sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 32



Czy to moje uzależnienie, od którego nie ucieknę?!
Nie! Ja..ja nie mogę! Muszę z tym skończyć.
Znów sytuacja z żyletką miała się powtórzyć? Nie.
Wyrzuciłam żyletkę do kosza. Podniosłam się  i popatrzyłam na odbicie  w lustrze.
Kiedyś jeszcze trenowałam siatkówkę, a  teraz to zaniedbałam. Przecież użalanie nad sobą nic mi nie da. Musze powiedzieć  Harremu, żeby mnie zapisał na jakieś treningi.
Wyszłam z łazienki  i skierowałam się do salonu.
No i już końcowy dzień minął na oglądaniu filmów.
                                                           ***
Przez ten tydzień ,który spędziliśmy na leniuchowaniu, minoł całkiem ciekawie.
Nawet Gemma dołączyła do nas. Nie obyło się bez wariacji chłopaków .
 No a teraz siedzę sobie u siebie i bezczynnie patrzę w miejsce za oknem. 
Tą bardzo ciekawą czynność przerwał mi sygnał połączenia.
-Tak, słucham?
-Ley, cześć.-usłyszałam zściszony głos Josh’a,
-Czego chcesz?!
-Ley, to nie rozmowa na telefon. Proszę, możesz przyjść na boisko przy parku?
-N…n..no ok.-wzdychnęłam.- Będę za 15 min.
Rozłączyłam się i poszłam ubrać buty i bluze.
Wolnym krokiem skierowałam do wyznaczonego miejsca.
Już z oddali zauważyłam Josh’a z prawdopodobnie chłopakami z drużyny.
Gdy tylko mnie zauważył podszedł do mnie.
- Czego chcesz? -spytałam szorstko.
- Porozmawiać.
-Nie  mamy o czym.- warknęłam i już miałam odwrócić się na pięcie, no ale uniemożliwił mi to brunet.
-No dobrze.-powiedziałam.
Szliśmy wolnym spacerkiem, a Josh starał się mnie przeprosić ale omijał za wszelka cenę temat Chloe.
- A nie możesz mi wytłumaczyć do cho*ery dlaczego wolałeś tego plastika od nas?!
- Ley, to jest poważniejsza sprawa niż Ci się zdaje.
- Wiesz co, ja ci ufałam, a ty zachowałeś się jak ostatni du*ek!- już miałam odejść,no ale znów uniemożliwił mi to chłopak.

- Byłeś dla mnie jak przyjaciel.- dokończyłam.
-Ehhh…. No dobrze powiem ci…. pod warunkiem, że nikomu ale to nikomu nie powiesz.
- Dobrze.
Usiedliśmy na pobliskiej ławce. Byłam ciekawa co miał na swoje wytłumaczenie.
- Zacznę od tego, że żałuje tego jak postąpiłem wobec was. Ta Chloe, ma bogatego ojca. Daje jej wszystko co zapragnie. A ona właśnie zapragła sobie mieć chłopaka, czyli mnie.
Oczywiście każdy ma swoje prawo decydowania o sobie, lecz ona tego nie rozumiała.
Zaszandarzowała mnie , że jeśli odezwę się do was i nie będę na jej rozkazy. To filmik ,kompromitujący filmik ujrzy światło dzienne.
- Josh! Ty naiwny idoto! Jak mogłeś się jej dać?!
- Ley! Zrozum, że ten filmik ujrzały by miliony czy nie setki ludzi. Niemiałbym życia w szkole i na ulicy.
- Co to był za filmik?
-Ehhh… ja zabawiający się z pewną laską.
- Jak to?!-wykrzyczałam na niego.
Teraz to nawet nie chce go znać.
- Ley, ja się zmieniłem , nie jestem  tym kim byłem.
Dla ciebie mogę nawet tu i teraz przysiąść Ci, że więcej nie wezmę do ust papierosa.
- Josh, to nie zmienia faktu co robiłeś. Ja jednak pozostane przy naszej przyjaźni.
Powiedź mi czy chłopaki o tym wiedzą?
- Tak, wiedzą o wszystkim.
-No ok. Ja będę już leciała.
- A może jednak zostaniesz i zagrasz z nami ? Brakuje nam jednego zawodnika.
-Noo ok.
Przywitałam się z ich drużyną. Byłam w drużynie przeciwnej niż Josh.
Nasza drużyna walczyła zacięcie, już  miałam strzelić do bramki, kiedy zaatakował mnie przeciwnik w czego konsekwencji wpadłam na metalowa bramkę. Przywaliłam prawą ręką, co niestety mocno mnie zabolało.



-Nic ci nie jest?
-Nie, chyba nie.- popatrzyłam na swoją rękę ,która mocno bolała. Nie chciałam pokazywać chłopakom swojego bólu.
Wstałam jak gdyby nic i dokończyliśmy mecz. Wygraliśmy my!
-No dobra chłopaki ja już będę naprawdę musiała iść.-powiedziałam.
- No ok., odprowadzić Cię?- spytał Josh.
- Nie, dam sobie rade.- uśmiechnęłam się do nich i pożegnałam.
Ręka nadal mnie bolała, ale uznałam, że jest to tylko stłuczona i to nic wielkiego.
Weszłam do domu i od razu poszłam się przebrać.
Odświeżona wróciłam na dół. W salonie siedzieli chłopaki i oglądali mecz Polska-Anglia.
Hah, poszłam po swój soczek z nektarkiem z bananów.
Dosiadłam się do nich i jako jedyna kibicowałam Polsce.
Ehh, ich było pięciu ,a ja jedna. Postanowiłam zadzwonić po swoja ekipę.
Po jakiś 10 min. Zjawiła się Rosi i czterech moich kumpli.
No to ciekawe komu teraz będzie łyso. No ale jednak zdębiałam jak zauważyłam jako kibice polski pozostaje tylko Ros.
Nie no, fajnych mam kumpli. Na nich ZAWSZE mogę liczyć.
No niby wiedziałyśmy, że Polska przegra ale nadzieje miałyśmy jednak do końca. A ten śmiech chłopaków po skończonym meczu, bezcenny.
Pożegnałam się z przyjaciółmi i odesłałam ich do domów.
Ręka nadal bolała. Ja jednak to zignorowałam i poszłam się wykąpać.
Wzięłam z pokoju swoja piżamę i pobiegłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic.
Dzisiejszy dzień uważam za udany. Zmęczona poszłam jednak już spać i szybko usnełam.
***
Wyspana otworzyłam oczy. Gdy jednak chciałam je przetrzeć ,uniemożliwił mi to ból naprawde spuchniętej i siniaczonej ręki.


_________________________________________________________________________
Hejka wam czytający. Wybaczcie za błędy.Po prostu nie mam czasu by je poprawiać ;/
Sorkaa za opóźnienia  z rozdziałem ale dla mnie on i tak jest nudny.Nie wiem jak dla was.Skomentójcie,żebym wiedziała co mam poprawic w swoim pisaniu.
No ale już nie wiele rozdziałów zostało. Dlatego zmobilizujcie się i tym bardziej komentujcie.
Spokojnie rozdziały będą jeszcze prowadzone ,a jak zakończę to będę chciała wprowadzić następne opowiadanko.
Obserwujcie,komentujcie,pytajcie.
Czasem będę na tego bloga dodawać filmiki.
Chciałam bym,żeby ta strona stała się żywsza.
POMOŻECIE? :D
liczę na  wasze szczere opinie :*
pozdrawiam Was kochani :3

3 komentarze:

  1. Moim zdaniem możesz pisać jeszcze np. z perspektywy Josha, Harrego itd. Rozdział fajny lecz czegoś mu brakowało.
    Pozdrawiam
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :) Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle zajebisty rozdział z nie cierpliwością czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń