niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 37

 ~~Sorki, trochę mi rozdział nie wyszedł, albo w ogóle mi nie wyszedł ;/~~~

-Świetnie!- zaczęli klaskać chłopaki, idąc do mnie.
Jesuu, a ja myślałam, że uda mi się bez wiedzy chłopaków. 
Teraz to już za późno, jak to mówią: nic nie dzieje się bez przyczyny, prawda?
-Moja siostrunia to prawdziwy Styles, ale po mnie.
-No baa i poprawka. Przed tobą.- zaśmiałam się.
-Chłopaki!- usłyszeliśmy głos Paul'a.
-Tak?- zapytał Liam.
-Na próbę marsz.
-No dobra pa wam.- powiedzieli po kolei i wybiegli z pomieszczenia.
***
-Nial!Nial!Nial!- zaczęłam wrzeszczeć, jak tylko wbiegłam do domu.
-Co się stało?- wyszedł z pełnymi miskami słodyczy w obu rękach.
-No bo ty przyjaźnisz się z Demi Lovato.
-No i co z tego?
 
-Ja. Lovatic.
-Serio?O jacie. W takim razie coś załatwię. Przepraszam Cię, ale muszę coś iść załatwić.- zaśmiał się i poszedł usiąść na kanapę do chłopaków.
-Serio? To jest ta 'ważna sprawa'?- powiedziałam zirytowana.
-No bardzo. A właśnie chłopaki, bo mam dwa bilety na Justin'a Biebr'a, który idze ze mną?
-O nie.- powiedzieli chórem.
-Ja!- odpowiedziałam.
-Naprawdę?- zdziwił się blondynek.
-No witam. Jestem Beleber.- zaśmiałam się.
-No nareście ktoś normalny w tym domu.
-No, tylko ja z was wszystkich używam mózgu.
Ups, mogłam nie mówić.
Chłopaki wstali i Zayn przewiesił sobie mnie przez ramię i wyniósł do ogrodu, po czym wbiegł do domu.
HaHa to jest bardzo śmieszne. Nie mam jak do domu wejść,a Ci przy szklanych drzwiach stoją i mi machają.
No i czy to jest mądre? Bo jak dla mnie to nie.
Głąby, myśleli że podejdę do tych drzwi i zacznę się na nich drzeć, a ja usiadłam nad basenem na leżaku.
Wyciągnęłam z kieszeni spodni mojego iPhon'a i puściłam sobie na słuchawkach piosenki.
Po kilku minutach dostałam sms'a  od Mike'a.

Może się spotkamy? ;)
No pewnie! :D Kiedy?
Jutro? :3
Ok. Będę czekać  w parku, pa :]
 Pa ^^

Ehh, jak ja dawno nie widziałam się z nim. 
Po chwili ktoś zaczoł mi dzwonić na komórkę.
(J-Josh , L-Leayna)

J-Hej.
L-Hej. Coś się stało?
J- miałaś by jutro czas?
L- No wiesz Josh, ale przepraszam Cię, już się umówiłam.
J- Nic nie szkodzi.Innym razem.
L- Ok, z pewnością. 
J- No to pa.
L-Pa.

Co oni mają z tym umawianiem?
Kurde, dobra nudzi mi się tu. Siedzę tu już 30 minut.
Może już otworzyli? Nie zaszkodzi sprawdzić.

Nosz kurde!  Zamknięte! No cóż, to przez nich będę miała nieodrobione lekcje,a potem mi się nie chce ich odrabiać.
O mama do dom wróciła, ciekawe gdzie była?
No bo to mnie zastanawia, pół dnia jej nie było, a raczej Londyn zwiedzała już nie raz.
Zapukałam w szklane drzwi, a chłopaki tylko języki mi pokazali i wrócili do oglądania meczu.

Oj no serio Robin nic nie zauważył? A mama se do kuchni poszła i nic nie powiedziała. 
Spostrzegawczość pierwsza klasa normalnie.
Naburmuszona usiadłam na krześle i zastanawiałam się nad zemsta nad nimi.
***
Napisałam do Harry'ego, że Klakier do basenu wpadł, żeby nie było udawałam jak niby chce uratować kota przy basenie.
Tak jak myślałam, do ogrodu wbiegł mój bardzo mądry braciszek. ( czujecie sarkazm c'nie).
-Odsuń się!- wrzasnął i popchał mnie do tyłu, przez co wywaliłam się na pupę.
 
Zanim się zorientował, że to ściema, ja już miałam węża ogrodowego w  ręce i lodowatą wodą lałam całą piątkę.
Miałam niezły ubaw, jak uciekali przede mną.
Tylko nie przewidziałam jednego, że któryś może się skryć, a potem mnie zatrzymać.
Wrzasnęłam, jak któryś złapał mnie w pasie.
-PUŚĆ!-wrzeszczałam i próbowałam go oblać, ale był za silny.
Że co? Niall? To on jest taki silny? Od kiedy?
-Pomocy!- wrzeszczałam, jak Niallerek zabrał mi węża.
Teraz to oni mnie gonili, a ja uciekałam.
Na szczęście mam dobrą kondycję więc zdążyłam uciec do domu i zamknąć na klucz drzwi.
No ale oni nie potrafią być cicho i zaczęli walić w drzwi.
Odwróciłam się w stronę kuchni z której właśnie wychodziła mama.
-Co tu się dzieje?
Ups, no niezłą kałużę zrobiłam od wody.
-A nic. Możesz wracać do gotowania.
-Ley? Czemu jesteś mokra i oni.
-No to paa.- powiedziałam szybko i wbiegłam do siebie.
Wysuszyłam się i przebrałam.

Popatrzyłam na godzinę. 17.45.
No kurde, nie chce mi się już robić tego zadania.
Zebrałam wszystkie podręczniki i poszłam z nimi na dół.
Walnęłam nimi chłopaków.
-Co ty robisz?!- wrzasnęli równocześnie.
Wyrwałam pilota Louisowi i wyłączyłam mecz.
-Macie mi zrobić zadanie, skoro woleliście mnie zamknąć na polu.
-Nie.
-Pech się mówi. Zadanie ma być gotowe na jutro.

Wróciłam na górę i usiadłam na łóżku.
Kurde, jak ja teraz nikotyny potrzebuje.
No przecież! W torbie jeszcze mam paczkę.
Wyciągnęłam jeden papieros. Otworzyłam okno i zapaliłam.
No tego było mi trzeba.

Już prawie wypaliłam całego papierosa, kiedy do pokoju wszedł...
__________________________________________________________________________
Hej.
Wiem, wiem rozdział nie wyszedł. ;/ 
Jeśli macie do mnie pytania to wbijajcie na ask'a - <KLIK>
A jeśli macie pytanie do Leayny to -<KLIK>
Zapraszam też na mój drugi blog- WBIJAJ

CZYTASZ + KOMENTUJESZ = MNIE MOTYWUJESZ


1 komentarz: