niedziela, 13 października 2013

Rozdział 9

                                                     ~~Harry~~
  Zostawiłem Ley w pokoju,a sam poszedłem do siebie.
 Siadłem na rogówce i musiałem przemyśleć kilka spraw.
Pierwszą  była sprawa Ley i jej późnego przychodzenia do domu.Czemu ona w ogóle tak późno wraca?Mam przeczucie,że coś jest nie tak.Nie chciałem zaczynać nowej awantury,ale poczułem od niej ledki zapach nikotyny.Niee, ona na pewno by nie paliła,przecież może ktoś z jej znajomych palił i po prostu zapach papierosów przeszedł na jej ciuchy.Tak,na pewno!Ale zostaje jedno ważne pytanie,dlaczego ona przychodzi tak późno?!
Dalsze rozmyślanie przerwał dzwonek mojej komórki,popatrzyłem na wyświetlacz i zobaczyłem,że dzwoni mama:    (M-mama.  H-Harry)
H-Cześć,mamo.
M-Witaj,co u was?
H-eem,a dobrze.
M-A jak tam Ley?Jak się czuje?
H-Dobrze.A, z jakiego powodu dzwonisz?
M-Dzwonie,bo mam chwile czasu,ale zaraz przyjdzie Robin z pracy więc będe szła.
H-A jak tak u ciebie?
M-Powiem ci ,że dobrze.Ciesze się,że tu przyjechałam ale z drugiej strony jest mi źle,że was zostawiłam w Brytanii.
H-Mamo,jest dobrze,dajemy rade,a ty powinnaś się cieszyć każdym dniem z Robinem,a nie na zamartwianiu się z naszego powodu.
M-Wiesz co Harry masz racje,będe kończyła bo właśnie przyjechał Robin.Pozdrów chłopaków i Ley.Papa.
H-Pa
I się rozłączyłem ,zobaczyłem na zegar ścienny ,który wskazywał godz. 22.10.
   
                                      ~~W TYM SAMYM CZASIE LEY~~
 Harry wyszedł z pokoju,a ja podeszłam do szafy z,której wyciągnełam piżamę i poszłam się umyć.
Gdy już się wysuszyłam i ubrałam,zaszłam po komórkę do pokoju i zeszłam po schodach na dół.Weszłam do salonu w,którym siedzieli prawie wszyscy chłopaki i oglądali jakiś film ,oprucz Harrego ,który chyba  siedzi u siebie w pokoju i z kimś rozmawia przez telefon,a Niall... no właśnie ciekawe gdzie jest?Weszłam do kuchni i co zobaczyłam?
Niall'a pożerającego w szybkim tępie kanapki i trzymającego w lewej ręce plastikowy widelec,a w prawej masło orzechowe.Gdy mnie zobaczył przestał zjadać jedzenie ale nadal trzymał rzeczy w rękach.
-Nie oddam ci moich kanapek!!!.Będe o nie walczył!!!!-krzyczał do mnie,a mnie to po prostu zdezorientowało.Stał na przeciw mnie,po czym włożył widelec do słoika i wyciągnął.Widelec był cały brudny od masła,a on zaczoł mnie obsmarowywać nim.Nie miałam jak się bronić,ale słyszałam przytłumione śmiechy chłopaków.
-Niall,zostaw mnie.!!Odbiło ci!!!-wrzeszczałam do niego ale  on nie zareagował ani razu.
Po jakimś czasie skończył :
-Skończyło się masełko orzechowe!!To przez ciebie nie mam teraz mojego masełka,a była to osoba z rodziny!!-zaczął udawać,że płacze,ale ja nie miałam ochoty by cokolwiek do niego mówić,więc wyszłam z kuchni do salonu,a tam :
-Hahaha-zaczeli się śmiać chłopaki gdy  mnie zobaczyli.
-Haha...sory.. haha ..Ley...zapomniałem ..ci powiedzieć by nie wchodziłaś do kuchni.-zaczął Louis i zaczoł się śmiać,ale po chwili przestali i jak gdyby nic zaczęli oglądać dalej ,a ja zbulwersowana weszłam do swego pokoju,wyciągłam czystą piżame i ponownie poszłam się umyć.Lepiłam się do słownie do wszystkiego.
Idąc korytarzem do łazienki  zacząłam marudzić na chłopaków.
-Jak,tak dalej pujdzie,to moja psychika będzie do końca  zrąbana.-powiedziałam do siebie.
Umyłam dokładnie włosy i ciało.Wysuszyłam je i ubrałam czystą piżamke.
Wyszłam z łazienki i tym razem nie miałam zamiaru schodzić  na dół.Od razu poszłam do swego pokoju i  zamknęłam drzwi na klucz.
Po chwili dostałam sms,od Rosi. (R-Rosi , L-Ley)
R-Hej,sorki,że pisze tak późno,ale przyjdż jutro po mnie. Ros xx
L-Ok ;* Ley xx
 I na tym zakończyło się nasze sms'ownie .Była godzina 23.17 więc poszłam już spać.
 RANO :
-Wstawaj!-wrzasnął mi prosto do ucha,Niall.
-Nie.Mam na ciebie focha takiego z przytupem.-powiedziałam,po czym na nowo ułożyłam się do snu.
-Na mnie focha?Wstawaj kurde bo... bo inaczej obleje cię wodą.-stał na de mną chyba z 2-3 min.,ale ja nie aregowałam.Więc chyba wyszedł,ale jednak się myliłam bo już po chwili wrócił z wiadrem pełnym wody.Stał właśnie w wejściu:
-Która godzina?-spytałam zaspana.
-7.40,wstawaj.
Po tych słowach wyrwałam się  z łóżka i nie zważając na Nialla w drzwiach,przebiegłam obok niego łapiac za ciuchy po drodze.Nie obyło się bez zachoczenia o wiaderko,które w sekundzie znalazło się na podłodze oblewając tym głodomorka.
-Co ty robisz!-zły szedł w moją strone gdy ja już byłam przy drzwiach łazienki.Na szczęście zamknęłam  je w dobrym czasie.Już  po chwili słyszałam głośne walenie w drzwi ,które ucichło  po chwili.
Ubrałam na siebie to:
A włosy spięłam w niedbałego koczka.
Wbiegłam do pokoju po torbę i już za chwile zakładałam buty.Gotowa do wyjścia wyszłam bez jakiego pożegnania z domu i szybkim krokiem doszłam pod dom Rosi.Właśnie zamykała drzwi na klucz :
-No hej,już myślałam,że zapomniałaś o mnie i poszłaś be zemnie.-powiedziała.
-Nie no o tobie bym nie zapomniała i hejka.-powiedziałam po czym ruszyliśmy do szkoły.

W szkole jak zwykle nudno.Na lekcjach siedziałam z Ros i za każdym razem nauczycielka potrafiła nas upomnieć i uciszyć z kilka razy.Ale my się tym nie przejmowałyśmy.
   Po skończonych lekcjach razem z Rosi szłyśmy do domu.
-Mam nadzieje,że dziś nie idziesz do nich.-wskazała na park obok ,którego właśnie szłyśmy.
-Nie,dla ciebie zrobię wyjątek,a właśnie wpadniesz do mnie dziś do domu,bo pewnie cały dom będzie dla mnie.-powiedziałam .
-Ok,to o której?
-Może jak dojdziemy do twojego domu to powiesz mamie ,że idziesz do mnie.Co ty na to?
-No w sumie,ok.-powiedziała.
Już po chwili stałyśmy pod domem Rosi,zaczekałam chwile i poszłyśmy w kierunku mojego domu.
Stanołyśmy przed drzwiami,a ja nie mogłam znaleźć kluczy od domu.
Okazało się,że zapomniałam ich w kuchni,a drzwi były zamknięte.
Ros się zaśmiała,a ja obkrążyłam dom.Jest! Okazało się,że okno w kuchni było otwarte.
Spróbowałam się przecisnąć,ale...utknęłam.
 No super,spróbowałam się przecisnąć,ale bez rezultatu.
Cudem się wycofałam i poszłam dalej.No świetnie! Okazało się,że drzwi na taras były uchylone,a ja przeciskałam się przez okno.Zawołałam przyjaciółkę i kazałam się jej rozgościć,a sama poszłam do kuchni po coś słodkiego.Oczywiście karteczka napisana przez Harrego ,że wrócą około 17.00 .
Wróciłam z rękami pełnymi słodyczy. Ja tylko pożyczyłam je na zawsze od Nialla jak by co.
Słodycze położyłam na stoliku i usiadłam obok Ros z pilotem w ręku.
Postanowiłyśmy obejrzeć coś polskiego.Zaszłam po laptopa Harrego i weszłam na polskie programy.
Od razu wyświetliła nam się rodzinka.pl i dzięki Bogu już weekend. Postanowiłyśmy obejrzeć  to drugie.
Uśmiałyśmy się przy tym,no i wyjadłyśmy zapasy Nialla.
Siedziałyśmy wpatrzone w ekran laptopa,gdy nagle ktoś zasłonił nam oczy.Zaczęłyśmy krzyczeć,ale po chwili się uspokoiłyśmy i zauważyłyśmy roześmianych chłopaków. Gdy Ros ich zobaczyła,wyglądała na zaskoczoną i szczęśliwą.Patrzyła na chłopaków,wyglądała jak jakaś fanka.Przecież Rosi nic nie mówiła,że lubi One Direction?.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Cześć !!! ;D no to jest następny rozdział tylko taki nudny,nie wydaje wam się?Komentujcie ;**
Wika i Ola .








1 komentarz:

  1. Piszcie dłuzsze rozdziały lub piszcie częściej ;>

    OdpowiedzUsuń