piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 17

   Rosi poszła do domu,a ja zostałam sama.Harry od czasu kiedy się obudziłam,nie przyszedł.
A mniejsza z tym,spytam się Gemmy.Właśnie dziś ma do mnie przyjść.

-Hej młoda.Jak tam?-spytała.
-Jak widzisz.Było by lepiej jak bym mogła z tond wyjść.
-A właśnie miałam zajść jeszcze do twojego lekarza prowadzącego.
-Ok,to idź.-powiedziałam,a ona wyszła.

                               Tydzień Później :
-I jak gotowa?-spytała Gemma.
-Tak.-powiedziałam i wstałam z krzesełka.
-No to chodź.-powiedziała i wyszłyśmy ze szpitala.
Już po 10 min. byliśmy pod domem.
Gemma zatrzymała samochód na podjeździe.
-A gdzie tak w ogóle jest Harry?-spytałam.
-W trasie.-powiedziała i wyszła z auta.
Ja natomiast poszłam do domu gdy moja siostra gadała z kimś przez telefon.
Weszłam,ściągłam buty i poszłam do siebie.Niby normalna codzienność, a za każdym ruchem ja przypominałam sobie to wszystko,co wydarzyło się tamtego dnia.Kiedy to chciałam zakończyć swoje życie.Popatrzyłam na swoją rekę.Był na niej biały bandaż,a pod nim blizny które będom mi przypominały o mojej próbie samobujczej.Jestem dowodem na to,że człowiek potrafi zranić i to bardzo.Same słowa wypisane na kartce czy w komentarzu potrafią tak zranić jak nóż wbijany w serce.
Gdy ocknełam się ze swoich myśli,zauważyłam ,że siedze na podłodze oparta o drzwi mojego pokoju.
Wstałam i rozejrzałam się po nim.Musze iść się przejść.
Przebrałam sie w luźniejsze ciuchy:
i zeszłam na dół.W kuchni gotowała coś Gem.
-Ja idę się przejść.Pa.-powiedziałam i chciałam już wychodzić gdy :
-O której wrucisz?
-Za 2,może 3 godziny.Pa.
Wyszłam,na uszy założyłam słuchawki puszczając sobie tą piosenkę :kliknij na to i czytaj dalej
Szłam sobie londyjskimi uliczkami,aż dotarłam do parku.Z dala ominełam miejsce gdzie siedzą zazwyczaj moi byli przyjaciele.
Usiadłam sobie na ławeczce niedaleko boiska do nogi.
Chwile są po to by ich nie marnować tylko żyć najlepiej jak sie potrafi i iść dalej.Pod prąd niż inni i poprostu być szczęśliwym.Ciekawe co by bylo gdybym umarła?Gdyby mnie nie odratowali?Czy Josh by tęsknił,czy może był by z tym plastikiem?
Dalsze rozmyślenia przerwał mi ktoś. Zasłonił mi oczy.
-Zgadnij kto?-powiedział,a ja od razu wiedziałam.Może i było to mile ale niee!
-Daj mi spokouj,Josh!!!!-zaczełam na niego krzyczeć.
-Nie.Co ja ci zrobiłem?-spytał spokojnie.Usiadł obok mnie i czekał na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony.
-To wszystko przez ciebie i tego twojego plastika!Proszę bardzo!-poczułam jak po moich policzkach spływają łzy-Weź sobie ją,a mi dajcie spokój!-Niewytrzymałam,uciekłam.
Biegłam jak najszybciej mogłam.W pewnym momencie coś,a raczej ktoś złapał mnie w tali i dzięki temu zatrzymał.
-Puść mnie!!-zaczęłam się szarpać.
-Nie!-odwrucił mnie przodem do niego.
-Proszę spokojnie.Co ci zrobiłem.-powiedział i zaprowadził mnie do najblizszej ławeczki.Usiedliśmy :
-Proszę.Powiedz mi.Proszę.-powiedział i delikatnie pogładził mnie po policzku.
-Ja...ja...zostaw mnie.-odwróciłam się do niego tyłem,ale on nie dawał za wygraną.Odwrócił mnie do siebie przodem i przytulił.W jego ramionach czułam się bezpiecznie.Po pewnym czasie odważyłam się opowiedzieć mu wszystko.On był tym faktem bardzo zdziwiony i powiedział mi,że nic ale to nic nie łączy go z tą Chloe.
Ja mu uwieżyłam,bo jak mu nieuwieżyć.Jesteśmy przyjaciółmi tak jak kiedyś.
       (włącz to)
-Chodź,przejdziemy się.-wziął mnie za rękę.
Szliśmy wśród drzew podświetlanych przez słońce.To wszystko było takie piękne.
Nie obyło się bez zdjęcia zrobionego przeze mnie i Josha.
Całą drogę prowadził on,a ja po prostu szłam za  nim.Byłam ciekawa co chce mi pokazać.Droga z nim wcale mi się nie dłużyła,wręcz przeciwnie... było bardzo... Zajeb*ście! Mamy wiele wspulnych tematów.Pierwszy raz ,wyszlam na spacer sama z Joshem.On jest taki opiekunczy,zabawny ,a zarazem słodki.
Doszliśmy do...

przepięknego miejsca.
-To będzie nasze miejsce.-powiedział,po czym wyryliśmy na korze drzewa nasze inicjały.
Uśmiech nie schodził mi z twarzy.Niestety musiałam wracać,bo było już puźno.Gdyby był Harry,to miałam bym pszesrane.Josh odprowadził mnie pod same drzwi i pożegnał.Hahaha,jak to powiedział wolał się upewnić czy przypadkiem nic mi się niestanie.Haha,wątpie żeby auto przejechało mnie na chodniku prowadzącym do drzwi wejściowych.No ale no cusz,logiki Josha nieogarniesz.
Weszłam do domu...... a tam ....
-Leyyyy!!!!!!!-zaczeli mnie przytulać,chłopaki?Ale przecież oni byli w trasie.?
-Eeee,hej?-powiedziałam gdy mnie już puścili.
-Jacie,jak się nie mogłem doczekać,by zobaczyć jak się czujesz.-powiedział Harry.
-Jak się czujesz?-spytał Niall.
-Dobrze.
-To dobrze.-powiedział Liam.
-Tsaa,super.Wyminęłam ich i poszłam na górę do swego pokoju.Drzwi zamknęłam na klucz by któryś z tych pacanów nie próbował tu wejść.
#############################################################################
No Hejka!! :D     Dodajemy rozdział ale krótki,ponieważ nie było 5 komentarzy .No ale były 4 ;D.
Wchodzi was sporo a komentuje mało,bardzo mało.
Jeśli chcecie następne rozdziały to komentujcie.  5 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ.
Ps. Anonimki się podpisują ;**
Ola i Wika ;)

2 komentarze: