poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział 72

Gdybyś chodź raz zastanowił się nad sensem swego życia, co byś mógł powiedzieć? Czy były by to dobre sceny z życia, czy może jedynie pamiętasz te chwile, które najbardziej chciałbyś zapomnieć? Takie właśnie jest ludzkie życie, za każdym razem bardziej okrutne. To od nas zależy czy będziemy walczyć o szczęście...

Usiadłam na łóżku, rozglądając się po pokoju. Niby wszystko wydawało się na swoim miejscu to jednak czułam się tu obco. Jak wtedy gdy przyjechałam poznać nową i zarazem prawdziwą rodzinę. Obok moich nóg przeszedł Klakier który był jedyny w tej chwili aby zrozumieć mnie w 100%.
Do drzwi ktoś zapukał, a ja wiedziałam kim ta osoba mogła być. Oczywiście mama, nie fatygowała się by poczekać aż pozwolę jej wejść.
-Co się stało? Znów zamierzasz mi wytykać wszystkie moje błędy?- spytałam z lekką kpiną.
Usiadła obok mnie i wpatrywała się we mnie jak w obraz.
-Leayna, porozmawiajmy jak córka z matką, dobrze?- była spokojna i wiedziałam, że zależy jej na zażegnaniu sporu. Kiwnęłam głową, mimo iż byłam nie pewna co powie.
-Wiesz, że mnie zawiodłaś?
-Niestety ale nie czuję żadnej winy.- wiedziałam, że w tej chwili ją ranię.
-Dlaczego? Dlaczego ty to robisz?- jej ton głosu zmienił się mimo, że za wszelką cenę chciała zachować stoicki spokój.
Może dlatego, że chcę zwrócić na siebie uwagę?! Zawsze tylko Harry albo Gemma bo co? Bo osiągnął w życiu sukces i jest rozpoznawalny w świecie? Tak samo Gemma, ona skończyła studia i jaka to ona jest mądra. Mój mózg przetwarza szybciej niż ja, chodź staram się o tym nie myśleć. Jeśli chodzi o papierosy, to palę je od bardzo dawna i nie ze względu by w jakikolwiek sposób zwrócić na siebie uwagę. Wręcz przeciwnie, ukrywam a raczej ukrywałam to w największym sekrecie. Gdy okazało się, że mój brat to jeden z osób należących do zespołu One Direction musiałam dwa razy bardziej uważać na to co robię i mówię publicznie. Każdy jeden sekret, mógł przynieść różnego rodzaju problemy i rozgłos.
-Najwidoczniej wcześniej mnie nie znałaś i nie interesowałaś się mną.- nie chciałam jej w jakiś sposób dogryźć, chciałam by poczuła się z tym źle.
-Przemyśl to co robisz, a ja poczekam. Do tego czasu oddaj mi telefon i wszystkie inne urządzenia. Gdy będziesz chciała wyjść mam wiedzieć gdzie, z kim i o której wracasz.
Prychnęłam na jej słowa, niechętnie oddając urządzenia. Gdy wychodziła i chciała jeszcze raz na mnie zerknąć ja zamknęłam jej przed nosem drzwi. Kilka łez spłynęło po moim policzku. Gdy byłam małą dziewczynką i chodziłam do przedszkola widziałam jak po dzieci przychodzą rodzice, więc ja też każdego dnia czekałam łudząc się, że po mnie też przyjdzie mama. Jednak ten dzień nie nadszedł.
Oparłam się o drzwi i zjechałam po nich. Schowałam głowę między nogami.
Byłam taka naiwna. Moje życie nie było i nigdy nie będzie idealne to wiem, jednak nie sądziłam, że nie którzy  mogą mieć go aż tak popieprzone jak ja! Chciałabym aby mama przytuliła mnie jak małe dziecko, bo teraz tylko tego potrzebuję, a tak dawno nikt tego nie robił. Od kluczyłam drzwi i wyszłam na korytarz prosto do łazienki gdzie zobaczyłam nic nie wartą osobę. Za każdym razem gdy patrzę na swoje odbicie w lustrze, widzę dziewczynę która czeka na troskliwe wyciągnięcie ręki.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, dostrzegając w kącie wagę. Podeszłam do niej i stanęłam wgapiając się w nią, bojąc się na niej stanąć ponieważ nie wiedziałam czy jestem gotowa na to by zobaczyć ile ważę. Przed oczami stanęły mi sceny przez które wiele razy muszę przejść by czuć się w swojej skórze ładniejsza. Jednak czy to wszystko jest tego warte? W końcu odważyłam się i stanęłam na niej, jednak nie chciałam widzieć tych cyfr. Zniżyłam głowę dostrzegając 54,6. Wiedziałam, że to za wiele i w najbliższym czasie muszę zejść do 50.

Usiadłam na kafelkach opierając się o wannę. Wypuściłam powietrze z płuc, patrząc na szafkę przede mną. Przesunęłam się bliżej niej i otworzyłam.
Nie! Nie zrobisz tego, nie tym razem! mój umysł krzyczał by mnie uświadomić, jednak ja już trzymałam w dłoni ostrze.
Proszę Cię, nie! jednak ja już zrobiłam kreskę na nadgarstku, po niej kilka kolejnych. Wiedziałam, że zasługuję na ten ból, który był tak dobry.
-Leayna, co ty tam tak długo robisz?- usłyszałam pukanie do drzwi i głos matki.
-Nic, już wychodzę.- odkrzyknęłam i szybko wstałam na równe nogi. Przemyłam rany pod kranem, a żyletkę schowałam do mojej kosmetyczki. Szybko otworzyłam drzwi do łazienki od razu wpadając na mamę.
-Coś się stało?- jej wzrok był podejrzliwy, a ja starałam się schować przed nią zranioną rękę.
Pokręciłam przecząco głową, szybko  odchodząc do swojego pokoju.
***
Przez resztę wieczoru nie wyszłam z pokoju, woląc przesiedzieć go na balkonie gdzie przyglądałam się  nowym cięciom jak i blizną. Oczekiwałam, że kolejny dzień będzie o wiele lepszy.
Obudziły mnie promienie słońca, przedostające się przez rolety. Usiadłam na łóżku rozciągając się i ziewając. Szybko wydostałam się z pod kołdry i podeszłam do szafy z której wyciągnęłam czyste ubrania. Razem z nimi poszłam do łazienki, gdzie ogarnęłam się do stanu normalności.
-Leayna, zejdź na dół.- usłyszałam jak z salonu woła mnie tata, dlatego gdy tylko byłam gotowa zeszłam po schodach do siedzącej w kuchni rodzinie. Oh, tak śniadanie. Wszystko może w tej chwili pójść na marne?! O nie! Nie tym razem!
-Ley, siadaj.- mama wskazała miejsce obok siebie, a ja wykonałam to o co poprosiła. Od trzech dni z cudem udało mi się nie zjeść nic co jest wielkim osiągnięciem.
-Jak zjesz, to jedziemy na zakupy.- powiedział uśmiechnięty do mnie Robin.
-Czemu?- byłam zaskoczona jego propozycją, ponieważ wcześniej prawie nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy.
-Przecież za niedługo zaczyna się szkoła, więc trzeba się przygotować.- mama szturchnęła mnie w zabawnym geście, a na co ja pod nosem starałam się uśmiechnąć.
-Czemu nic nie jesz?- Gemma popatrzyła na mnie, a ja podniosłam głowę nie wiedząc co powiedzieć.
-Nie jestem głodna.-mówiąc to patrzyłam prosto na nią, a ona uśmiechnęła się niezręcznie i zmieniła temat.
Po kolejnych 5 minutach bezcelowego siedzenia, wstałam.
-Teraz wybaczcie ale pójdę wypuścić z mojego pokoju Klakiera.
-Ale kochanie, popatrz, on spokojnie sobie je.- mama wskazała na kota jedzącego z miski karmę. Przełknęłam gule stojącą w gardle.
-Teraz siadaj i zjedz śniadanie. Czy ty w ogóle coś jesz? Chyba będę musiała porozmawiać poważnie o tym z Harrym.- pokręciła głową, kładąc mi na talerzu dwie kanapki na które ja patrzyłam bezczynnie. Wzrok wszystkich po kolejnych minutach gdy nie tknęłam jedzenia zwrócił się na mnie, a ja czując się pod presją chwyciłam w dłonie kanapkę i wgryzłam się w nią. Po jednej miałam zdecydowanie dość, ponieważ przez te trzy dni mój żołądek zdążył się sporo skurczyć i nie miałam zapotrzebowania na jedzenie. Mama jednak nie robiła mi z tego powodu problemów i wyrzutów, że  odłożyłam chleb z powrotem na wielki talerz. Jedynie patrzyła na mnie  z troską.
-No to co, możemy iść?- ciszę przerwał uśmiechnięty ojczym, na co kiwnęłam głową.
-Chwila, tylko zajdę po komórkę i tak dalej.- po tych słowach, podziękowałam i odbiegłam od stołu. Do plecaka włożyłam portfel rozglądając się za komórką, którą oczywiście nie znalazłam bo jakże kochana mama mi go skonfiskowała.
Gdy wróciłam na dół, Gemma wsiadała już do samochodu razem z Robinem.
-Gem, też jedzie?- spytałam matki, która wychodziła z kuchni ze ścierką w ręce. Kiwnęła głową, a ja szybko założyłam buty i wybiegłam z domu, zatrzaskując za sobą drzwi nie fatygując się aby pożegnać.
Po około 15 minutach zaparkowaliśmy przed centrum handlowym. Robin wręczył każdej z nas po 200 funtów po czym każdy poszedł  w swoją stronę.

Kupiłam dwa t-shirty, jeansy, szorty, nową parę vansów i kilka zeszytów oraz torbę do szkoły.
Gdy stałam między regałami w jednym ze sklepów, ktoś zasłonił mi oczy. Pisnęłam i podskoczyłam, a zaraz po tym usłyszałam śmiech Mike'a.
-Dupek.- wymamrotałam i walnęłam go w brzuch, a on udawał, że go tu uraziło. Muszę przyznać, że na aktora to on się nie nadaje.
-Co ty tu robisz?-spytałam uśmiechnięta.
-O to samo mógłbym Ciebie zapytać. Gdyby nie Nicholas do dziś bym nie wiedział, że wróciłaś. Mogłabyś chociaż ode mnie odebrać telefon.- parsknął, a ja teatralnie przewróciłam oczami.
-Mam dla Ciebie niespodziankę.- powiedział ściszonym głosem, tak by nikt nie zdołał go usłyszeć, po czym zaczął skakać podekscytowany.
____________________________________________________________________________
Hej, przepraszam za ostatnie braki w rozdziałach i opóźnienia. Skutkiem tego jest wolne i ciepła pogoda, która nie pozwala mi siedzieć w domu :D wy chyba też nie przymulacie całymi dniami przed monitorami, racja? Jeśli chodzi o sprawy związane z blogiem, okazuje się, że niby rozdział ma się kończyć ponieważ miało być tylko 80 rozdziałów, ale ze względu na dużo nie rozwiązanych spraw w opowiadaniu, zakładam, że dociągniemy do 100 :D. Jednak teraz postaram się pisać mniej rozlegle ponieważ we wrześniu chce tego bloga mieć zakończonego także komentujcie. Motywujecie mnie komentarzami, jeśli coś chcielibyście zmienić również piszcie. Do zobaczonka mordeczki ;)





4 komentarze:

  1. Nie mogę się doczekać następnej :-)
    Ta notka była super !!!!!.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział, oby tak dalej :-)
    Masz talent dziewczyno !!!!.

    OdpowiedzUsuń