Gdy tylko zobaczyłam swoją rękę, przeraziłam się w jakim
jest stanie.
Na pewno nie pokaże jej chłopakom, to na pewno przejdzie.
Tak, na pewno.
Wstałam i poszłam się ubrać.
Włosy rozpuściłam, a rękę zasłoniłam bluzą.
Chłopaków już ni było, co równa się z iściem na nogach do
szkoły.
Ręka ani na chwile nie dawała mi spokoju, tak samo było w
szkole. Oczywiście uważałam by nie przywalić nią w nic, no ale było gorzej z pisaniem.
Przecież ja piszę właśnie prawą. Gdy nauczycielka pytała czemu nie pisze czy w
coś w tym stylu, to zawsze miałam jakaś wymówkę. Oczywiście niebyły one
perfekcyjne, ale ważne, że się nie skapła.
Do domu wróciłam w towarzystwie Rosi.
Ahaa, chłopaków jeszcze nie ma w domu.
Weszłam do domu, a torbę z książkami zostawiłam w
przedpokoju. Poszłam do kuchni. Była 15.45, czyli chłopaki powinni wrócić za
jakieś 15 min.
Wyjęłam z lodówki banana i
poszłam do salonu. Załączyłam sobie telewizor, ale nic nie było.
Puściłam w końcu na nickelodeon gdzie akurat leciał spanbob.
Zawsze jak byłam chora czy po prostu miałam zły humor, to
właśnie oglądałam tą bajkę.
Gdy kreskówka się skończyła, akurat do domu weszli chłopaki.
-Hej młoda.-przywitali mnie po kolei.
-Hej.
Wyszłam do ogrodu.
Musze przyznać, że dziś był wyjątkowo ciepły i słoneczny dzień.
Rozłożyłam się na leżaku przy basenie. Było mi ciepło przez
tą bluzę ale jak bym ją ścigała to wyszło by na jaw, że cos mi się stało z
ręką.
Oczywiście bolała niemiłosiernie mocno lecz starałam się nie
myśleć o niej.
Po około 10 minutach na taras wszedł Harry.
-Ley, ściągnij tą bluzę bo się ugotujesz.- stwierdził co było
racją.
-Nooo.
-Nie no, tylko ściągaj ją albo idź do domu.- stanął naprzeciw
leżaka.
-Noo zaraz.
On natomiast nic już nie powiedział tylko chwycił mnie za
prawą rękę, na co zasyczałam z bólu.
-Ley? –spytał zdziwiony.
Nie oczekiwał mojej odpowiedzi, tylko próbował podwinąć mój rękaw,
a ja próbowałam się wyszarpać, co mi nie szło.
Jednak postanowił ścągnąć ze mnie bluzę. No i wtedy w oczy
żuciła się moja ręka.
Która spuchła jeszcze bardziej niż rano. Co mnie przeraziło.
~~ Z perspektywy Harrego~~
Przyznam się, że co do ręki Ley jestem zdziwiony i zły na
nią, że nic mi niepowiedziana.
Przecież może być złamana.
-Chodź.- powiedziałem.
-Gdzie?- spytała zdziwiona.
Ona na serio jest tak głupia czy udaje?
- Do szpitala jedziemy.
-Nie, ja zostaje tutaj.
Ehhh, nie pozostało mi nic innego. Podszedłem do niej . Wziąłem
i przewiesiłem sobie ją przez ramie.
Nie obyło się bez jej oporów ale odpuściła jak weszliśmy do
salonu.
-O matko! Ley, co ci się stało?!- wrzasnął Liam i po chwili
stał już obok nas.
Przez to, że wrzasnął do salonu weszła reszta chłopaków.
Zaczęły się wypytywania ale ja wolałem by opowiedziała to na
spokojnie, a teraz by stwierdzono co z jej ręką.
W SZPITALU:
-No niestety, złamanie z przemieszczeniem. Na razie założymy
ci gips, a jutro proszę się zgłosić na oddział chirurgiczno-dziecięcy.
-Ale dlaczego?- spytałem.
-Ponieważ, Leayna musi przejść operacje w składaniu złamanych
kości.
Wiedziałem, że coś dziś wydarzy ale, że aż tak? No to się
nie spodziewałem, muszę przyznać.
_______________________________________________________________________________
No hej,dziś nie będę się rozpisywać.
Sorki za błędy ale jestem chora i nie chce mi się ich poprawiać
Mam jeszcze drugiego bloga- czekam na wasze komentarze pod tym rozdziałem jak i na tamtym blogu.
:3 anonimki sie podpisują.
Będzie ponad 5 komentarzy tu :D
No hej,dziś nie będę się rozpisywać.
Sorki za błędy ale jestem chora i nie chce mi się ich poprawiać
Mam jeszcze drugiego bloga- czekam na wasze komentarze pod tym rozdziałem jak i na tamtym blogu.
:3 anonimki sie podpisują.
Będzie ponad 5 komentarzy tu :D
Super rozdział czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że złamała
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział z niecierpliwością czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńSylwia
Jak zwykle zajebisty rozdział. Myślałam że złamała rękę. Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńsuper przepraszam że nie komentowałam ale z chlopakiem odwiedziliśmy Polskę i dopiero wrociliśmy
OdpowiedzUsuńaga