niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 71 ,,Co się z Tobą stało?"


Wróciłam na miejsce, podczas gdy chłopaki rozmawiali chyba o ostatnio granym meczu.
-Wszystko okay?- zapytała podejrzliwie Rosi.
-No jasne.- zrobiłam swój fałszywy uśmiech. To co dzieje się w moim życiu i w mojej rodzinie to jedynie moja sprawa. Nikt nie jest w stanie ci pomóc na tyle by zrozumieć co czujesz. Gdy ludzie mówią ,,,Współczuję Ci" albo ,,Jest mi naprawdę przykro" to tylko nic nieznaczące słowa, które nam nie pomogą.
-Dobra, Ley opowiadaj jak tam na wakacjach? Nic nam nie powiedziałaś, że wyjeżdżasz.- oczy wszystkich po słowach Josha skierowały się z zaciekawieniem na mnie. Patrzyłam na nich szukając odpowiednich słów.
-To była spontaniczna decyzja. Dla mnie to było coś w stylu  wakacji, a dla chłopaków kolejna trasa koncertowa. Pojechałam z nimi do Niemiec i Francji gdzie grałam czasem na gitarze pod czas koncertów. Zwiedziłam Berlin tak jak zawsze chciałam i poznałam niejakiego Tima Bendzko. W Paryżu nie zobaczyłam tyle ile w stolicy Niemiec ale mimo to było super i nie żałuję tego.- wydaje mi się, że wyczerpałam na tyle ile było to możliwe opowiedzenie całej wycieczki w wielkim skrócie.
-Poznałaś Tima?!- radosny i pełny głos euforii przyjaciółki rozniósł się po pomieszczeniu.
Popatrzyłam na nią pytająco by wytłumaczyła mi co to za człowiek.
-To jest niemiecki piosenkarz i tekściarz. Jest naprawdę super. Kiedyś na niemieckim nauczycielka nam go puściła i przez całą lekcje jedyne co robiliśmy to słuchaliśmy o tym jak chciałaby mieć takiego męża, który jest tak przystojny i utalentowany i to jeszcze jest niemcem. Po prostu jej ideał.- wybuchliśmy śmiechem, bo to naprawdę musiało wyglądać dość komicznie.
-Dobrze wiedzieć. Mam do niego numer. Może kiedyś jak do polski przylecimy to wręczymy go pani Sikorskiej.- zaśmiałam się z własnych słów, po czym oparłam głowę o ramię Josha.
Kolejne dwie godziny minęły jak z bicza strzelił. Zamówiliśmy pizze, oglądaliśmy filmy i przede wszystkim wiele się śmialiśmy ze wspomnień.
-Dobra, ja będę się już zbierać.- Ros wstała, a za nią Nicholas. Po nich zaczęli wychodzić inni i tak zostałam tylko ja i Josh.
-No to...- zaczął.
-No to...?- niezręczna cisza nastała między nami, a żadne z nas nie wiedziało jak zacząć rozmowę.
Przez długi czas nie mieliśmy kontaktu,  a raczej to ja nie miałam z żadnym z nich.
Naszą ciszę przerwał jego dzwoniący telefon.
-Wybacz powiedział do mnie po czym odebrał i odszedł kilka metrów ode mnie.
-No hej kotku.... tak,przyjdę potem .... dobrze, kupię po drodze... tak ja Ciebie też... do zoba, kicia.- rozłączył się po może 5 minutach, a ja myślałam, że mi oczy wypadną. Zajął miejsce tam gdzie wcześniej jak gdyby nigdy nic.
-Czy.. czy ty masz dziewczynę?- zapytałam niepewnie. Sama już nie wiem czy byłam zazdrosna, zła czy  to po prostu fakt, że to nie na mnie będzie już zwracał uwagę.
-No tak.- podrapał się poddenerwowany po głowie.
-O więcej szczegółów proszę. Znam ją chociaż?- usiadłam po turecku całkowicie odwrócona w jego stronę, czekając z zaciekawieniem  na odpowiedź.
-Tak, znasz. To Chloe.- wydawało mi się, że się przesłyszałam jednak to była prawda.
-Co?! Żartujesz sobie ze mnie!- wstałam zła. Tyle razy mówił jak bardzo jej nienawidzi i współczuje jej przyszłemu chłopakowi, a teraz on sam nim się stał.
-Nie, Leayna usiądź.
-Czym tym razem Cię szantażuje?
-Niczym. Ja ją kocham, a ona mnie.
-Jasne.- parsknęłam podchodząc do okna -Ale jeśli ty będziesz dzięki temu szczęśliwy to okay, zaakceptuję to.
-Mówisz normalnie jak moja matka.- zaśmiał się podchodząc do mnie i obejmując mnie ramieniem.
-Nie wiem  jak ty ale ja będę już szła.
-W takim razie ja też.
Równym tempem zaczęliśmy iść w stronę mojego domu.
-Czy reszta o niej wie?- popatrzyłam w jego błękitne oczy, które w świetle księżyca błyszczały. Niech lepiej ta cała Sarky dba o niego bo nie ręczę za siebie.
-Wiedzą ale zareagowali dość podobnie.- zaśmiał się, a ja razem z nim.

***
-Gdzie ty byłaś?! Czy ty wiesz która jest godzina?!- mogła by mnie chociaż przywitać lub spytać czy nic mi nie jest, ale po co? Dopiero co weszłam do domu, a ona do mnie wyskakuje w wyrzutami. Jeśli ma zamiar siedzieć tu do grudnia to chyba wolę się wynieść z domu i w tej chwili nie zbiera mi się na żarty. Przewróciłam oczami wymijając ją i nie zwracając uwagi na nią. Chwyciła mnie za rękę i odwróciła do siebie.
-Możesz mi powiedzieć co to robiło u Ciebie w pokoju?!- wyciągnęła do góry pustej już pudełko po papierosach. Przełknęłam gulę stojącą w moim gardle. Nic nie odpowiedziałam, ponieważ nie wiedziałam co.
-No mów!- krzyknęła, a jej głos rozniósł się po całym domu. Z pozoru nie wydaje się by Anne Styles była nadgorliwą matką. Jednak pozory mylą.
-Grzebałaś w moich rzeczach! Jakim prawem?!
-Nie dałaś mi wyboru!
Nie potrafiłam zapanować nad złością nawet gdybym chciała. To było silniejsze ode mnie.
-Co się z tobą stało? Nie byłaś wcześniej taka.- jej ton głosu złagodniał. -Czemu palisz?
Nie miałam zamiaru odpowiadać na jej bezsensowne pytania, dlatego wyrwałam się z jej uścisku i poszłam prosto do swojego pokoju.

~~Anne~~
Już kiedyś razem z Harrym przypuszczaliśmy, że Leayna pali. Jednak wtedy wydawało nam się to niedorzeczne. Dziś prawda o tym wyszła na jaw i wiem, że wychowanie oraz zapanowanie nad nią będzie ciężkie. Po wylądowaniu w Anglii coś w nią weszło i w jednej chwili zmieniła się. Jako matka wiem, że powinnam więcej poświęcać jej czasu ale nie miałam wielkiego wyboru. Gdy wydawało mi się, że już wszystko idzie po właściwym torze, ona znów pokazała na co ją stać.
-Ja już nie wiem co mam robić.- powiedziałam łamiącym się głosem i usiadłam przy stole w kuchni. Obok mnie od razu pojawiła się Gemma, która zaczęła pocieszać.
-Ja naprawdę nie wiem co mam dalej robić związku z tym.- popatrzyłam na nią i w tym samym momencie do głowy wpadł mi świetny pomysł. Chwyciłam za rękę Gemme i razem poszłyśmy do pokoju Leayny. Znalazłyśmy rozwalonego laptopa pod łóżkiem, w szafce poniszczone książki, a w półce z ubraniami te cholerne paczki papierosów. To nie była jedna paczuszka ich było kila.
-Mamo co teraz?- córka spytała, a ja jak głupia wpatrywałam się w opakowania wypełnione nikotyną. Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Musiałam tą sprawę przemyśleć na spokojnie i nie sama. Potrzebowałam do tego innych osób.
-Jeszcze nie wiem córciu.- pocałowałam ją w czoło i  razem z pudełkami w rękach zeszłam do kuchni. Od razu wrzuciłam opakowania do kosza i pozostało mi czekanie na nią.

~~Harry~~
Po wylądowaniu w Amsterdamie od razu zameldowaliśmy się w hotelu. Właśnie trwają ostatnie poprawki do koncertu. Każdy z nas ubrany jest na pomarańczowo i jedyne czego nie mogę się doczekać to zobaczenie reakcji fanów. Poczułem jak coś uderza mnie w tył głowy. Szybko zareagowałem i odwróciłem się do Louisa, który trzymał w rękach piłkę i miał naklejony na twarzy ten jego uśmieszek. Zanim do niego podbiegłem szybko przejrzałem się jeszcze w lustrze i stanowczo mogę stwierdzić, że dzisiejsza fryzura poszła na marne. Wyrwałem mu z rąk piłkę i uderzyłem go nią, a ona odbiła się od niego uderzając mnie w twarz. Przez co obydwaj wylądowaliśmy na podłodze. Louis zaczął mnie dźgać po żebrach na co zacząłem się śmiać i wiercić po ziemi.
-Chłopaki opanujcie się i sio na scenę.- Paul podniósł Louisa ze mnie i popchał w stronę wyjścia z garderoby. Ja również szybko wstałem by i mnie z niej nie wykopano.
-Za 3... 2... 1... idziecie!- wrzasnął, przekrzykując tłum piszczących fanek koleś z ekipy.
Wbiegliśmy na scenę, a pierwsze nuty piosenki Live While We're Young zaczynały grać.
-Witajcie Amsterdam! Jesteście gotowi?!- krzyknął Zayn do mikrofonu. W odpowiedzi dostał jeden wielki krzyk.
-No to jedziemy.- powiedział do nas Niall.

______________________________________________________________________________
Hej ziomeczki!
Dałam radę :D uwierzcie mi ale miałam lekkie obawy, że nie uda mi się dopisać na czas końcówki i nie wstawię go dzisiaj, ale jednak udało się ufff :D co ja bym chciała tu napisać ze spraw organizacyjnych:
1. Link do 2 bloga :) z chęcią zapraszam --->BLOG BLOG BLOG
2. komentujcie bo znów mam lekkie obawy, że piszę bez sensu i wgl  bla bla blaa :p
3. jeśli ktoś chętny do nawiązania nowych znajomości to zapraszam :)
4.Jeśli chcesz zamówić obrazek do namalowania itp. zapraszam an mojego aska (link do niego w wiadomościach)

No to tyle na dziś i do zobaczenia za tydzień mordeczki :)

2 komentarze: