sobota, 25 lipca 2015

Rozdział 78



Chodziłam tam i z powrotem krążąc po pokoju. Biłam się z własnymi myślami, ponieważ za kilkanaście minut musiałam wyjść do szkoły, a ja nie byłam na to gotowa psychicznie.
-Leayna, śniadanie gotowe! Zejdź zaraz na dół bo się spóźnisz!-usłyszałam wołający głos rodzicielki z parteru domu. Wypuściłam powietrze z płuc ze świstem, po czym podeszłam do szafy z której wyciągnęłam ubrania. Przed oczami ciągle stawał mi wygląd zmasakrowanych ubrań i ten napis na szafce. Przetarłam kilka samotnych łez spływających po policzkach po czym szybko przebrałam się w czyste ubrania. Weszłam do łazienki gdzie poczesałam włosy, przemyłam twarz i umyłam zęby. Zrobiłam wymuszony uśmiech do odbicia w lustrze i ze spuszczonym wzrokiem zeszłam do kuchnie gdzie przy stole siedziała reszta. Usiadłam na moim stałym miejscu przy oknie, a przede mną na stole stał już talerz z kanapkami. Skrzywiłam się, jednak chcąc uniknąć afery posłusznie wzięłam do rąk jedną z kanapek i zaczęłam przegryzać.

***
-Layna!-usłyszałam pisk przyjaciółki podczas gdy chowałam się za drzwiczkami szafki. Poczułam mocny uścisk i okręciło nas dookoła na co mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Hej.- powiedziałam, patrząc po wszystkich zgromadzonych się przyjaciołach. Oni nie czekając na mój ruch, zaczęli po kolei mnie przytulać i okręcać dookoła.
-Co się z tobą działo? Tęskniliśmy.- Josh zrobił smutną minę, a ja poczochrałam po tej jego czuprynie. Zrobiło mi się ich naprawdę żal, ponieważ tak po prostu ich zostawiłam bez żadnego wyjaśnienia.
-Musiałam poukładać parę spraw.-machnęłam ręką na potwierdzenie, że nie jest to nic ważnego.
Oni jedynie przytaknęli ruchem głowy, za co byłam im naprawdę wdzięczna, że nie drążyli tego tematu. Wyjęłam z szafki wszystko co było mi potrzebne na kilka następnych lekcji i razem z resztą udałam się pod klasę biologiczną.
-Jezusku Leayna nie uwierzysz  co tu się działo przez ten cały czas gdy cię nie było.- Rosi nadal była taka szczęśliwa od samego momentu gdy zobaczyła mnie na korytarzu.
Pokręciłam głową pytająco, czekając na odpowiedź z jej strony.
-Wczoraj była taka mega afera, podobno Cornelia przelizała się za szkołą po lekcjach z jakimś kolesiem z ostatniej klasy.- przyjaciółka była podekscytowana, a mną te słowa wstrząsnęły. Może nie wszystko jeszcze stracone? Niby nie życzę im źle, ale naprawdę zależy mi na Mikeu, a przez tą zdzirę nie mogę nawet z nim porozmawiać przez chwilę. Poczułam nagły przypływ smutku, a mina mi zrzedła. Zadzwonił dzwonek, a wszyscy zaczęli zbierać się przy klasie, a ich obiektem zainteresowania byłam oczywiście ja. Chodź nie miałam pojęcia dlaczego, moich hipotez na ten temat było naprawdę wiele, a każda z nich była gorsza od poprzedniej.
Irytowały mnie wszystkie dziwne uśmieszki i szepty kierowane w moją osobę. Przyjaciele popatrzyli na mnie dziwnie jak by domagali się wyjaśnień, chodź ja sama ich potrzebowałam.
Nauczycielka przyszła po kolejnych 5 minutach otwierając drzwi od klasy.
-Musimy porozmawiać po lekcji.- usłyszałam szept Rosi i jej ciepłą dłoń na mym ramieniu. Mimowolnie moje mięśnie spięły się i poczułam się źle. Żałowałam każdej sekundy spędzonej w tym budynku, jednak teraz nie było odwrotu musiałam stawić dziś temu wszystkiemu czoła.
Zajęłam miejsce obok Stivena,  który obdarował mnie pokrzepiającym uśmiechem. Jedynie czego potrzebowałam w tej chwili to porządnego przytulenia i wmawiania mi, że wszystko będzie dobrze chodź wiedziałam, że to głupie, a ja jestem żałosna.
Wyciągnęłam zeszyt i piórnik, ponieważ książki zostały zniszczone.
-Gdzie masz podręczniki?- Stiv zwrócił uwagę w moją stronę, a ja wzruszyłam ramionami. On jedynie przesunął swoje na środek ławki by obydwoje mogliśmy z nich korzystać. Przez całą lekcję nauczycielka miała ze mną widocznie jakiś problem. Ciągle mnie czegoś pytała, a gdy nie wiedziałam wyjeżdżała na mnie, że tak jest gdy nie chodzi się na lekcje. Za każdym razem chciałam jej coś odpowiedzieć jednak co by to dało? Mój humor wcale nie był lepszy, było znacznie gorzej, a ja tylko czekałam na chwilę gdy będę mogła wyjść ze szkoły.
Po 45 minutach zadzwonił upragniony dzwonek i wszyscy wyszliśmy z klasy, poczułam lekkie szarpnięcie za nadgarstek. Szybko odwróciłam się w stronę przyjaciółki, która miała zmartwiony wyraz twarzy.
-Możemy porozmawiać?-wyszeptała, na co ja pokiwałam głową kierując się razem z nią w stronę łazienek. Weszłyśmy do jednej z kabin, a ja usiadłam na ubikacji pod czas gdy Rosi stała ze złożonymi rękami na piersi czekając na wyjaśnienia.
-O czym chciałaś rozmawiać?-spytałam tak jak bym nie wiedziała o co chodzi.
-Ley nie udawaj, że nie wiesz. Może i chłopaków okłamiesz ale nie mnie. Wiem, że coś jest nie tak i chcę Ci pomóc.-wyczułam troskę ale i stanowczość w jej głosie i wiedziałam, że to ta chwila w której powinnam pomóc samej sobie. Wypuściłam powietrze z płuc ze świstem nie chcąc nic mówić.
-To przez Mike'a i tą jego Cornelie, prawda?- bardziej stwierdziła niż zapytała. Kiwnęłam lekko głową spuszczając głowę, ponieważ czułam się jak skończona idiotka.
-Wiedziałam, no po prostu wiedziałam!- rosi uniosła zła ręce do góry. Jej mina ze zmartwionej przybrała wyraz wściekłej.
-Rozumiesz to, że on zachowuje się jak gdyby mnie nie znał? To wszystko zmieniło się w zaledwie jeden dzień i to najbardziej mnie boli.- moja dolna warga zaczęła niebezpiecznie drżeć, tak samo jak dłonie. Próbowałam się uspokoić, jednak wtedy ponownie przed oczami stanął mi ten napis na szafce. Może powinnam się przenieść do innej szkoły, ale co ja zrobiłam? Zawsze byłam lubiana i nikt nie odważył mi się sprzeciwić. Jednak to się zmieniło gdy w nasze życie wtrąciła się ta dziewczyna.
-Nie przejmuj się nimi.- Ros klepnęła mnie w ramię, uśmiechając się. Przytaknęłam z udawanym uśmiechem, po czym wyszłyśmy z kabiny by poprawić się przed lustrem.
-No proszę, proszę kogo ja tu widzę.-usłyszałam za sobą skrzypnięcie jednych z drzwi od kabiny i ten znienawidzony przeze mnie głos blondynki.
-Czego chcesz Cornelia?- warknęłam odwracając się do niej.
-Mike już cię nie chce?-zaśmiała się -Nie dziwię się mu, co ty niby mogłaś mu dać? Nie to co ja, on już jest mój.- zakręciła biodrami z tym irytującym uśmieszkiem. Zacisnęłam pięści, żeby jej nie przywalić.
-Odwal się suko.- warknęłam, przewracając oczami i odwracając się na pięcie. Wtedy poczułam mocne szarpnięcie za włosy. Krzyknęłam i szybko się opamiętałam bym mogła oddać. Uderzyłam ją prosto w prawy policzek, który momentalnie się zaczerwienił.
Jej mina była zszokowana, wybiegła z łazienki jak oparzona, a ja miałem chwilę satysfakcji.
Rosi przez cały czas przyglądała się całemu zajściu i gdy na nią popatrzyłam widziałam uśmiech.
-Normalnie nie pochwaliłam bym tego, ale dobrze wiesz, że tym razem zrobię inaczej i powiem, że jestem pod wrażeniem.-przytuliła mnie i po jakimś czasie wyszłyśmy na korytarz. Emocje we mnie buzowały, a ja dobrze wiedziałam, że nic nie będzie takie jak kiedyś.
-Co się stało Cornelii?- podbiegł do nas Nicholas, Bryan oraz Steven z Joshem.
-Lay jej przywaliła, bo ją obrażała.- powiedziała zachwycona przyjaciółka, natomiast chłopacy zrobili zdziwione miny, patrząc po sobie.

Lekcje dłużyły mi się niemiłosiernie, ale wreszcie nastała przerwa na lunch.
-Wziąć Ci coś?- odezwał się Bryan obejmując mnie ramieniem. Kiwnęłam głową i poprosiłam go o sałatkę i wodę.
Zajęłam miejsce przy naszym stałym miejscu. Gdy usiadłam na krześle usłyszałam męskie głosy za sobą. Odwróciłam się do tyłu zauważając chłopaków z drużyny idących w moją stronę.
-Hej.-powitałam ich, zmuszając się na uśmiech.
-Weź nie odzywaj się do nas suko.- odezwał się Max, a inni pokazali mi środkowy palec śmiejąc się przy tym.
Wstałam gwałtownie z krzesła i chwyciłam za koszulkę Oliviera. Ten odwrócił się, patrząc na mnie z obrzydzeniem.
-O co wam chodzi?- powiedziałam cicho. Mój głos drżał, a w oczach zaczęły się zbierać łzy, którym nie pozwalałam się uwolnić.
-Zachowałaś się jak gówniara. Po co zapisywałaś się do tej drużyny skoro miałaś zamiar to olać? Mike pomagał Ci jak głupi, a ty go zostawiłaś. Odwróciłaś się od niego, a niby nazywałaś się jego przyjaciółką? Tak samo jak wystawiłaś dziewczyny, które miały przed wczoraj mecz. Weź się czasem zastanów co robisz.- mówił do mnie cicho, ale jad w jego głosie był na tyle wyczuwalny żeby sprawić aby moje dłonie zaczęły się trząść. Błądziłam wzrokiem po jego twarzy, nie dowierzając.
-To on mnie zostawił! Odwrócił się ode mnie! Nie wiem co wam powiedział, ale to on jest skończonym dupkiem. Zostawił mnie dla jakieś suki!- krzyknęłam na niego, ponieważ miałam dość wyzywania i upokarzania mnie. Poczułam jak wzrok wszystkim utkwiony był w nas. Przełknęłam gulę stojącą w moim gardle i ponownie usiadłam na swoim miejscu. W tym samym momencie przyszli przyjaciele z jedzeniem. Bryan podał mi moją porcję i usiadł obok mnie uśmiechając się.
-Nie uwierzycie!- do stołu podbiegł Josh, zajmując  wolne miejsce.- Właśnie przed chwilą byłem świadkiem kłótni dziwki  z Mikem.-zaćwiergotał. -I podobno Mike nie chce już z nią być.
Zaciekawiły mnie jego słowa, chodź moja przyjaźń z Widem już dawno została zniszczona, a gdyby tego było mało miałam przesrane w szkole. Nie wiem co jeszcze wygadywał na mój temat i to mnie przerażało.
Zjadłam połowę sałatki, gdy obok stolika stanęła moja podopieczna Nicola. Poprosiła mnie na chwilę na ubocze. Przez to wszytko zapomniałam o niej.
-Co jest?- usiadłam na schodach przed szkołą, co i ona zrobiła.
-Mam problem. Podoba mi się pewien chłopak z przeciwnej klasy i okazało się, że ja mu też tylko on nie chce ze mną być ze względu, że jestem Directioner. Co mam zrobić?- nie byłam dobra w dawaniu rad,a na dodatek ja sama ich potrzebowałam.
-Jeśli nie potrafi Ciebie zaakceptować taką jaka jesteś, to nie jest ciebie wart. Osoba, która cię kocha akceptuje wszystkie twoje zalety i wady.- powiedziałam i tym samym wyjaśniłam sobie jedną ze spraw. Zrozumiałam, że Mike nie jest mnie wart. Uśmiechnęłam się do niej, a ona podziękowała mi i odeszła.

***
Kolejne godziny lekcji ciągły się i ciągły, aż wreszcie nastała ostatni dzwonek tego dnia. Pożegnałam się z przyjaciółmi i jak na ścięcie głowy szłam na trening. Weszłam do szatni z opuszczoną głową i od razu zostałam przyciągnięta do uścisku z grupką dziewczyn, które jeszcze jako tako mnie tolerowały. Chodź większa część z nich wręcz mnie nienawidziła.
-Gdzieś ty była przez tak długi czas?- usłyszałam oburzony głos Alex, ale zaraz po tym uśmiechnęła się do mnie.
-Musiałam załatwić parę spraw.- machnęłam ręką wymijająco i podeszłam do swojej szafki i popatrzyłam na nią wypuszczając powietrze z płuc. Szybko się przebrałam i rozejrzałam się po dziewczynach. Były zaskoczone patrząc na mnie, a ja nie wiedziałam do czasu aż sama na siebie nie zerknęłam.
-Co Ci się stało?- Jessi pokazała palcem na moje rany okryte bandażem i podeszła do mnie bliżej.
-Wywróciłam się na rowerze.- wypowiedziałam na szybko słowa, które wydawały mi się najbardziej odpowiednie. Więcej żadna z nich nie miała zamiaru drążyć tematu, więc poszłyśmy na salę w której już rozgrzewali się chłopaki. Wzrok większości z nich powędrował na moje ciało, a ja czułam się zażenowana. Po chwili na salę wszedł trener i widząc mnie zmarszczył brwi.
-Widzę, że w końcu raczyłaś się zjawić.- mruknął idąc po jedną z piłek.
-Dzisiaj przez dwie godziny będziemy grać. Dziewczyny na chłopaków.-usiadłam na trybunach, podczas gdy inne ustawiły się na boisku. Obok mnie zajęły jeszcze miejsce rudowłosa i szatynka, których imienia jeszcze nie znałam. Gra toczyła się raczej normalnie, w pewnym momencie usłyszałam jak woła mnie trener.
-Leayna na boisko, za Sashe!- krzyknął byśmy obie usłyszały. Dziewczyna uśmiechnęła się robiąc mi miejsce przy siadce Świetnie! Byłam niska dlatego ta pozycja na boisku była dla mnie niekomfortowa. Przełknęłam gulę stojącą w gardle i skupiłam się na grze. Jednak przez większość czasu rozpraszał mnie przeszywający wzrok Mikea. Czułam się odrzucona.
***
-Na dzisiaj koniec. Do zobaczenia!- krzyknął trener by wszyscy rozproszeni po całej hali usłyszeli.
Razem z innymi szłam w stronę szatni ale poczułam dłoń na ramieniu, więc zatrzymałam się mając nadzieję, że będzie to brunet. Jednak jakie było moje rozczarowanie gdy okazało się, że to trener.
-Leayna możemy porozmawiać?- kiwnęłam głową na potwierdzenie, więc usiedliśmy na trybunach.
-Więc o czym chciał ze mną pan porozmawiać?- zaczęłam go naglić, ponieważ chciałam wyjść z tego piekła jak najszybciej.
-Opuściłaś się Leayna. Nie ćwiczyć i nie poświęcasz wielkiej uwagi na treningi by stawać się lepsza.Ja wiem, a przynajmniej tak mi się wydawało, że stać się na o wiele więcej. Czy jest coś co powoduje twoją dekoncentracje?- tak jest! To ta szkoła, a raczej uczniowie, którym nie wiem czym zawiniłam, do tego dochodzi odwrócenie się najlepszego przyjaciela, który znał moje tajemnice i boję się, że tak łatwo jak je poznał, to i z łatwością je rozpowie, a ja będę miała wtedy piekło. Również straciłam kontakt z moją rodziną i przyjaciółmi, a z bratem przestałam rozmawiać, a wszytko przez głupią trasę i jego pracę. Moją najlepszą przyjaciółką od jakiegoś czasu stała się żyletka i przez chwilę słabości doprowadziłam się do stanu w którym piję, ćpam i palę chodź nie wiem jak mam to odkręcić, jeśli w ogóle  jeszcze da mi się pomóc. Ale po  za tym wszystko świetnie.
-Nie, wydaje się panu. Po prostu nie miałam ostatnio czasu na zwracanie na to uwagi, przepraszam.- mruknęłam chcąc zakończyć te głupie kłamstwa.
-A skąd te bandaże, co zrobiłaś?- dopytywał, czym mnie zdenerwował.
-Wydaje mi się, że to nie pana sprawa, prawda? Do widzenia.- warknęłam i jak najszybciej weszłam z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi do szatni. Jak zwykle dziewczyn już nie było, a ja obawiałam się najgorszego. Powoli stawiając kroki podeszłam do szafki, jednak wszystko wydawało się normalnie. Najszybciej jak umiałam przebrałam się w czyste rzeczy, a strój wpakowałam do torby wybiegając przed szkołę. Było dziwnie cicho, nikt nie szedł ani nie jechało  żadne auto. Wzruszyłam ramionami i założyłam słuchawki do uszu puszczając piosenkę. Po może kilku kolejnych krokach poczułam szarpnięcie do tyłu. Nie wiedząc co się dzieje upadłam na chodnik uderzając o niego głową. Rozejrzałam się, widząc kilka przyjaciółek Cornelii oraz przewagę między nimi chłopaków, których widziałam z widzenia. Poczułam kilka kopnięć w żebra, na co syknęłam z bólu.
-To za to, że próbujesz rozwalić mój związek z Widem!-usłyszałam ten charakterystyczny głos-Cornelia. Zobaczyłam ją nad sobą gdy nieznajomi mi chłopaki dalej mną szarpali. Próbowałam się wyswobodzić jednak na marne. Krzyczałam jednak na marne. Dostałam kilka razy w twarz i poczułam spływającą ciecz po niej. Mimowolnie wypuściłam na policzki kilka łez. Dostałam jeszcze z trzy mocne kopniaki w żebra,  a następnie zaczęli mnie kopać po nogach. Wszystkie rany, które zadałam sobie sama bolały mnie w tym momencie niemiłosiernie.
-To za to, że wszystko powiedziałaś Mikeowi o tym jak całowałam się za szkołą z Rickiem!-krzyknęła i splunęła na mnie. Czułam się jak śmieć. Gdyby nie to, że byłam poturbowana, prawdopodobnie teraz uderzyłabym ją porządnie. Puścili mnie i jak gdyby nic odeszli zostawiając mnie obolałą na pastwę losu. Powoli próbowałam się podnieść, jednak za każdym razem z marnym skutkiem. Po jakimś czasie, nie wiem po ilu minutach ponieważ straciłam rachubę usłyszałam głos stup odbijających się od asfaltu.
-Ley?! Co Ci się stało?- zobaczyłam Mike'a, który pomógł mi wstać.
-Nie twoja zasrana sprawa.- warknęłam, a po policzku spłynęła mi samotna łza, którą brunet starł.
-Próbuję Ci pomóc!- krzyknął. Nabrałam szybko powietrze do płuc i przymknęłam powieki.
-Cornelia. Cornelia to zrobiła.-powiedziałam cicho i w tym samym czasie poczułam jak jego ręce szybko odsuwają się ode mnie.
-Myślisz, że w to uwierzę? Jesteś żałosna.- parsknął, a mi do oczu zaczęły zbierać się słone łzy. Patrzyłam na niego, szukając chodź cząstki starego przyjaciela.
-To nie ja odwróciłam się do Ciebie plecami i przed innymi nie udaję, jak bym nigdy cię nie znała. Wiesz czego boję się najbardziej? Że każdy sekret, który ci opowiedziałam, teraz tak jak gdyby nic mógł przez ciebie być rozpowiedziany.- mruknęłam cicho, spuszczając wzrok i powoli odwracając się do niego plecami.
-Przepraszam.- powiedział tak cicho, że ledwie usłyszałam. Zatrzymałam się w pół kroku.
Podszedł do mnie i przyglądał się mi oczekując jakiejkolwiek reakcji z mojej strony. Wzruszyłam ramionami.
-No i co to da? Dalej będziesz taki sam, lepiej daj mi spokój i dalej udawaj jak gdybyś mnie nie znał.- warknęłam odpychając go. Idąc do domu czułam jak bym miała zaraz zemdleć. Każda najmniejsza cząstka mnie sprzeciwiała się kolejnym ruchom.
Droga do domu dłużyła mi się ale po jakiś 30 minutach dotarłam pod dom. Weszłam po cichu, zdejmując z siebie buty i zawieszając na wieszak bluzę. W salonie słyszałam śmiechy czego tak dawno nie słyszałam w tym domu.
-Leayna, to ty?- usłyszałam zachrypnięty głos Harrego? Przełknęłam gulę w gardle zakrywając szybko twarz, która była pokryta zapewne siniakami i krwią. Zobaczyłam kontem oka jak wstaje z fotela i uśmiechnięty idzie w moją stronę. Jednak ja nie zatrzymując się, pobiegłam do łazienki zatrzaskując za sobą drzwi. Co oni tu robią? Mieli przylecieć w grudniu! Z jednej strony cieszyłam się, ponieważ tęskniłam za nimi, a z drugiej byłam na nich zła, bo moje życie się wali, a oni nie dadzą mi spokoju. Usłyszałam pukanie do drzwi, więc przestraszona popatrzyłam w tamtą stronę.
_________________________________________________________________________
Hej :D mordeczki!!
Jejku, jejku naprawdę zaskoczyliście mnie pozytywnie :D! Macie dość długi rozdział, obawiałam się,że go zmaszczę :/  chodź sama nie wiem czy podołałam waszym wymaganiom. Udało mi się wpleść tu wszystko co chciałam :) z czego jestem zadowolona. Chcieliście dużo akcji :D to macie. Dzieje się oj dzieje :3 Musiałam potsycić waszą ciekawość kończąc w tym momencie. Dziękuję Wam za te motywujące komentarze, jestem podziwu, ponieważ udało się wam dobić aż 12 koemntarzy co może i nie jest rekordową liczbą, to jednak dla mnie znaczy wiele, ponieważ jak sami wiecie z początku założenia bloga, szału nie było :p Pod ostatnią notką dobiliście nie tylko komentarzami ale i wyświetleniami. Dziennie wchodziło was ponad 50 :D
Dziękuję wam jeszcze raz z całego moje nie wielkiego serca :D

Mam do was przykrą wiadomość, ponieważ kolejny rozdział pojawi się po 20 sierpnia chodź zaglądnijcie 10 sierpnia, ponieważ wtedy wrócę z obozu z niemiec więc albo wtedy pojawi się rozdział lub jakaś niespodzianka :D trzymajcie się ciepło i udanych wakacji !!! :D

Ps. Zapraszam do notki ,,Bohaterowie" zaktualizowałam bohaterów. Zerknijcie jeśli chcecie zobaczyć postacie, które są tu opisywane :)

2 komentarze:

  1. oczywiście się popłakałam ...nie wiem co napisać ,rozdział jest bardzo ...jakby to nazwać smutny? proszę cię niech już wszystko się wyjaśni ja już dalej takiej presji nie wytrzymam XD

    OdpowiedzUsuń