niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 14

                                                                 (włącz to  )                                                                                                                                                                                                                 
                                                     ~`Z perspektywy Harrego~~
Właśnie wróciliśmy ze studia i zakupów.Niall,który nie potrafił wytrzymać by coś zjeść poleciał jako pierwszy z zakupami do domu.Prawie się wywalił,ale to go nie powstrzymało od dalszego biegnięcia.Reszta chłopaków weszła jak normalni ludzie.Ściągnąłem buty i zaniosłem torby z zakupami do kuchni.
-Ley!Chodź posprzątać to co zostawiłaś w salonie!-krzyknołem,ale siostra mi nieodpowiedziała.
Przecież jest w domu,bo jej torba była na przedpokoju.Może siedzi w pokoju.
-Kto głodny?-spytałem chłopaków.
-Niall zostaw tą szynkę,Harry zaraz zrobi coś na kolacje.-powiedział do blondynka Louis.
-No Harry pośpiesz się!Głodny jestem!Mój brzuch domaga się jedzenia!-zaczął mnie pośpieszać Niall.
-Zaraz będzie gotowe.Lepiej idź umyj ręce.
-Nie jestem małym dzieckiem!
-Ale wiesz w sklepie dotykałeś wszystkiego,nawet okurzonych półek.-powiedziałem,a Niall posłusznie wstał.Miałem zamiar podać im naleśniki z dodatkami.

Nagle do kuchni wbieg roztrzensiony Niall.
-H..H...Harry!...L..L.. Ley!-krzyknął,a ja pobiegłem za nim.
To co zobaczyłem...podbiegłem do Ley.Ten widok był okropny.Ley leżąca w kałuży krwi,a z jej reki leciała coraz to świeższa czerwona ciecz.
-Dzwońcie po karetkę!-wydarłem się do chłopaków.Stali oni jak słupy,ale po chwili do Zayna dotarło co się dzieje,odszedł od nas by zadzwonić.
Po moich policzkach spływały łzy.Podniosłem Ley ,a jej głowę położyłem na moje nogi.
-Karetka za chwile będzie.-powiedział Zayn.
Tak jak powiedział,już może okolu 10-15 min. puzniej,do domu weszli sanitariusze.
Gdy zobaczyli Ley,kazali się mi odsunać,a oni natychmiast przynieśli nosze i wynieśli ją do karetki.
-Bieżemy ją do szpitala,jeśli chcecie to proszę przyjechać do szpitala św.Elżbiety.-powiedział i szybko wbiegł do karetki.
Odjechali na sygnale, a ja stałem próbując złączyć wszystkie myśli w całość.
-Jade do niej.-powiedziałem prawie słyszalnie.
-Nie,w takim stanie niemożesz prowadzić.Pojedziemy z toba,a prowadzić będzie Liam.-powiedział,zatrzymując mnie Louis.
-Jak tam chcecie-odpowiedziałem.
Wsiedliśmy do vana i ruszyliśmy w wyznaczone miejsce.
Normalnie jedzie się tam około 7 min. ,a my byliśmy tam w ciągu 3 min. ,a przeciesz prowadził Liam.
Wyszliśmy z naszego auta i weszliśmy do budynku.Miła pielęgniarka zaprowadziła nas pod sale gdzie leży Ley.Niepozwoliła nam tam wejść,bo lekarze walczą o jej życie.Gdy tylko to usłyszałem,moje oczy na nowo się zaszkliły.Wszyscy siedzieliśmy na tych niewygodnych szpitalnych krzesełkach,czekając na jaką kolwiek wiadomość na temat stanu zdrowia mojej siostrzyczki.
Dlaczego ona to zrobiła?
Nie wiem jak długo tu siedzimy,ale napewno jest późno.Popatrzyłem na wyswietłacz mojej komórki,który wskazywał godz.23.05 .Ci lekarze są tam już ponad  3 godz.
Czemu jeszcze nie wyszli?Co się stało?Czy ona żyje?  Milion pytań krążyło w mojej głowie,na żadne nie znając odpowiedzi.
Nagle z sali wyszło kilku lekarzy.Jedna z lekarek podeszła do nas.
-Dzień dobry,który z was jest z rodziny?-spytała.
-Ja.-powiedziałem wstając z krzesła.
-Zapraszam za mną.-powiedziała i zaprowadzila nas do gabinetu lekarskiego.
-Proszę usiąść.-powiedziała i wskazała na stołem.
-Prosze mi powiedziec co z moją siostra!-byłem juz mocno zdenerwowany.
-Spokojnie,twoja siostra żyje.Z trudem odratowaliśmy ją,decydujące będą teraz dwie doby.Niestety Leayna jest w śpiączce,nie wiadomo kiedy się obudzi ponieważ straciła dużo krwi.Jej organizm musi się zregenerować.Bąćmy jednak dobrej myśli.-powiedziała,lecz mi nie dodała ani troche otuchy.
-Dobrze,dziekuje,a prosze mi powiedzieć czy moge wejść do niej,ją zobaczyć?-spytałem.
-Niestety,ale nie.Jej organizm jest w bardzo złym stanie.-powiedziała.
-No dobrze.Do widzenia.
-Najlepiej będzie jak teraz pujdziesz do domu odpocząć,a jutro wrucisz i do widzenia.-powiedziała ,a ja wyszłem z gabinetu.
Idąc do chłopków,moje oczy były załzawione.Przecież ledwo ją wyratowali.Dlaczego ona chciała się zabić?
-Co się stało?!-spytał przestraszony Liam.
-Ona..j ...ją ledwo co uratowali.Jest w śpiączce.-powiedziałem,a chłopaki popatrzyli na siebie przestraszeni.
-A  możemy do niej wejśc?-spytał Niall.
-Nie,jest zabardzo słaba.Ledwo co żyje.-gdy sobie to przypomniałem,po moich policzkach zaczeły spływać łzy.
Usiadłem na niewygodnym szpitalnym krześle,a twarz schowałem w dłoniach.
-Harry.Powinieneś zadzwonić do rodziców i im powiedzieć co się stało.-powiedział do mnie Zayn.
-Wiem,ale ..ale co ja mam im powiedzieć? Przecież mama jest tam szczęśliwa,nie chcę żeby wracała.-powiedziałem rozpaczony.
-To zadzwoń do Gemmy.Przynajmniej ona powinna o tym wiedzieć.A ona przekaże tą wiadomość rodzicą.-powiedział Liam.
-No dobra.-wyciągłem z kieszeni telefon i wybrałem jej nómer.

                                                    ~~Z perspektywy Gemmy~`
Siedziałam właśnie przed telewizorem oglądając film.Gdy zadzwonil mój telefon.Wyświetlił mi się na ekranie Harry.Odebralam ( H-Harry G-Gemma)
G-Cześć ,braciszku.
H-Cześć.
G-Harry,co się stało?
H-L..L .. Ley, o..o.oona  jest w szpitalu.
G-Co się stało!
H-Pocioła się.Mogłaś by to przekazać rodzicą,ale powiedz,że jest  w szpitalu,ale to nic poważnego.
G-No dobrze,przyjadę do was.
H-Dobrze,do zobaczenia.
G-Pa,trzymaj się Harry.
Rozłączyłam się.Co ona najlepszego narobiła?!A teraz czeka mnie jeszcze rozmowa z mamą,co ja jej powiem.Nie lubię kłamać,ale ona tam jest szczęśliwa i podobno chce zacząć pracować w jakiejś firmie.

Rozmowa nie poszła najgorzej,oczywiście byłą zdziwiona i można było wyczuć po głosie że jest smutna i tą wiadomoscią bardzo poruszona.Nie będzie wracać do W.Brytanii,ale napewno nas odwiedzi.
Ja natomiast poszłam się spakować.Wziołam bardzo dużo ciuchów,aż dwie walizki,ponieważ przypomniało mi sie ,że chłopaki wyjeżdzają w jakaś trasę.Więc będe się zajmowała Ley.
Zniosłam swój bagaż i wepchałam do auta.Zamkłam drzwi samochodu i ruszyłam w wyznaczony cel.Teraz czekał mnie 3 godzinna podróż.

############################################################################
Hej! :D Tak,wiemy krótki,ale następne rozdziały postaramy się by były dłuższe.
Ci co komentują,dzięki dla was.

Ps.widzieliście już Story of My Life ? Piękne,prawda ♥♥
Dla wszystkich Directioners- pozdrawiamy was ! :

3 komentarze: