sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 58

 
        -O czym tym razem?- zapytałam, podirytowana jego wejściem do mojego pokoju.
-Niall powiedział, że paliłaś.- powiedział. Zignorowałam fakt, że język mu się plątał.
-Co?! Nie no co ty...- próbowałam udawać, że to co właśnie powiedział jest nieprawdą.
Niestety Harry'emu, tak samo jak i mi nie najlepiej wychodzi  kłamanie, dlatego gdy próbuję skłamać przed Harrym, nigdy mi to nie wychodzi.
-Na pewno? -popatrzył na mnie podejrzliwie.
-No pewnie!- zaśmiałam się niepewnie.
Usiadł na moim łóżku i zaczął patrzyć tępo w podłogę, a po chwili się śmiejąc.
Gdyby nie fakt, że był pijany, uznałam bym, że coś ćpał przed chwilą.
-Na na naaaaa! - zaczął wrzeszczeć na całe gardło.
-Harry!- starałam się go przekrzyczeć, co było trudne.
Momentalnie przestał.
-Co?- popatrzył na mnie zdziwiony.
-Idź może na dół.
-Nieee. Właśnie przyszedłem z tego względu, że wrzuciłem do basenu Louis'a i Zayn'a. No i heh- podrapał się po karku -muszę się gdzieś przez chwilę zaszyć.- zaśmiał się.
-Harry, co mnie to.-stałam jakiś metr przed nim i starałam się być nieugięta.
-No weź, bratu nie pomożesz?
-Nie....
-Ja się nigdzie nie ruszam.- założył ręce na piersi i wydął wargi. Wyglądało to dość śmiesznie, ale naprawdę chciałam mieć przynajmniej tu chwilę spokoju.
Bez słowa odwróciłam się do niego tyłem i wyszłam z pokoju, szukając wzrokiem gdzieś tej dwójki mokrych głupoli.
Szybko zeszłam na dół, od razu przeciskając się przez ludzi, do kuchni.
Naprawdę ucieszyłam się, gdy znalazłam mulata i pana marchewkę siedzących przy stole, o dziwo suchych.
Podeszłam do nich.
-A wy przypadkiem nie byliście przed chwilą w wodzie?- zaśmiałam się.
-Tak, ale się przebraliśmy.Skąd wiesz i  gdzie jest lokaty?- zapytał Zayn popijając piwo.
-Yhym. Siedzi u mnie w pokoju i nie chce wyjść. Weźcie go stamtąd. Proooooszę.- zrobiłam oczka jak kot ze Shreka.
-Już się robi!- krzyknęli razem i wybiegli z pomieszczenia.
Usiadłam przy stole gdzie stało pełno  piw.
Popatrzyłam na jedno otwarte z którego pił Zayn. Rzadko kiedy próbowałam procentów, ale teraz miałam chwilę słabości i powoli wysunęłam rękę po butelkę.
Gdy palce już miały chwycić szklany przedmiot z cieczą, do kuchni ktoś wszedł. Dlatego momentalnie moja ręka odsunęła się.
-O hej.- usłyszałam głos za sobą, który dobrze już znałam.
Podeszła do lodówki  i wyjęła sobie Cola ,a z półki szklankę, po czym nalała gazowanej cieczy do szklanki i podeszła do mnie, siadając na przeciw mnie.
Patrzyłam na każdy jej ruch.
-Dlaczego mnie okłamaliście?- od razu przeszłam do sedna sprawy.
-Co?- popatrzyła na mnie jak by nie wiedziała o co chodzi.
-Nie udawaj, że nie wież. Chodzi mi o to, że za nim wyszłam powiedziałaś mi, że jesteście przyjaciółmi. Ale wy jesteście razem!- nie wytrzymałam, więc mój głos przybrał dość nieprzyjemny ton.
-Ley....- spuściła swój wzrok na  swoje palce.
-No powiedź!
-Tak. Jesteśmy razem.
Gwałtownie wstałam ze stołka, aż pod wpływem mojej siły przewrócił się.
-Dlaczego mi nie powiedzieliście?! Cały świat wiedział, tylko nie ja!- chwyciłam jeszcze w dłonie nieotwarte piwo i wyszłam z kuchni.
Gdy weszłam do swojego pokoju, nie było w nim Harr'ego, dzięki czemu na mojej twarzy pojawił się minimalny uśmiech.
Zamknęłam drzwi na klucz, by nikt proszony nie wtargnął do mojego azylu.
Usiadłam na łóżku, a butelkę piwa postawiłam obok niego.
Ponownie uruchomiłam laptopa.
Od razu weszłam na strony plotkarskie. Chciałam się dowiedzieć jak długo to trwa.
Nie był to długi okres czasu, jednak znają się już ponad rok, a ja dopiero teraz dowiaduję się tego i to jeszcze przypadkowo!
Ile jeszcze tajemnic ukrywa przede mną Harry?
Przyjechałam do Londynu by było lepiej, a jest odwrotnie.
Z każdymi dniami jest co raz gorzej.
Otworzyłam piwo i zrobiłam pierwszy łyk,a za nim kilka kolejnych.
Nie odczułam nic wyjątkowo.
W sumie nie powinnam robić z tego wielkiego halo. Jednak mi chodzi o fakt, że praktycznie każdy wiedział, był przede mną z tą wiadomością prócz mnie.
Zrobiłam jeszcze kilka łyków, tak, że zawartość butelki była prawie, że pusta.
Popatrzyłam na zegarek na ekranie komórki, który wskazał mi 3.15 nad ranem.
Poczułam zmęczenie, odłożyłam butelkę na ziem, a ona poturlała się gdzieś w głąb pokoju.
Odłożyłam laptopa na szafkę nocną i położyłam się na poduszkach, po czym od razu usnęłam.
                                                                      ***
Rano obudził mnie dzwonek dochodzący  z mojej komórki.
Podniosłam gwałtownie głowę, ale od razu tego pożałowałam. Ból w mojej czaszce nie dawał mi myśleć.
Leniwie podniosłam się do pozycji siedzącej i zabrałam do ręki telefon. Na wyświetlaczu ukazał mi się napis ,,Mike".
 -Hee...- nie dał mi dokończyć.
-No i co narobiłaś?!- wydarł się na mnie.
Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Mike, co się stało?
-Nie udawaj! Dobrze wiesz! Od początku to sobie wszystko zaplanowałaś?!
-Ale Mike, ja nie wiem o co chodzi i nie krzycz na mnie!- teraz to ja podniosłam głos.
Nigdy nie lubiła gdy ktoś po mnie krzyczał, a gdy tak się działo zazwyczaj uciekałam od kłótni i zaszywałam się gdzieś gdzie nikt mi nie mógł  przeszkodzić w moich myślach.
-Zobacz sobie na jakąkolwiek stronę plotkarską to zrozumiesz, cześć.- zakończył rozmowę.
Nie wiem co się stało, a raczej co jego napadło? Wczoraj wszystko było okay.
Odsunęłam na bok rozsadzający ból w mojej czaszce, teraz liczyło się dowiedzenie o co chodzi.
Moim oczom po wejściu na stronę, ukazał się wielki nagłówek.
,,Co ta gwiazdeczka ma w planach?"
Było ukazane zdjęcie jak się całuje z Mikem, jak on mnie obejmuje, jak patrzymy sobie w oczy...
Był do tego artykuł gdzie napisali, że w tym wieku jest niemożliwe abym się zakochała i pewnie wszystko to ukartowałam dla rozgłosu itd.
Nie dałam rady czytać dalej. To jakie wyzwiska wysyłali pod moim adresem było nie do zniesienia, a komentarze napisane przez fanki 1D nie były w ogóle nadające się do przeczytanie.
Fakt, znalazły się  wśród nich i te, które miały mnie podnieść na duchu, jednak przy liczbie hejtów, te miłe gdzieś ukrywały się w tłumie.
Teraz rozumiem dlaczego Mike nie chce dalej mnie znać, on uwierzył w to co piszą.
Ja nigdy nie chciałam bym bawić się jego uczuciami.
Czytałam dalej te obraźliwe komentarze, które chyba nie miały końca. Mimo, że rozsądek kazał mi wyjść z tej strony, ja byłam jak w transie.
Nagle nie wiem skąd chwyciłam laptopa w dłonie i rzuciłam nim prosto o ścianę, po czym roztrzaskał się na małe kawałeczki.
Zacisnęłam dłonie w pięści i chwyciłam się za głowę. Chciałam krzyczeć, chciałam płakać. Tyle emocji na raz nie miałam od wielu lat.

RETROSPEKCJA:
Mała dziewczyna. Na oko 4, może 5 lat. Idzie przez korytarz budynku. Znajdowała się w domu dziecka. Wiele uśmiechniętych dzieci przebiegało obok niej, lecz ona szła pod prąd. Ona czuła się samotna. W prawej rączce trzymała pluszowego misia. Zawsze powtarzała, że tylko on może znać jej sekrety, bo tylko on zachowa je jedynie dla siebie.
Mimo, że była jeszcze mała i poznawała świat każdego dnia, była dość mądrym dzieckiem.
Zaskakiwała wielu opiekunów jej dość mądrymi przemyśleniami.
23 marca... to właśnie wtedy przeżyła ogromny szok. Kilka godzin wcześniej cieszyła się. Ubrała ulubioną sukieneczkę. To dziś miała poznać nową rodzinę zastępczą.
Jednak gdy przyszła do gabinetu pani dyrektor, nikogo nowego nie zauważyła. Starano się dość delikatnie, przekazać jej fakt, że to małżeństwo które miało ją zaadoptować wzięło kogo innego.

-Leayna, wszystko okay?- usłyszałam pukanie do drzwi i głos za nimi.
Podeszłam do drewnianej powłoki, ale powstrzymałam się od ich otworzenia.
Pukanie do nich nasiliło się.
-Ley, otwórz.
Zawróciłam i podeszłam do szafy, przebrałam się.
Włosy przeczesałam szczotką do włosów i związałam w luźnego koka.
Okulary chwyciłam do ręki.
Przekręciłam zamek w drzwiach i bez słowa przeszłam obok Liama do łazienki, gdzie przemyłam twarz i umyłam zęby oraz załatwiłam potrzebę.
Założyłam na oczy okulary i wyszłam z łazienki, gdzie od razu pomaszerowałam po schodach do wyjścia.
Jednak zatrzymał mnie znów Liam.
-Gdzie idziesz i co z laptopem?
-Nie interesuj się.- powiedziałam po czym wyszłam z domu, zamykając mu przed nosem drzwi.
Nie chciałam siedzieć w domu gdzie musiałam bym pewnie widzieć Harry'ego i jego dziewczynę.
Wolałam się bez celu poszwendać po Londynie.
Każdy ma wady, ale każdy zasługuje na miłość, na to by kochać i być kochanym.
Każdy ma prawo na własne pomysły na życie. Nikt nie przeżyje go za nas.
Chcę spełniać marzenia, chce być kimś.
To  trudne, myśleć, że szanse którą już złapałam, tak po prostu wypuściłam z rąk.
Gdyby nie moja impulsywność, może dziś nagrałam bym SWOJĄ WŁASNĄ piosenkę i mogła powiedzieć, o moim spełniającym się marzeniu.
Jednak co robię teraz? Chodzę bez wyznaczonego celu po stolicy Wielkiej Brytanii zastanawiając się nad tym jakie błędy popełniłam.
Czasem chciałam bym zacząć wszystko od początku.
Wszystko zaczęło się od wielkiej afery o odnalezieniu siostry jednego z członków najsławniejszego zespołu.
Nie byłam przygotowana na afery i skandale wobec mnie, zorganizowane przez fanki.
Nikt mnie nie uprzedził.
Obwiniam każdego za swoje błędy, a nie doszukuje się w tym wszystkim tego co najistotniejsze.
To właśnie siebie powinnam obwiniać.

Nie wiem ile minęło czasu od wyjścia z domu i od rozmyśleń nad sobą, ale wydaje mi się, że dłuższą  chwilę to trwało.
Nagle wpadłam na kogoś. Wszystko przez to, że głowę miałam spuszczoną, a wzrok wbity w chodnik.
Upadłam na kostkę brukową.
-Uważaj jak chodzisz.- syknął do mnie męski głos.
Moje oczy momentalnie powędrowały do góry.
Wiedziałam, że to on. Poznałam go po głosie.
______________________________________________________________________________
Hej mordki.
No to kolejny rozdział. Cieszę się, że komentujecie ale ciągle coś nie daje mi spokoju.
Tak szczerze, odpowiedzcie mi : Czy to co piszę podoba Wam się?
Bo czasem mam wrażenie, że komentujecie jak by na siłę, ale od razu uświadamiam sobie, że jeśli to co piszę było by słabe, to nie czytalibyście tego i nie komentowali.
Kurcze :/, sama nie wiem  co mam myśleć :c
Moim zdaniem ten rozdział nie jest tak idealny jak bym tego chciała. Myślałam, że napiszę tu jakąś akcję, a wyszło, no sami widzicie jak :p
Jednak tam gdzie zaczyna się piosenka Indili, piosenka którą śpiewa nawiązuje do tego jak teraz bohaterce opowiadania trzeba pomóc, a zabrakło ludzi którzy by ją tak dobrze rozumieli, mimo, że ma ich pełno wokół siebie.
No ale nic... Może uda mi się dodać kolejny rozdział w środę, ale nic nie obiecuję ;*
Do zobaczenia :D

3 komentarze:

  1. Oczywiście, że nam się to podoba, piszesz świetnie i nie gadaj więcej takich głupot. Rozdział jak zwykle wyszedł świetnie i pamietaj, że nikt nie komentuje na siłę twoich jak to określiłaś w poprzednim poście ''wypocin'' :-)
    I przepraszam, że tak późno piszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. ninazprzedmiescia28 stycznia 2015 01:45

    Rozdział wyszedł ci fajnie i nie pisze komentarza na siłę, uwierz mi :-)
    Jestem ciekawa na kogo wpadła Ley i mam nadzieję, że wszystko się u niej ułoży.
    P.S
    Sorry, że tak późno.
    P.P.S
    Dużo weny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ci wyszedł ten rozdział, mam nadzieję że to się nie zmieni.Czekam z niecierpliwością na next.
    Domi .

    OdpowiedzUsuń