czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 68




Za oknem było jeszcze ciemno, co oznaczało, że jest wczesna godzina. Wyciągnęłam z kieszeni dżinsów komórkę, którą odblokowałam. Na wyświetlaczu pojawiła się godzina 3 nad ranem.
Popatrzyłam na sąsiednie łóżko gdzie spała okryta pierzyną brunetka.
Dopiero po skojarzeniu wszystkich faktów zrozumiałam, że jestem w tych samych ubraniach co na koncercie. Musiałam być mocno zmęczona skoro nawet nie zdążyłam się przebrać.
Po cichu podeszłam do mojej walizki z której wyciągnęłam kosmetyczkę i czyste ubrania. Czułam, że już więcej nie usnę. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy, które potem wysuszyłam. Odświeżyłam oddech i założyłam czyste ubrania, a brudne postanowiłam potem przeprać.
Gdy wyszłam z łazienki i ponownie popatrzyłam na wyświetlacz komórki, zobaczyłam równą 4 nad ranem. Na palcach wyszłam po za pokój i zeszłam schodami na parter. Chciałam zobaczyć z bliska wieże eiffla, która podobno po zachodzie słońca jest najładniejsza. Żałuję jedynie tego, iż nasz pokój nie znajduje  się po drugiej stronie hotelu gdzie z okna można ujrzeć o każdej porze dnia wieżę eiffla.
Wyszłam z hotelu, a ochroniarz popatrzył na mnie badawczo, jak by mi nie ufał. Kilka przecznic dalej, gdy pokonałam już ten dystans, mój oddech utknął w gardle. Ten widok był przepiękny i ludzie którzy opowiadali o tym co zobaczyli mieli rację. Usiadłam na pobliskiej ławeczce z uśmiechem na twarzy, przyglądając się "obrazowi" przede mną. W takich chwilach jak ta, cieszę się, że mogę zobaczyć inne miejsca świata niż jedynie Polskę i Anglię.
-To tu poznałam twojego tatę.- usłyszałam znajomy mi głos. Odwróciłam wzrok na osobę, która usiadła obok mnie. Mama patrzyła z iskierkami radości w oczach przed siebie. Nic nie odpowiedziałam.
-Jednak to co dobre kiedyś musi się skończyć. Wiesz co, nigdy nie będę gotowa by Ci to powiedzieć ale wiem, że okłamywanie Ciebie jest o wiele gorsze.
-Proszę powiedz to.- wyszeptałam. - Ty nie wiesz jak mi jest z tym Ciężko. Dowiedziałam się przypadkowo, a gdybym nie pod słyszałam kilku rozmów to powiedziałabyś mi sama od siebie?
-Ley...
-Odpowiedz.- przerwałam jej oczekując natychmiastowej odpowiedzi.
-Nie wiem...- wypuściła powietrze z płuc. Wiedziałam i wiem, że nigdy pewnie by to nie nastąpiło.
-A więc...
-Gdy twój ojciec dowiedział się, że jestem w ciąży, kazał mi ją usunąć jednak ja tego nie zrobiłam. Przez kolejne trzy lata uważał cię za najgorsze zło i gdy pewnego dnia powiedział, że weźmie Cię na spacer pomyślałam, że się zmienił. Jednak gdy wrócił bez ciebie i powiedział obojętnie, że problem jest już zażegnany. Wtedy wyprowadziłam się od niego razem z Harrym i Gemmom do innego miasteczka. Oczywiście przez cały czas szukając ciebie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że zadarłam z nieodpowiednią osobą i poślubiłam całkiem obcą mi osobę. Okazało się, że wcale nie pracował w biurze, tylko jako przywódca gangu.
-Żartujesz sobie ze mnie! Ja jak głupia myślałam, że powiesz mi w końcu prawdę!- wstałam i już miałam odejść, kiedy dłoń rodzicielki owinęła się wokół mojego nadgarstka.
-Usiądź.- wykonałam ze znudzeniem jej prośbę i postanowiłam słuchać dalej, jednak nie byłam przekonana co do jej słów. Trudno było mi w to uwierzyć.
-Chciał odzyskać Gemme i Harrego, jednak wtedy poznałam Robina i zamieszkałam razem z nim. Od tamtej pory byłam nękana. Wasz ojciec chciał mnie wykończyć psychicznie. Gdy dowiedział się o tym, że cię odnaleźliśmy wściekł się i jego dotychczasowe nękanie przerodziło się w unicestwienie mnie. Na każdym kroku czaili się jego ludzie z pistoletami w ręku. Postanowiłam razem z twoim ojczymem, że będziemy starać się to przed tobą ukryć jednak nie podołaliśmy temu. Znaleźliśmy Cię już gdy miałaś 10 lat i skontaktowaliśmy się z twoimi rodzicami zastępczymi.
-To dlaczego dopiero jak miałam 15 lat, dowiedziałam się o tym?- byłam zła. Zła za to, że każdej nocy rozmyślałam, że moja rodzina mnie nie kochała, nie chciała znać itd.
-Bo nie mogłam Cię narazić na niebezpieczeństwo.
-Czemu wyjechałaś i nie dzwoniłaś?- skoro jesteśmy przy tym iż mówimy sobie wszystko to ja chcę wiedzieć resztę.
-Chciałam, uwierz. Wiele razy patrzyłam na telefon i miałam uczucie uwięzienia. W każdej chwili mogli mnie namierzyć i pozbyć się w jednej chwili, dlatego musiałam zmienić lokalizację.
-Nie rozumiem. Nie rozumiem dlaczego tata chciał Cię zabić?- naprawdę nie mogłam pojąć tego wszystkiego w całość.
-Ley, uwierz.- chwyciła mnie za ręce i popatrzyła w oczy -To nie jest warte twojej wiedzy na ten temat. Lepiej będzie, jeśli to pozostawimy w dalszej tajemnicy.
Wyrwałam dłonie z jej objęć i zerwałam się do odejścia z tego miejsca. Słyszałam wołanie mamy za sobą jednak nie reagowałam. Chciałam przemyśleć wszystko SAMA, bez pomocy innych osób.

~~Anne~~
Zostałam obudzona przez telefon z recepcji, przez który poinformowano mnie, że moja córka wyszła po za hotel. Z niechęcią wstałam z łóżka i pozbierałam się do stanu normalności.
Pośpiesznie przywitałam się z ochroniarzem, który powiedział mi, że Leayna poszła w stronę wieży eiffla. Podziękowałam mu i szybko podążyłam za jego wskazówkami.
Była tam. Siedziała na jednej z wielu ławeczek, patrząc z uśmiechem na rozświetloną wieżę.
Usiadłam po cichu obok niej.
***
Gdy wstała i już się nie wróciła, zabolało mnie to.  Jednak rozumiem, że muszę dać jej czas. Poczułam się lepiej, gdy w końcu mogłam jej to powiedzieć. Oczywiście, chciałam to zrobić  w innych okolicznościach, ale uznaję,że lepszej sytuacji nigdy by nie było, a ja nigdy nie byłam bym tak gotowa. Dzięki temu szybkiemu impulsowi mam to za sobą. Chwile posiedziałam i wróciłam się do hotelu.
-Mamo gdzie byłaś?- od razu usłyszałam głos Harrego obok mnie.
-Musiałam porozmawiać z Ley.- on zatrzymał się kiedy ja naciskałam guzik windy.
-Ale jak to?!-podszedł do mnie i wyszeptał zdziwiony.
-Hazuś, wszystko będzie dobrze.- uśmiechnęłam się do niego i razem weszliśmy do windy.-Musi być dobrze.-dopowiedziałam cicho, lecz syn to usłyszał.
-A gdzie jest Leayna?- odwrócił się do mnie pytająco.
-Daj jej czas.
-No dobra, ale niech się spręża z tym jej czasem bo za 2 do 3 godzin wychodzimy na miasto.
-Wszyscy?
-Nie wydaje mi się, by tak wielką grupą mogliśmy się poruszać swobodnie po mieście. Na pewno nasza rodzinka wybija.- uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam do siebie.
Byłam dumna z moich dzieci. Miały ciężko w życiu, a mimo to udało im się wyjść na normalnych ludzi.

~~Leayna~~
Wróciłam do hotelu około godziny 8 rano. Weszłam do mojego pokoju, znaczy do naszego i od razu przywitał mnie głos siostry Malika.
-Hej.- odwzajemniłam jej uśmiech.- Wychodzisz gdzieś?- zapytałam, siadając na łóżku i patrząc na to jak stara rozczesać swoje włosy.
-Tak. Razem z Zaynem postanowiliśmy  wybrać się całą rodziną pozwiedzać Paryż.- szkoda, że Harry nie wpadł na taki pomysł. Ale oczywiście on woli spędzać czas z Victorią.
-Ula la la.- zaśmiałam się, przypominając sobie o mojej małej mapce. Podeszłam do walizki i wyjęłam z niej moje plany co do Francji. Usiadłam na podłodze i rozłożyłam mapkę razem z listą.
-Co to?-Waliyha popatrzyła przez moje ramie na notatki i zmarszczyła brwi.
Przysiadła obok mnie, a ja wytłumaczyłam jej po co mi to wszystko. Przez cały czas słuchała mnie z zaciekawieniem malującym się na jej twarzy.
-To jest świetne!- wykrzyknęła gdy tylko skończyłam mój mini "wykład". Uśmiechnęłam się gdy ona po raz kolejny studiowała plany i najciekawsze miejsca.
-Czy mogę pokazać to Zaynowi?- popatrzyła na mnie z nadzieją.
Nie chciałam by chłopaki wiedzieli, że gdy oni prosili mnie na obiad lub do wspólnego spędzenia czasu ja wolałam przeglądać zabytki itp. Jednak nigdy nie potrafiłam odmawiać i to była moja wada.
Powiedz po prostu  ,,nie" NIE NIE NIE... mój głos mówił za mnie lecz tylko ja go słyszałam.
-Tak.- wymusiłam uśmiech dla pozoru.
-Świetnie.- klasnęła w dłonie z zadowolenia i chwyciła papier do ręki po czym razem z nim podążyła do wyjścia. Usłyszałam jak zatrzaskują się za nią drzwi więc ociężale i powoli podniosłam się na równe nogi. Podeszłam do stolika nocnego i gdy miałam już chwycić za telefon, usłyszałam ponownie tego dnia otwierające się drzwi. Zdziwiło mnie, że dziewczyna tak szybko załatwiła sprawę. Gdy jednak przeniosłam wzrok w tamtą stronę zobaczyłam Harrego z zdenerwowaną miną.
-Hej.- powiedział niepewnie stając w tym samym miejscu.
-No hej. Co się stało?- spytałam jakby nigdy nic.
Stanęłam po drugiej stronie wieży eiffla. Odwróciłam wzrok by upewnić się, że z tej strony mama mnie nie ujrzy, natomiast ja będę miała na nią doskonały widok. Usiadłam na drewnianej ławeczce.
Mimo tak wczesnej godziny, znajdowało się tu wielu ludzi. Zakochane pary, ludzi z teczkami poubierani dość biznesowo jak gdyby śpieszyli się do pracy i zwyczajnych samotnych ludzi.
Widziałam zmęczoną i zmartwioną twarz rodzicielki. Może źle zrobiłam od razu odchodząc od niej, jednak muszę sobie to przemyśleć na spokojnie i podjąć decyzję co dalej. Wiadome jest, że mieszkać mogę z mamą lub nadal z Hazzom ale nic po za tym. Mogę zmienić nasze stosunki wobec siebie, by żyło nam się w swoim gronie lepiej. Gdy byłam jeszcze w samolocie do Londynu wyobrażałam sobie jak będziemy razem śmiać się z dennych seriali i filmów. Grać w durne gry i spędzać ze sobą czas jak każda przereklamowana w tych czasach rodzina. W tym momencie zrozumiałam, że po części to ja sama doprowadziłam do tego stanu, na którym znajdowała się w tej chwili nasza rodzina.
Może gdybym postarała się chodź trochę zrozumieć mamę i resztę rodzeństwa, wyglądało by to inaczej. Nie wiem i nigdy nie będę stanie tak dobrze jak oni sami zrozumieć to co oni musieli przejść.
Cała ta sytuacja postawiła mnie w takich okolicznościach, że nie było już innego wyjścia.
-Nie jesteś na mnie zła?- zapytał dość zdziwiony.
-Nie.- usiadłam z westchnieniem na łóżku- Może jednak czas by zacząć wszystko od nowa z nowymi doświadczeniami i większą wiedzą na przyszłość.- uśmiechnęłam się w jego stronę, a jego twarz od razu rozpromieniała. Mięśnie, które do tej pory były naprężone, w tym momencie rozluźniły się gdy zaczął podchodzić do mnie. Usiadł przy moim prawym boku przytulając mą osobę do swego ciała.
-Zabieram Cię dziś na wycieczkę.
-Gdzie?- odsunęłam się od niego i z niecierpliwością czekałam na jego odpowiedź.
-Zobaczysz, niespodzianka.- zrobił kuksańca w mój nos, na co teatralnie pokręciłam oczami.
-Widzimy się za 15 minut w głównym holu na dole.- poinformował mnie i zatrzasnął za sobą drzwi.
W tym samym momencie dostałam sms od nieznajomego numeru. Próbowałam w jakikolwiek sposób przypomnieć sobie do kogo mógł należeć. Jednak w mojej pamięci nic nie odnalazłam co mogło by mnie nakierować. Treść która była w nim zawarta w jakiś sposób dała mi powód do niepokoju. Już niedługo znów będziesz moja, mam nadzieję, że cieszysz się tak samo jak ja.
O co chodziło?! Kto to napisał i dlaczego akurat do mnie?
_______________________________________________________________________________
Hej hej.
Mimo późnej godziny JEST! Zdołałam dociągnąć do końca rozdział :)
Dziękuję osobom które komentują i gdybyście mogli promować mój blog (jeśli wam się podoba) innym ludziom zza internetów to byłam bym bardzo wdzięczna.
Ten rozdział czeka na wasze kliknięcie, przeczytanie i skomentowanie :) liczę na Was mordeczki !
Muszę przyznać, że próbne poszły całkiem całkiem :3 oczywiście mogło być lepiej ale mimo to jestem w jakimś % z siebie zadowolona :D wydaje mi się, że tyle mam do was z ogłoszeń, no nic to do następnego ;) zaglądajcie w niedzielę lub środę :)

5 komentarzy:

  1. $$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$ :D2 maja 2015 13:47

    Wow zaskoczyłaś mnie. Oczywiście pozytywnie :)!.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać następnego !!!!!!!!!!!!!!!!! LOL :D
    I mam nadzieję, że przeszłaś próbne testy :P.
    I poinformuje innych człowieków o twym blogu :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, oby tak dalej !!!! :-).

    OdpowiedzUsuń
  4. TrudyzIcarly23 maja 2015 00:51

    O tak oby tak dalej. Ludzie dawać dawać !!!. Komenty muszą osiągnąć 100-wkę :-D. Arrrr !!! Jestem groźna arrrr !!!!.

    A Zapomniała bym napisać :-D rozdział rewelacja, naprawdę obu tak dalej kobito :-).

    OdpowiedzUsuń