niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 69

Lekkie poddenerwowanie wystąpiło na moje ciało. Ręce dygotały lecz nie z zimna tylko z powodu strachu, które w tym momencie dało mi się we znaki. Kto to mógł być? Czy mam o tym komuś powiedzieć? Mam to zignorować? Czy raczej uważać? Rozejrzałam się niepewnie po pokoju. Niby wiedziałam, że nikogo w nim nie ma lecz w tej chwili niczego nie byłam pewna. Jednak postanowiłam niczego po sobie pokazać. Do puki obracam się w kręgu znajomych powinnam być bezpieczna. Po kolejnych mijających minutach siedzenia na łóżku postanowiłam się ruszyć.
Gotowa na wyjście zamknęłam drzwi i zjechałam windą na parter. Od razu zauważyłam Harrego,mamę, Robina i Gemme. Zachłannie o czymś dyskutowali i nawet nie zauważyli kiedy do nich podeszłam.
-No nareszcie ile można na Ciebie czekać?- usłyszałam nad sobą chrypliwy głos Hazzy. Przewróciłam teatralnie oczami i zobaczyłam w dłoni Harrego znajomą mi mapę. Wyjęłam po nią dłoń, ale jego ręka odsunęła się na taką odległość by nie dałam rady wyciągnąć jej z jego uścisku. Dlaczego Waliyha mu to dała?! No tak... przecież nie prosiłam jej by mi moje notatki od razu oddała i teraz przez moją chwilową nieuwagę także i mój kochany braciszek dowiedział się o mapce.
-Czy mógłbyś mi oddać te kartki?- spytałam stanowczo, jednak z lekką nadzieją w głosie.
-A co będę z tego miał?- popatrzył na mnie z iskierkami radości w oczach. Chwilę się zastanowiłam by wymyślić coś sensownego.
-Postaram się być dla Ciebie miła?- nie byłam pewna do końca swych słów, na co on prychnął.
-Leayna, ty i tak masz być miła dla brata.- do rozmowy wtrąciła się mama, a ja popatrzyłam na nich z podirytowaniem. Jeśli nie oddają mi tego w tej minucie, obiecuję, że już nigdy się do nich nie odezwę! Harry skrzyżował ręce na swojej piersi, przyglądając mi się z lekką drwiną. Tupnęłam nogą jak małe dziecko i odwróciłam się na pięcie w stronę sali bankietowej.
Już miałam zrobić krok gdy z windy wystrzelił jak z procy nie kto inny jak Niall.
-Leayna!- zaczął krzyczeć, biegnąc w naszą stronę. Popatrzyłam zdezorientowana o co w tym wszystkim chodzi. Podszedł do nas i zdyszany starał się wszystko wyjaśnić.
-Pani Styles, ja wiem, że aktualnie macie plany, ale czy mógłbym prosić by Ley poszła ze mną?- rodzicielka uśmiechnęła się do niego promiennie i skinęła głową. Nie wiedziałam o czym mówi blondasek ale gdy mój brat z Horanem popatrzyli do siebie porozumiewawczo od razu wiedziałam, że coś kombinują. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i gdy nie było ich w zasięgu oka, założyłam ręce na piersi i czekałam z jego strony na wyjaśnienia.
-Chodź.- uśmiechnął się od ucha do ucha i zaprowadził mnie przed hotel gdzie stało czarne BMW. Skąd on go wytrzasnął? Wskazał ruchem ręki bym wsiadła, co też zrobiłam. Gdy ruszył główną ulicą przyśpieszając na autostradzie popatrzyłam na niego i zobaczyłam, że przez cały czas jest tryskający szczęściem.
-Gdzie my jedziemy?- zapytałam patrząc przez szybę.
-Niespodzianka.
-Nie lubię niespodzianek.- wymamrotałam do siebie, ale on to usłyszał i jedynie co zrobił to wypuścił głośno powietrze z płuc. Po może 15 minutach znaleźliśmy się przed wielką areną gdzie  było wiele wrzeszczących nastolatków.
-Co my tu robimy?- zapytałam gdy Niall zgasił samochód, wysiadając z niego. Co i ja też zrobiłam. Założył na siebie kaptur od bluzy, po czym czarne ray bany. Chwycił wierzchem dłoni drugą parę ze schowka w aucie i podał mi je.
-Załóż je i staraj się nie wyróżniać z tłumu.- mruknął po czym pchnął mnie prosto w sam środek wrzeszczących ludzi. Nikt nie zwrócił swej uwagi na Horana co było dla mnie wielką ulgą. Gdy udało się nam przecisnąć przez szalejącą dzicz i dojść do ochrony stojącej przy wejściu, blondasek pokazał jakieś dwie jak by wejściówki po czym jeden z ochroniarzy kiwnął głową wpuszczając nas do środka wielkiej hali. Jedynie co mogłam stwierdzić to fakt iż jesteśmy na czyimś koncercie. Popatrzyłam zdezorientowana na Horana, który przełożył mi przez głowę wejściówkę która obejmowała wejście za kulisy. Chwyciłam do ręki kartę i zobaczyłam dużymi literami napis Demi Lovato, na co aż zaparło mi wdech w piersiach. Zaczęłam krzyczeć i ściskać Nialla przy okazji ciągle powtarzając jak bardzo mu dziękuję za ten gest.
-Przecież Ci kiedyś obiecałem.- zaśmiał się -A ja obietnic dotrzymuję.- wyszeptał, a ja nie mogłam przestać się uśmiechać. Chwycił mnie za rękę i poprowadził w dół areny pod samą scenę gdzie będę miała dobry widok na Demi. Pewnie gdyby nie pociągnął mnie za rękę właśnie w tym momencie byłam bym staranowana przez tłum, który był nie do opanowania. Patrzyłam na scenę jak zaczarowana czekając na moment kiedy zgasną wszystkie światła, a przed moimi oczami ukaże się moja idolka. To dziwne, że są osoby na tym świecie, które powiedzą Ci, że mieć idola to jak wierzenie w niego jak Boga, a religie każdego z nas są już bez znaczenia. W wielu wiadomościach podawali to niejednokrotnie co za każdym razem doprowadzało mnie do szału. Rodzice lub po prostu osoby dorosłe prawie każdemu  mówiły lub  mówią, żebyśmy brali przykład z tego lub tej. Każdy fan ma swojego idola, który zasłużył się czymś wyjątkowym dla nie go. Dążył do wyznaczonego celu, nigdy po trupach. Grał fer play w stosunku do innych, ale jak byś bronił tej osoby nigdy nie zdołasz wygrać z tymi ludźmi, bo dla nich idol to  jedno wielkie zło.
Tak bardzo pochłonęłam się w swoich własnych rozmyśleniach, że nie zauważyłam gdy chwila zgaszenia świateł nastąpiła. Moje oczy rozpromieniły się gdy blask reflektorów rozbłysł, a na scenie ukazała się tak długo wyczekiwana Demi. Wszyscy zaczęli krzyczeć i przepychać się jak najbliżej sceny, a ja byłam wpatrzona jak w obrazek przed sobą. Z całego nadmiaru emocji rozpłakałam się ze szczęścia. Takiej niespodzianki nigdy bym się nie spodziewała. Poczułam ciepły uścisk mocnych ramion Horana, które starały się mnie uspokoić. Po około 5 minutach dostał zamierzony efekt. Byłam wniebowzięta tym koncertem i gdy Demi zaczęła śpiewać I Hate You, Don't Leave Me robiłam to razem z nią poruszając się w takt muzyki.
Kolejne godziny trwały na śpiewaniu z fanami piosenek jak i zdzieraniu gardła.
-Dziękuję, że mogłam dla was zaśpiewać. Jesteście najlepsi! Paryż pokażcie, że żyjecie!- Demi krzyknęła do mikrofonu, a jak na zawołanie całą areną ogarnął bezgraniczne krzyki i piski w tym i moje.
-Życzę wam spokojnej nocy, dobranoc Francjo!- wykrzyczała, pomachała i zbiegła ze sceny, a na hali zrobił się niezły gwar. Wszyscy wyglądali jak zagubione mrówki wśród zdeptanego mrowiska.
-Chodź.- poczułam stanowczy ucisk na prawym nadgarstku po czym zaczęliśmy się przepychać wśród ludzi obok barierek, aż dotarliśmy do ochrony, która wyglądała jak by czekała tylko na nasze przybycie. Wpuszczono nas za scenę gdzie krzątali się różnego rodzaju ludzie.
-Gdzie jest Demi?- Niall zatrzymał  kobietę, która wyglądała jak by była odpowiedzialna za wygląd dzisiejszego koncertu. Pokazała nam drzwi na przeciw nas po czym odeszła. Zauważyłam długą kolejkę, która nie miała końca i popatrzyłam zrezygnowana na mojego dzisiejszego towarzysza, który uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.
-Spokojnie, musimy chwilę poczekać.- poklepał mnie po ramieniu po czym zaprowadził do pobliskiej czerwonej kanapy nie daleko ustawionych w rzędzie fanów.
-Nie możemy po prostu wrócić do domu? Mi wystarczy, że wziąłeś mnie na koncert, to i tak wiele.- zaczęłam rozmyślać i mówić dość szybko.
-Nie, nie możemy.- były to jedyne słowa, które usłyszałam przez następne trzy godziny. Było około godziny 17 gdy drzwi w których piosenkarka witała fanów otworzyły się, a w nich stanęła we własnej osobie Demi Lovato na co zaparło mi dech w piersiach. Niall stanął, a ja podążyłam za jego czynnością podchodząc do brunetki.
-Ni!- krzyknęła uradowana i zawiesiła się na jego szyi po czym okręcili się wokół własnej osi. Czy ja czegoś nie wiem? Odstawił ją na ziemię i popatrzyli sobie głęboko w oczy i uśmiechnęli się szeroko do siebie. Po chwili przerwała ten kontakt wzrokowy, zdając sobie sprawę, że patrzę na nich.
-Di, to siostra Hazzy i twoja wielka fanka, Leayna.- przedstawił mnie mojej idolce. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Hej, miło słyszeć. Niall wiele mi o tobie mówił.- uśmiechnęła się by dodać mi otuchy  w tej chwili, chyba rozumiejąc jak muszę się czuć. Podała mi rękę, którą uścisnęłam.
-Cz..cze..cześć.- wykrztusiłam wreszcie z siebie, a ona lekko zaśmiała się.
-Chcesz autograf?- spytała, na co ja jedynie kiwnęłam głową na TAK. Zaprosiła nas do swojej garderoby gdzie ze stolika chwyciła marker. To pomieszczenie trudno było nazwać garderobą, ponieważ było ogromne. Ściany były z tynku, podłoga natomiast oklejona czarną wykładziną. Po mojej lewej stronie stały pufy, sofy i stolik gdzie zespół i cała załoga mogła chodź na chwilę odpocząć. Natomiast po mojej lewej stały lustra, wieszaki z ubraniami różnego rodzaju oraz toaletki na których znajdowały się wszelakich marek kosmetyki, lakiery do włosów, grzebienie których mogli używać styliści. Było tu bardzo przestronnie i wygląda, jak by to pomieszczenie zostało prawdopodobnie przerobione  niegdyś z  magazynu.
-Proszę, to dla Ciebie.- uśmiechnęła się, podając mi kartkę wyrwaną równo z zeszytu.
Popatrzyłam na nią gdzie markerem zostało zapisane ,,Dla największej fanki Leayny od Demi :)''.
Moje oczy rozszerzyły się chyba do granic możliwości po czym swój wzrok przeniosłam na Nialla i brunetkę. Poczekaliśmy chwilę, aż Demi Lovato pozbiera swoje rzeczy i razem będziemy mogli pojechać do hotelu. Wsiadłam na tył samochodu, a czas spędzony na jeździe pod czas którego trwała cisza, ja nie mogłam przestać się uśmiechać. Na zewnątrz było już ciemno, a latarnie uliczne świeciły nikłym światłem oświetlając nam drogę.
Po kilku minutach dotarliśmy pod hotel. Przytuliłam Nialla i podziękowałam mu za ten gest z jego strony oraz Demi na pożegnanie. Od razu po tym poszłam do swojego pokoju, gdzie zastałam siedzącą na łóżku Waliyhe.
-Hej.- przywitałam się, a ona podniosła na mnie wzrok znad telefonu i uśmiechnęła się.
-No i jak było? Podobno Niall wziął Cie na koncert.- usiadła, krzyżując nogi w kolanach i przypatrując się mi zaciekawieniem jak bym miała bardzo ciekawą informację do przekazania. Lecz w sumie po części tak było.
-Tak wziął mnie na koncert.- zaczęłyśmy piszczeć z ekscytacji.
-No dawaj, kogo?!- dziewczyna rozpromieniła się patrząc z zaciekawieniem na dalszy przebieg sytuacji.
-Demi Lovato, to było coś niesamowitego. Od wielu lat marzyłam by zostać taką szczęściarą jak ci wszyscy ludzie, których zawsze widziałam oglądając filmiki z koncertów.
-I jak było?- usiadła obok mnie, domagając się głębszego opowiedzenia dzisiejszego wydarzenia w moim życiu.
-Na początku nie wiedziałam gdzie my w ogóle jedziemy. Weszliśmy na jakąś arenę i dopiero potem skojarzyłam, że wziął mnie na jakiś koncert. Gdy dowiedziałam się, że zobaczę na żywo moją idolkę, myślałam, że to będzie ostatnie co zrobię w tym moim pieprzonym życiu. Gdy weszła na scenę, wszystkie emocje puściły i tak po prostu rozpłakałam się z nadmiaru emocji. Potem weszliśmy za kulisy co było mega i poczekaliśmy aż przywita się z fanami itd. Przytuliła mnie i dała autograf!- zapiszczałam i na dowód tego chciałam jej pokazać skrawek papieru. Włożyłam rękę do kieszeni spodni, jednak gdy okazało się, że nie ma w niej nic przez moje ciało przeszła fala smutku zmieszanego ze strachem. Przecież nie mogłam jej zgubić?! To mógł być jedyny dowód na to, że jednak nie miałam aż tak bardzo zrąbanego życia. Jednak oczywiście Ley zawsze musi mieć pecha!
-Co się stało?- brunetka spytała, patrząc na mnie pytająco.
-Nie ma. Zgubiłam go...- mamrotałam.
-Ale co?- wyczułam w jej głosie zdezorientowanie.
-No autograf.- smutek pojawił się na mojej twarzy i szczerze nie miałam już sił na ukrywanie go. To mogło wydarzyć się tylko raz i już nigdy więcej nie spotkam Demi, a wtedy autograf były jedyną pamiątką!
_______________________________________________________________________

Hej mordeczki!
Mam nadzieję, że rozdzialik nie jest taki najgorszy, chodź przez cały czas przeplatane są chwile z koncertu ale jak myślicie co się stało z autografem Ley? Nie uwierzycie  jak bardzo ucieszyłam się gdy wchodzę i patrzę, że napisaliście komentarze :D i to jeszcze pozytywne to już wgl :3 bardzo dziękuję i mam nadzieję, że będziecie dalej tak trzymać ;) Jeśli mam być szczera to ten rozdział jest do dupy :p jestem chora i po prostu z trudem zdołałam zmusić się na cokolwiek :(
Do następnego ziomeczki ;)

4 komentarze:

  1. To zdrowiej szybko kochana. Rozdział nie wyszedł ci tak źle, a jeśli chodzi o autograf to ukradł go ........ .... Harry !!!. Podejrzany typ :-D.
    Jak mówiłam co oczywiście już przeczytałaś zdrowiej zdrowiej !!!.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, niech Superman znajdzie autograf !!!!.
    Zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  3. No co ja mogę powiedzieć ????. Wyszło wszystko świetnie. Ale chciałabym żeby była większaaaaaaaaaaaaa akcja.
    Zdrowiej szybko niczym torpeda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Kiedy następna ?

    OdpowiedzUsuń