niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 70 cz.I

Nie chciałam tego dnia już z nikim rozmawiać. Wszystkie emocje związane z dzisiejszym wydarzeniem uleciały ze mnie w jednej chwili i jedyną rzeczą na którą było mnie stać to zakopać się w pierzynie, założyć słuchawki i zasnąć.
-Nie martw się, na pewno się znajdzie.- Waliyha poklepała mnie po ramieniu, a ja posłałam jej wymuszony uśmiech po czym wstałam i zabrałam po drodze piżamę. Weszłam do łazienki, ubrania odłożyłam na umywalce, a sama usiadłam na zimnych kafelkach, opierając się o wannę. Byłam zła na siebie, że zgubiłam niby nic nieznaczący papier dla innych, a dla mnie miał on sentymentalną wartość. Sam fakt ile niósł za sobą wspomnień, sprawia, że czuję jak zaciska mi się żołądek. Wypuściłam powietrze z płuc po czym przetarłam dłońmi twarz i rozejrzałam się dookoła. Nagle moja twarz rozpromieniła się w malowanym zaskoczeniu. Jak ja mogłam być aż tak głupia, żeby nie zauważyć jednego! Demi wysiadała w tym samym hotelu co my, co oznacza, że ona również tu jest. Jeśli jutro wstanę dość wcześnie, to może uda mi się jeszcze ją złapać na śniadaniu. To był plan! Szybko się opamiętałam i wróciłam do rzeczywistości. Stanęłam na równe nogi i umyłam się oraz przygotowałam do spania. Czysta i pachnąca wyszłam z łazienki,a para buchnęła do wnętrza pokoju.
-Był tu Harry i pytał o Ciebie.- od razu odezwała się brunetka.
-Co chciał?- wpatrywałam się w nią wyczekująco.
-Powiedziałam mu, że się myjesz, a on na to, że masz potem przyjść do nich na górę.
-Która jest godzina?- dziewczyna od razu chwyciła telefon z szafki nocnej i odblokowała go.
-Prawie 11 w nocy.- popatrzyła na mnie czekając co zrobię.
-Dobra, to ja idę się dowiedzieć co chcieli i wracam.- chwyciłam za klamkę, mając zamiar otworzyć drzwi, jednak tego nie zrobiłam. Odwróciłam się na pięcie i podążyłam do łóżka. Usiadłam na nim biorąc do ręki swój telefon.
-Nie idziesz?- odwróciłam wzrok na nią nie do końca będąc pewna co odpowiedzieć.
-Jestem zmęczona.- mruknęłam i położyłam się, zamykając od razu oczy.
-No co ty, Ley.- zaśmiała się, a ja leniwie otworzyłam powieki. -Jestem jeszcze wcześnie.
Wstała i klepnęła moje ramie, a następnie usiadła obok moich nóg na kołdrze.
-Wiesz co, czasem jestem zła na ciebie i zazdrosna.- nie patrzyła na mnie. Jej wzrok  był nieobecny gdzieś na głąb pomieszczenia. Zaciekawiło mnie jej wyzwanie, więc podniosłam się do pozycji siedzącej i czekałam na dalszą część jej wypowiedzi.
-Mieszkasz z chłopakami i swoim bratem. Też bym tak chciała.- tym razem popatrzyła prosto w moje oczy, a ja nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć.
-Uwierz, że byś nie chciała.- zaśmiałam się odchylając do tyłu, kręcąc głową.
-No dobra, ale Zayn tak rzadko nas odwiedza, a czasem mam wrażenie oglądając te wszystkie wiadomości i strony na których są wasze zdjęcia, że on tak naprawdę nie chce przyjechać.
-No co ty! On wiele razy opowiadałam mi o was, że jak pojedzie was odwiedzić to muszę z nim jechać bo jego siostry są niesamowite.- zaśmiałam się, przypominając sobie gdy Malik gonił za mną trując mi dupę przez pół dnia opowiadając o swojej rodzinie, trzymając zdjęcie na którym razem ze swoim rodzeństwem siedzą w samych pampersach.
-Naprawdę?- dziewczyna popatrzyła na mnie zaskoczona.
-No tak, ale było by fajnie gdybyś tak zamieszkała z nami.- zaśmiałam się, wyobrażając sobie jak chodzimy do jednej szkoły, razem na zakupy i do późna siedzimy w swoim pokoju i gadamy na różne tematy. Mimo, że nie mam nudno mogło być wtedy jeszcze ciekawiej w domu.
-Trzeba to podsunąć Zaynowi.- zeszła z mojego łóżka i rzuciła się na swoje wzdychając. Ja również ponownie się położyłam i już po chwili zasnęłam.

***

Obudziłam się przez promyki słońca, które padały przez okno prosto na moją twarz. Usiadłam i przetarłam oczy, jeszcze ziewając. Popatrzyłam na sąsiednie łóżku gdzie nie było Waliyhy. Zerknęłam na swój telefon, który wskazał mi godzinę 10.35.
Zostało mi jeszcze 25 minut  żeby załapać się na śniadanie. Inaczej będę zmuszona poczekać na obiad do popołudnia. Gdy jednak postawiłam nogi na dywanie, przypomniałam sobie, że miałam nic nie jeść co robi się co raz bardziej trudne. To jest dowód, że myślę jedynie o jedzeniu i niczym innym. Szybko przebrałam się w łazience w czyste ubrania. Włosy związałam w luźnego koczka, po czym wyczyściłam zęby i przejrzałam się w lustrze. Na moje oko było okay, uśmiechnęłam się do swojego odbicia i wyszłam w stronę restauracji na parterze. Wszyscy siedzieli przy jednym dużym stole rozmawiając zawzięcie i co chwilę się śmiejąc. Był jeszcze jeden maleńki szczegół. Obok Niall'a siedziała Demi co było dla mnie nie małym zaskoczeniem. Wolnym krokiem podeszłam do nich i zajęłam jedyne wolne miejsce między Liamem, a Louisem. Wszyscy popatrzyli na mnie i powitali, po czym ponownie wciągnęli się w przerwane tematy rozmów. Rozejrzałam się po nich i z przymusem uśmiechnęłam.
-Co księżniczka by zjadła hmm?- Loui popatrzył na mnie uśmiechnięty. Nie chciałam się z żadnym z nich dziś sprzeczać i skapitulowałam.
-Mógłbyś  mi podać ser i pomidor?- machnęłam niedbale w tamtą stronę, na co on kiwnął głową, podając mi chwilę później gotową już kanapkę.
-Nie będę Cię już męczył, żebyś więcej zjadła.- wyszeptał mi do ucha, tak by nikt tego nie zobaczył.
Tym razem uśmiechnęłam się szczerze w jego stronę, co miało oznaczać ,,Dzięki".
Zrobiłam gryza kanapki i poczułam odruch wymiotny, pewnie z powodu iż nic nie jadłam przez dobre dwa dni. Nie wiem jak mogłam wytrzymać, ale byłam z siebie zadowolona bo czułam, że lata dzień pojawią się jakieś efekty. Pewnie niezauważalne od razu dla innych, ale z czasem...
Zjadłam całą kanapkę i jedyne co chciałam to jak najszybciej wrócić do pokoju, a raczej łazienki.
Myśli o tym zapiłam ciepłą herbatą.
-A właśnie.- irlandczyk odwrócił się do mnie, najwidoczniej przypominając sobie o czymś. Położył na stole obok mojego talerza kartkę. Chwyciłam ją do ręki i wtedy okazało się, że to długo szukany przeze mnie autograf od ważnej dla mnie osoby.
-Zapomniałaś go w aucie.- uśmiechnęłam się do niego, po czym mocno przytuliłam.
-Dziękuję.- wyszeptałam aby tylko on usłyszał.
Z powrotem usiadłam i poczułam czyiś wzrok na sobie, dlatego popatrzyłam po wszystkich. Zauważyłam wpatrującego się we mnie Harr'ego. Popatrzyłam na niego pytająco na co on kiwnął głową, żebym poszła za nim. Wytłumaczyliśmy się tym, że musimy się przewietrzyć. Ruszyłam za nim aż do wyjścia. Stanęliśmy przed hotelem twarzami do siebie.
-Coś się stało?- spytałam zdezorientowana.
-Nie... znaczy tak.- wypuścił powietrze z płuc, po czym przejechał ręką po włosach i popatrzył ponownie na mnie.
-Za dwa dni musisz jechać do Anglii.
-Ale dlaczego?! Co znów zrobiłam?!- podniosłam swój głos ze zdziwienia. Przez cały ostatni czas, starałam się być grzecznym dzieckiem.
-Ty nic, ale  wakacje się kończą i musisz się przygotować do szkoły.
-Ale mam jeszcze dwa tygodnie. Dam radę, pozwól mi chociaż jeszcze tydzień.- uśmiechnęłam się do niego, ale jego wyraz twarzy nie zmienił się ani na chwilę.
-Nie Ley. Razem z mamą wracasz do Londynu.- nie miałam chęci na dalszą konwersację z nim dla tego weszłam do hotelu.

***
Czas płynie nieubłaganie szybko. Dwa dni minęły strasznie szybko. Właśnie siedzę przed walizką, dopakowując ostatnie rzeczy. Chłopaki jak się okazuje, wrócą dopiero początkiem grudnia, co wcale nie poprawia mi humoru. Lada chwila wejdzie tu ktoś informując mnie, że czas aby się pożegnać.
Nigdy nie lubiłam pożegnań. Są one dla mnie przereklamowane  i dobijające.
-Musisz kiedyś nas odwiedzić.- z łazienki wyszła Waliyha jedząca snickersa. Popatrzyłam na nią uśmiechając się do niej.
-Raczej ty do nas. Kurcze, że chłopaki nie zgodzili, żebyś z nami zamieszkała.
-No wiem... Do kitu, ale spoko damy radę.- szturchnęła mnie ręką i uśmiechnęła się.
Wczoraj był ostatni koncert we Francji. Dziś chłopaki wyruszają do Holandii, a ich rodziny do swoich domów. Przez te kilka miesięcy będzie tak cicho i nudno bez chłopaków, że no nie wyobrażam sobie tego.
-Gotowe?- do pokoju bez pukania wszedł Malik.
-Nie nauczyli cię pukać?!- warknęłam na niego.
-No właśnie, a gdyby któraś z nas właśnie by się przebierała?!- tym razem jego siostra naskoczyła  na niego, a on prychnął.
-Dziewczyny, proszę ja Was. Myślicie, że nigdy nie widziałem nagiej dziewczyny?- popatrzyłyśmy na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-No co?- mulat podszedł do nas zdezorientowany.
-Oj braciszku, nie wiedziałam, że zmieniłeś swoje poglądy.- dziewczyna z trudem wypowiedziała słowa do swego brata. Biedny Zayn, nie wiedział o co chodzi.
-Zawsze myślałam, że wolisz kobiety w swoim wieku, no ale jak kto woli...- tym razem to ja starałam się mu przybliżyć sprawy i najwidoczniej zadziałało.
-Ha ha ha! No bardzo śmieszne. Chciałem wam znieść te cholerne walizki, ale najwidoczniej dacie sobie radę same. Prychnął i wyszedł oburzony zatrzaskując za sobą drzwi.
-Chyba czas się zbierać.- stanęłyśmy przed swoimi walizkami ostatni razem przeglądając wzrokiem pokój czy przypadkiem nie zapomniałyśmy czegoś. Zamknęłyśmy za sobą drzwi i podeszłyśmy do windy, która na nasze nieszczęście nie działała. Pozostało nam taszczenie walizek z 4 piętra na sam dół. Podczas gdy Waliyha już męczyła się z walizką i schodami ja nadal stałam na górze.
-Idziesz?- przystanęła patrząc na mnie, na co kiwnęłam głową i usiadłam na walizce, po czym odepchnęłam się wyprzedzając brunetkę z uśmiechem. Po może 15 minutach znalazłyśmy się obok reszty, oczywiście czekających na nas jak by inaczej.
_________________________________________________________________
Dobra, to jak można zauważyć przy czytaniu, że rozdział jest nudny itp. Fakt jest taki, że terminy mnie naglą i nie dam rady dopisać finały tego rozdziału, który ma swoje wątki i jest dość długi, dla tego muszę się ponownie zmierzyć z waszą krytyką i nie chęcią dzielenia rozdziałów. Wybaczcie mi za wszelkie niedociągnięcia :p kolejny rozdział pojawi się dopiero 31.05. 2015r. z powodu mojej nieobecności (wyjazd) dlatego bądźcie cierpliwi i trzymajcie się. Do następnego :D!

1 komentarz: