poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 42

~~Harry~~
Coś jest nie tak. Długo z tam tond nie wychodzą.
Nagle drzwi od sali otworzyły się a z nich wyjechało łózko na którym leżała zmasakrowana Ley, pchane przez dwie pielęgniarki, następnie wyszli lekarze i kilka pielęgniarek.
Szybko zerwałem się z niewygodnego siedzenia.
-Doktorze.
-Tak?- odwrócił się do mnie przodem.
-Co z nią?
-Kim państwo są?
-Ja jestem jej bratem, a moja siostra także i jej.
-Ehh no dobrze, w takim razie zapraszam do gabinetu.

Po kilku minutach siedzieliśmy już na krzesłach w gabinecie lekarskim.
-No to tak, wasza siostra odniosła wiele obrażeń. Ma połamane żebra, wiele ran głębokich, które musieliśmy zszywać. Najgorszy stan maja ręce, obie i noga. Noga została złamana w dwóch miejscach, teraz akurat jest składana. Ewidentnie ręce zostały skaleczone czymś ostrym ponieważ jest wiele cięć jedna nachodzi na drugą. No nie będę okłamywał, że jej stan jest bardzo poważny i dzisiejsza doba wszystko zadecyduje czy przeżyje.

***
To co usłyszeliśmy, nie mogło się mieścić w głowie.
Znów mogliśmy stracić naszą małą Ley.
-Czy możemy do niej wejść?- spytała lekarza Gemma.
-Tak tylko dwójkami.
Pokiwaliśmy głową.
-No to wy idźcie pierwsi.- odezwał się Liam, a  reszta mu przytaknęła.

Weszliśmy do pomieszczenia i od razu usłyszeliśmy irytujące pikanie maszyn, które informują o tym, że brunetka żyje.
Usiedliśmy na stołkach które były obok łóżka.
-Mała, co oni ci zrobili.- powiedziała płaczliwie Gem.
Jej twarzyczka była blada, opuchnięta i mocno posiniaczona. Miała na niej także wiele ran.
Niech ja się tylko do wiem, kto to zrobił, a nie ręczę za siebie.

***
Godziny mijały, a ja nie opuszczałem  sali. Chłopaki z Gemm'om pojechali do domu.
-Harry.- usłyszałem cichy głos dochodzący z wejścia.
Odwróciłem głowę w tamtą stronę i zauważyłem stojącą w wejściu Clare.
Wstałem i przytuliłem dziewczynę. Tęskniłem za nią. Te kilka miesięcy bez niej, cale mi nie pomagały.
-Hej.- powiedzieliśmy równocześnie.
-Co z nią?-spytała kierując się do łóżka Ley.
-Nie najlepiej.
Siedzieliśmy tak spory kawał czasu. Zegar na ścianie wskazywał 4.34 nad ranem.
Teraz dopiero zauważyłem, że blondynka siedzi na drugim krzesełku przytulona do mnie.
Głaskałem ją po jej włosach.
Nie wyobrażam sobie żyć bez Leayny. Może i się kłócimy, może i jest czasem zarozumiała, chamska, obojętna na wszystko, to przecież moja siostra, którą zabrano nam gdy miała zaledwie trzy latka.
To przecież było małe dziecko. Gdy dowiedziałem się o tym, obiecałem sobie, że kiedyś odnajdę moją młodszą siostrzyczkę.
Dotrzymałem obietnicy, ale gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że jej życie zmieni się na gorsze, nawet bym jej nie szukał.
Postanowiliśmy ostatnio, że lepiej by było dla niej gdyby jednak zamieszkała z mamą, a ona oczywiście zareagowała jak to ona.
No i skończyło się tu. Nie mogę patrzeć jak moja siostra się stacza, przecież to widzę.
Nie chcę jej oczywiście o nic posądzać, bo dokładnych dowodów to ja nie mam.
Ostatnio jeszcze Liam powiedział mi o tym, że do domu wróciła mokra.
Chciałbym wiedzieć, co moja siostra robi. Gdy po szkole nie przychodzi  do domu długi czas, zadaje sobie wiele pytań na które i tak nie znam odpowiedzi.
Czy nie wpadła w złe towarzystwo? Co robi? .... i wiele innych.

***
-Doktorze, co z nią? Kiedy się obudzi?- zadałem pytania starszemu panu  białym kitlu.
-Twoja siostra jest w stabilnym stanie, jednak nie mogę przewidzieć, kiedy się obudzi. Jej organizm musi się zregenerować. Może nawet dziś się obudzi.
-Dobrze dziękuję.

I właśnie te słowa usłyszałem po dwóch tygodniach.
Spodziewałem się, że za chwilę będą ją wybudzać, a oni powiedzieli, że musi sama się przebudzić.

Ponownie wszedłem do sali w której siedzieli wszyscy, a w koncie wielki pluszowy miś od chłopaków i ode mnie  dla Ley.

Siedzieliśmy, ja z chłopakami oglądaliśmy mecz, a dziewczyny coś opczajały w internecie na laptopie.

Odruchowo popatrzyłem się na Ley i co zobaczyłem?
Patrzyła na mnie zmęczonymi oczami.
-Ley?!-szybko doskoczyłem do jej łóżka, a wszyscy momentalnie odwrócili się.
Liam pobiegł po lekarza.

Po chwili do sali wszedł w podeszłym wieku lekarz i wyprosił prawie wszystkich z sali. Zostałem tylko ja i Gemma.
~~Leayna~~
Pomimo dostanych leków, ręka bolała mnie niemiłosiernie.
-Jak się czujesz?- zadał pytanie lekarz.
-Ręka mnie boli.
-Która?
Wskazałam na tą, która miałam wcześniej złamaną.
-No dobrze, w takim razie za chwilę zrobimy prześwietlenie.- był trochę zamyślony. Jeszcze chwilę mnie pobadał i razem z Harrym wyszedł ze sali.
Na krzesełku obok mnie usiadła siostra.
-Wiesz... martwiliśmy się o ciebie.- przerwała ciszę. -Kto to był?
-Ten... co wcześniej.- zachrypiałam, a Gem podała mi od razu wody.
Popatrzyłam na swoje ręce, które były przewiązane bandażami i  noga... w gipsie.
Mam dość w chodzeniu z gipsami. Czułam się bezradna w tej sytuacji.
Wszystko mnie przytłaczało w tym szpitalu.
_________________________________________________________________________
Hej.
No to tak... od czego by tu zacząć?  Więc zapraszam do obserwowanych, pasek na samym dole.
A także do głosowania w ankiecie.
Linków chyba tym razem podawać nie muszę, jak co są przy ostatniej notce. Linki są to do: Aska Ley, do mojego aska i do mojego drugiego bloga na którego zapraszam i mile widziane pozostawienie po  sobie komentarza.
Dobra, przyznaję, ten rozdział nie wyszedł mi ;/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz