niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 19

 Poszłam do salonu ale niedane było mi siąść i spokojnie pooglądać bo musiał zadzwonić mój telefon.
-Halo?-powiedziałam do komórki.
-Ley,załóż kurtkę bo zabieram cię na spacerek.
-Ehh,ale ja wole se posiedzieć ,a nie włóczyć się po Londynie.
-Ley,lepiej rusz ten twój zacny tyłek z sofy i rusz się otworzyć drzwi bo stoję i czekam.-rozłączyłam się i pobiegłam otworzyć Joshowi.
-Hejka.-powiedziałam i szybko pobiegłam do kuchni.
-Ja spadam,nara.-powiedziałam i wybiegłam do przedpokoju.
Założyłam kurtkę i zamkłam drzwi.
Chodziłam tak po uliczkach Londynu ,już dobre 2 godziny.
-Josh,ja chce usiąść.-nie powiem,że chciałam wracać do domu ale chłopak zabronił mi wracać.
-W takim razie chodź.-Powiedział i wskazał na park.
Szlismy jeszcze jakieś 5 min. ,aż dotarliśmy do dobrze znanej mi ławeczki.Nie było tam Nicholas'a,Steven'a ani Breyan'a.Usiedliśmy,ja zaczęłam patrzeć się przed siebie.
Cały świat to jeden wielki znak zapytania na który nie zawsze znamy odpowiedź.
-Ley?
-Hymm?
-Słucham mnie?-spytał Josh.
-Emmm , tak.
-Tak?No to w takim razie co powiedziałem wcześniej?
-Powiedziałeś cytuje słuchasz mnie?
-Ohhh no Ley.... A w sumie,nieważne.-powiedział i machnął rękom.
-Josh,masz papierosy?
-Emm,tak?
-Daj,plosee.-powiedziałam,prubując przy tym zrobic oczy kota ze Shreka.
-Ojj,no dobrze.-wyciągnął paczkę dobrze mi już znaną od dawna.
-Dzięki.-zabrałam jednego papierosa i zapaliłam.
Zaciągnęłam się dymem nikotynowym ,który podrażniał moje płuca.Jak mi tego brakowało.
Josh też zapalił.Po wypaleniu petów zrobiło mi się już zimno,a w ogóle to chmury nachodzą na niebo.Jak na Londyn przystało pewnie za chwile zacznie padać.
No i oczywiście chyba wykrakałam.Już po chwili z nieba zaczęła padać przezroczysta ciecz.
-Chodź.-powiedział Josh i szybko pociągnoł mnie w stronę domu.
Zanim dotarliśmy do niego,zmokliśmy do ostatniej nitki.Ubrania kleiły się do mnie,a gdyby tego było mało to teraz zaczeło mi byś jeszcze bardziej zimno.
Szybko wpadliśmy do domu.Na polu było już ciemno,a że chłopaków niebyło to i w domu także było ciemno.
Weszłam do salonu,a tam...
-Niespodzianka!!!-krzykneli wszyscy.
O jaaaa! Zdziwiło mnie to i to jak.Byli wszyscy.Był Nicholas,Steven,Breyan,1D i ich dziewczyny lub koleżanki oraz,Rosi,cała klasa ze szkoły i Robert.
Robert?
-Dziękuje.-powiedziałam.
-Idz się przebież .-powiedział mi Harry.
Ros poszła do mojego pokoju ze mną.Ubrałam to:

i zeszłyśmy na dół.Josh też był przebrany w TO.
Stojąc na dole wszyscy zaczęli śpiewać mi Sto Lat.
A z kuchni Zayn z Harrym wynieśli tort.
Jeju,był wspaniały.Skończyli śpiewać no i oczywiście zdmuchłam świeczki.
Tort był pyszny.
-No to teraz tańczyć!-wrzasnoł Louis.
Podeszłam do grupki osób,czyli : Roberta,Rosi,Nicholas'a,Steven'a,Breyan'a.
-Hej.
-Hejka.
-Hej młoda.-powiedział Robert i przytulił mnie.
-Robert.-zaśmiałam się.
Tańczyliśmy,śmialiśmy się,aż do czasu gdy wszyscy zaczeli się zbierac do swych domów.
Ros i Robert mieli zostać u mnie.Ale po tym co zobaczyłam,nasza grupa się powiększy.Ros siedziała na kanapie z Bryanem i gadała z nim,śmiejąc się przy tym.Przecież oni się nie lubili.
Może Josh też zostanie?
-Josh,zostaniesz z nami u  mnie?-spytam go.
-Hymmm..moge.
-Fajnie.
Tańczyłam z nim jeszcze chwile.
Była godz.22.34. więc wszyscy poszli do mojego pokoju bo nikt nie był jeszcze zmęczony.
Puściliśmy Laleczkę Chucky.
Zabranie filmu z jak to mówił Louis jego zakazanej filmowej półeczki było chyba dobrym pomysłem.
Ten film był straszny,a że obok mnie siedział Josh,to co chwile kryłam głowę w jego bluzkę na co on się śmiał.No i tak nam minęła noc,aż wszyscy zaśli.
Rano obudziłam się  na podłodze wtulona w Josha,Rosi w Breyan'a,a Roberta nie było.Obudziłam Josha i zeszliśmy na dół,chłopaków nie było bo dziś mieli mieć koncert  w Londynie.Zadzwoniłam do Roberta i okazało się,że poszedł się spotkać z jakąś znajomą.Od kiedy on ma w Londynie znajomych?A mniejsza z tym.Dla naszej czwórki zrobiłam naleśniczki z polewą czekoladową.
Zjedliśmy i postanowiliśmy posprzątać to czego chłopakai niezdążyli sprzatnąć po moich urodzinach.
Pożegnałam się z przyjaciółmi i poszłam siąść do salonu.Głowa zaczęła mnie niemiłosiernie boleć.Poszłam do kuchni po jakieś tabletki przeciw bólowe,ale one nic nie pomogła.Siadłam z powrotem w salonie.Było mi co raz to zimniej,wzięłam koc i poduszkę.Włączyłam telewizor na nickelodeon i położyłam się.Głowa bolała mnie jeszcze bardziej niż wcześniej,a dreszcze nie dawały mi spokoju.

                                            ~~Z perspektywy Harrego~~
 Koncert niedawno się skończył.Właśnie musimy pod przymusem Niall'a iść z nim na zakupy.
Cudem,dziś blondasek był zdecydowany w sprawie jedzenia i zakupy poszły sprawnie.
Właśnie parkujemy na podjezdzie.Czy tylko Niall jest tak nieogarnięty w sprawach jedzenia?
Wszedłem jako  ostatni zatrzaskując drzwi nogą  bo ręce miałem zajęte przez torby z zakupami.
-Ciii.Ley śpi.-powiedział do mnie Liam.
Odłożyłem zakupy na blat kuchenny i poszedłem do salonu.
Ley leżała skulona pod kocem.Ale chwila,czy ona miała gorączke?Sprawdziłem i faktycznie miała.Pewnie się wczoraj przeziębiła przez ten deszcz.Zaniosłem ją na górę,do jej pokoju.
Zszedłem na dół do chłopaków....
____________________________________________________________________________
Hej!! Tym razem sama Wika ;) Uwielbiam kończyć w jakiś momentach. ;* Ale ten rozdział i tak jest nudny ;(
Hymm,no to tak...Mile widziane komentarze z waszymi opiniami czy rozdział się podoba czy nie.
Wika ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz