma po prostu w genach .-powiedziała z ironią w głosie.
Wstała,chwyciła pudło i wybiegła na górę.
Ja wziąłem komórkę Ley,bo sobie o niej zapomniała i także ruszyłem na górę.

                                         ~~Z perspektywy  Leayny~~

Wbiegłam do kuchni i zaczęłam szukać kota.Mama nakierowała mnie,że leży pod grzejnikiem.
Wzięłam go do pudła i zaniosłam do pokoju Gemmy,by Harry nic się nie domyślił.
Już po chwili w pokoju była siostra,która poinformowała mnie,że  mam ubrać coś innego na kolacje.
Wybrałam to:
Włosy splotłam w francuza.
Zeszłam do jadalni gdzie wszyscy już siedzieli i czekali oczywiście tylko na mnie.

1 godz. puźniej :
Właśnie dostałam prezenty. Od Harrego laptopa.Od rodziców dostałam dużą tranpoline.
A od Gemmy białego iphone.
Siedziałam przy suto zastawionym stole gdzie wszyscy prowadzili chyba ciekawą konwersację.
Ja się wyłączyłam i siedziałam przeglądając już facebooka na nowym urządzonku.
Mama co chwilę przerywała rozmowę i moje 'fascynujące ' zajęcie ,tym,że nakłaniała mnie bym coś więcej zjadła. Może i mało zjadłam ale ja jestem gruba i nie będe jadła więcej.Muszę się poważnie zastanowić nad dietą,bo jestem bardzoo gruba.
Byłam już tak zmęczona,że oczy same mi się zamykały. Harry chyba to zauważył,bo gdy się na mnie popatrzył to wstal ze swego dotychczasowego miejsca i stanął obok mnie.
Wziął mnie na ręce i zaniusł chyba do jego starego pokoju.Tak,to był jego pokój,stwierdziłam to gdy otworzyłam ponownie oczy,ktore stawały sie coraz to cięższe.
Położył mnie na jego łużku.
-Dobranoc ,mała.-powiedział,po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Ja już po chwili odpłynęłam do innego świata.

Obudziły mnie promienie słoneczne przedzierające się przez okno.Wstałam i zauważyłam,że jestem w wczorajszych ciuchach.Podeszłam do walizki i wyjęłam z niej TO.
Wziełam je i poszłam wziąć prysznic.Ubrłam ubrania,a włosy spiełam w niedbałego koczka.
Zeszłam na dół gdzie prawie wszyscy już siedzieli.Przywitałam się i poszłam do kuchni,po której chodziła mama.
-Hej,już wstałaś.Siadaj,tu masz śniadanko.-powiedziała,po czym położyła przedemną talerz.
Zjdłam pyszne śniadanie,rozejrzałam się po kuchni i zauważyłam własnie wchodzącego Klakiera.
Harry swego kotka nazwał Klakier,tak wiem bardzo oryginalne ale to przecież mój nieogarnięty,bardzo nieogarnięty brat.
Wyszłam z kuchni i usiadłam na fotelu w salonie gdzie oglądali jakiś świąteczny film.
I tak dzień minął mi w rodzinnym gronie.
Sylwester:
-No Ley,chodz już tu!-wołał  mnie już nie wiem ,który raz zły Harry.
Zachwile ma być pułnoc i co za tym idze nowy rok.
Zeszłam na dół i akurat rozpoczeło się odliczanie. 10...9...8...7...6...5...4...3..2...1 ...NOWY ROK!!
Ojczym otworzył szampana i rozlał do 'kieliszków'.Podał każdemu,nawet mi ale tylko na jeden mały łyczek.
Gdy każdy wypił zawartość 'kieliszka',wyszliśmy na zewnątrz gdzie niebo było rozświetlone tysiącami małych światełek.Harry z Robinem też odpalali fajerwerki.Była godz. 00.07 ,a moja komórka zaczęła dzwonić.Była to Rosi.
-Szęśliwego nowego roku!-wykrzykneła do telefonu.
-Rosi nawzajem!-wykrzyczałam.
Rozłączyła się,a ja podeszłam do mamy i Gemmy.
        2 Stycznia:
Właśnie pżedchwilą porzegnałam się z rodziną i razem z Harrym wracamy do Londynu.
Siedzieliśmy może z 10 min. w ciszy,którą pszerwał Hazza ,włączając radio.Zaczełam śpiewać,a po chwili dołączyl się i on.Pół drogi mineło nam na śpiewaniu piosenek.
A druga połowa mineła mi na robieniu dziwnych min do kierowców siedząc w innych samochodach.HAHA to było takie śmieszne jak się po patrzyli i te ich dziwne miny,to było nie do opisania.
Harry się tylko czasem przygladał i śmiał pod nosem.A ,właśnie, Klakier przespał całą jazdę na tylnim siedzeniu.
 Staneliśmy na podjeździe domu.Wyszłam z auta i wyciągłam kotka ,a Harry miał zająć się wniesieniem walizek do domu.
Otworzyłam drzwi frontowe,a moim oczom ukazał się Liam uciekający przed Louisem i trzymającym w ręku marchewkę. Louis biegł za nim z bardzoo wkurzoną miną.
Biedny klakierek,musiał widzieć tych pacanów od tej bardziej debilnej strony.
No trudno,niech wie ,że w ich środowisku nie będzie miał łatwo. Ściagłam buty i weszłam po schodach do mojego pokoju.Zaraz po mnie wszedł do niego Harry,taszcząc walizkę.
-Oddaj mojego kotka.-powiedział z grymasem na twarzy.
Oddałam mu go i zabrałam się za rozpakowywanie.
Gdy skończyłam była godz.18.57 .No to fajnie mi dzień minął,a jutro znów zacznie się szkoła.Jacie,kto w ogóle wymyślił tą szkołę i po co,moim zdaniem to powinno być więcej dni wolnych.

NASTĘPNY DZIEŃ W SZKOLE:
-Ley,ostania lekcja,a potem spotykasz się z chłopakami tam gdzie zawsze?-spytała Ros.
-Chyba raczej nie.-powiedziałam i usiadłuśmy na ławce,czekając na nastepną lecje.
-Ok.
-Ale wiesz co,ma przeczucie ,że coś się wydarzy i to chyba nie zbyt miłego.-powiedziałam,a Rosi popatrzyła na mnie.
-Ty jak tak muwisz to nie żartujesz.Oby tym razem jednak nie miałaś racji.-powiedziała,a zaraz potem zadzwonił dzwonek na lekcje.
Już po 5 min. przyszła nauczycielka matmy.
Jak zwykle przynudzała,a temat jaki mieliśmy był jeszcze nudniejszy.Ona nas uczy jak dzieci w 3 klasie podstawówki.
Lekcja się strasznie dłużyła ale naszczęście zadzwonil wymażony dzwonek.
Razem z Ros wybiegłyśmy z klasy jako pierwsze.Ubrałyśmy kurtki i buty i szybko wybiegliśmy na świeże powietrze.
Szłyśmy Londyjskimi uliczkami,wracając do domu.Nagle zaczepił mnie ten szkolny plastik.
-No cześć Ley.Słuchaj,bo nie mam zamiaru powtarzać drugi raz.Odczep się od Josha i jego kumpli.Oni są moi ,a ty nie maż prawa ich podrywać s*ko.-nie no to teraz przegieła.
Wzięłam zamach i przywaliłam jej  z jak najwiekszą siła.Już po chwili na jej buzćce odbite była cała moja dłoń. Byłam bardzo zdziwiona ale mnie to nie obchodziło.Ominęłam ją,a zaraz po mnie Ros i poszłysmy dalej do domu.
-Łał,Ley.Nie znałam cię od tej strony.-powiedziała ze zdziwieniem moja BFF.
-No widzisz,jak się wkurzę to potrafię dać kopa.
-Wiem o tym ale nie sądziłam,że aż tak.-powiedziała i akurat doszłyśmy do jej domu.
-Pa Ros.Przyjdę jutro po ciebie.-powiedziałam i poszłam dalej.
Właśnie otwieram drzwi od domu.Chłopaków jeszcze nie ma.Więc spokuj.
Weszłam do domu,ściągłam buty i odłożyła torbę na podłogę.Poszłam do kuchni podgrzać sobie obiad.
Czekając siadłam na stołku kuchennym i czekałam.
Już po chwili wyciągłam  lazanie z mikrofali.Usiadłam na sofie włączając telewizor na kanale muzycznym i jednocześnie laptopa.Zalogowałam się na facebook'a  i tak jakoś weszłam se na stronkę plotkarską.Ale to co tam zobaczyłam było okropne.Na stronie głównej widniał nagłówek ,, Leayna Styles,siostra Harrego Stylesa pobiła niewinną dziewczynę z jej szkoły.''
To było przegięcie,jak tak można. A pod dołem zamieszczono zdjęcie jak uderzam tego plastika.No i jakiś filmik. Włączyłam go,a moim oczom ukazał się wywiad z tą Chloe na temat tego,jak rzekomo podeszłam do niej i zaczęłam ją wyzywać,a następnie wymierzyłam jej plaskacza na lewym policzku.Nadal miała mocno czerwone,prawdopodobnie będzie miała siniaka.
Ale jak się okazało,to nie było najgorsze.Hejterzy się odezwali w komentarzach.
A to kilka z nich: ,, Jak ty w ogóle możesz po tym świecie jeszcze chodzić.Uczuć nie masz,waląc bezbronną dziewczynę.''
Albo: ,,Jesteś piepr*oną s*ką,jak ty możesz jeszcze żyć.Tacy ludzie jak ty powinni już nieżyć,bo niesą nikomu potrzebni!!!''

,,Lepiej by było bez ciebie.''
Bardzo mnie to zabolało,wyszłam z tej stronki i spokojnie wylogowałam się facebook'a.Zamkłam laptopa i wtedy wybuchłam płaczem.Nie mogłam przestać,może faktycznie było by lepiej gdyby mnie na tym świecie nie było.
Nie wiem nawet kiedy znalazłam się w łazience na kafelkach ,a w rękach trzymałam żyletkę.
Nie wiem czy tego chciałam ale nie jestem tu nikomu potrzebna.Po co mam żyć?
Trzymaną żyletką,przejechałam po nadgarstku.Jedna kreska...czwarta..siudma..pietnasta..
Nie mogłam  przestać,może i bolało ale ja wolałam odejść z tego świata,niż żyć z świadomością,że ludzie na całym świecie mnie nie nawidzą.
Zrobiłam na nadgarstku jeszcze kilka kresek,do momentu aż przejechałam po żyle.To był bul,którego nie dało się opisać.Krew lała się tworząc coraz to większą kałużę.Po chwili obraz stawał się coraz bardziej rozmyty,a ja czułam się coraz więcej senna,aż straciłam świadomość.

 ################################################################################
Hejka! ;) Jak się podoba? Nie komentujecie ;c ,szkoda bo przez to nie wiemy czy rozdziały są ciekawe czy nudne. Jednak jeśli podoba wam się to co piszemy to polecajcie naszego bloga i KOMENTUJCIE.
Ola i Wika ;*


2 komentarze: