niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 55

Obudziłam się, ale na polu nie świeciło słońce. Było ciemno.
Mimo, że dopiero co się przebudziłam, byłam zmęczona.
Chwyciłam za swoją komórkę obok łóżka i na początku jasność ekranu mnie poraziła, ale po chwili się przyzwyczaiłam.
Wyświetlacz wskazywał 4 nad ranem.
Odłożyłam na to samo miejsce telefon i przykryłam się kołdrą.
Nie umiałam jednak zasnąć. Ból był silniejszy niż wczorajszej nocy. Miałam na sobie wczorajsze ubrania, ale nie byłam w stanie iść się przebrać. Brakowało mi sił.
Zaczęłam przewracać się z boku na bok i tak minęła mi następna godzina.
-Dość tego.-wymamrotałam sama do siebie i wygramoliłam się z łóżka, które było takie cieplutkie.
Przeszłam kilka kroków w stronę drzwi, ale wtedy....
Ból przeszył cały brzuch, uniemożliwiając jakiekolwiek ruchy. Upadłam na kolana, mocno trzymając się za niego.
Po jakimś czasie ból ustąpił i nie zwlekając poszłam do Harry'ego.
Nie pukałam, jak zwykle zresztą.


-Harr...- zaczęłam, ale nie skończyłam, ponieważ w łóżku nie leżał sam.
Śpiąc, przytulał jakąś brunetkę.
-Leay....-nie usłyszałam więcej bo zamknęłam drzwi i weszłam do łazienki.
Przeszukałam wszystkie możliwe półki i nigdzie nie mogłam znaleźć nic co zapobiegło by mojemu bólowi.
Bezsilna opadłam na zimne kafelki.
Oddychałam powoli, tak jak by miało mi to pomóc.
-Ley?- w łazience pojawił się Harry.
Nie odpowiadałam, tylko tępo patrzyłam w kafelki na podłodze.
On podszedł do mnie i usiadł po turecku na nich, wpatrując się we mnie.
-Czego chcesz?-byłam zła.
Sama tak do końca nie wiem na co. Na cały świat! To on nie pozwala mi się cieszyć życiem!
-Ej mała, spokojnie. Co się stało?
Położyłam głowę o zgięte kolana, mocno trzymając się za bolące miejsce.
-Ley?-nie przestawał dopytywać,  domagał się odpowiedzi  z mojej strony.
-Nic już. Idź sobie do niej.-schowałam głowę między kolanami, zamykając powieki.
-Coś Cię boli?
Jedynie pokiwałam głową na ''Tak''.
-Brzuch?- dalej dopytywał.
-Taaak.-powiedziałam przez zęby.
On więcej już nic nie mówił, tylko wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju, kładąc na łóżku.
-Zaraz wracam.

~~Harry~~
Wyszedłem z jej pokoju.
Nie zwlekałem i od razu zadzwoniłem do lekarza który miał prowadzić Ley do czasu, kiedy wszystko będzie OK.

(H-Harry  L-Lekarz)

L:Tak? Słucham?-odezwał się po drugiej stronie męski głos.
H: Dzień Dobry, z tej strony Harry Styles.
L: Harry, coś się stało?
H: Tak. Ley, zaczął boleć brzuch.
L: Zaraz tam będę. Podaj jej do tego czasu ciepłą herbatę z tymi lekami które jej przepisałem. Ale tylko dwie tabletki, nie więcej.
H :Dobrze. Do widzenia.
Rozłączyłem się i od razu skierowałem się z salonu do kuchni.
Zrobiłem tak jak mi kazano.
Gdy już miałem wychodzić z kuchni, właśnie w niej pojawili się chłopaki i Vic.
-Co ty odpierdzielasz?! Jest 6 nad ranem!- wydarł się zmęczony Zayn.
Bardzo możliwe, że przez przypadek ich obudziłem, ale teraz jest to nieważne.
-Nie mam czasu. Ley boli brzuch.-powiedziałem i z kubkiem gorącej cieczy skierowałem się do góry.
Brunetka leżała zwinięta w kłębek na łóżku.
Widać, że była zmęczona bardziej ode mnie i cierpiała.
Położyłem herbatę na jej szafeczce nocnej. Przykucnąłem przy niej.
Popatrzyłem na nią, a ona na mnie. Widać walczyła ze łzami. Jeśli ona miała płakać, to ból musiał być ogromny.
Pomogłem jej usiąść i podałem jej kubek, lekko przytulając do siebie.
-Wszystko będzie dobrze.- pogłaskałem ją po plecach w geście pokrzepiającym.

Z trudem wypiła wszystko, ale gdy to zrobiła, zadzwonił dzwonek do drzwi.
Pomogłem się jej położyć. Widać było w jej oczach ból.

Poszedłem na dół, gdzie właśnie Liam witał się z lekarzem. Ja zrobiłem to samo, a następnie zaprowadziłem starszego mężczyznę, do pokoju Leayny.
Odwróciła wzrok w naszą stronę.
-Witam. Jestem lekarzem.- przywitał się z nią, lecz ona nie odpowiedziała.
Była słaba.
Lekarz, kazał nam wyjść.
Usadowiłem się przy ścianie, na przeciwko drzwi.
Nie byłem długo sam, ponieważ po chwili dołączyli do mnie chłopaki.
Szczerze, nie wiem gdzie teraz była Victoria. Możliwe, że poszła dalej spać.

***
Minęło jakieś 20-30 minut. kiedy drzwi od pokoju Ley, otworzyły się a w nich ujrzeliśmy lekarza.
Od razu poderwałem się z miejsca.
-I co z nią?
-Harry przede wszystkim nie denerwujcie jej teraz i nie pozwalajcie żeby wychodziła z domu. Musi teraz dużo odpoczywać. Minął dopiero tydzień od jej operacji, nie zapominajcie o tym. Ona nie może jeszcze jeść jak kiedyś, mogło to się dla niej  skończyć gorzej. Miała wysoką gorączkę, którą zbiłem lekami, a powodem tego wszystkiego był nadmierny wysiłek i jedzenie którego przez miesiąc miała unikać. Podałem jej leki, będzie spać. Ale jeśli się obudzi, od razu podaj jej to- podał mi do ręki kilka pudełek z lekami i kartkę.- na tej kartce jest co masz jej podawać i kiedy. Gdyby coś was zaniepokoiło, to dzwońcie. A właśnie, zapomniał bym... Leayna została podpięta do kroplówki, za kilka godzin przyjdzie moja pielęgniarka i odłączy ją od tego, natomiast dziewczyna powinna obudzić się dopiero pod wieczór. Miłego dnia.- powiedział i wyszedł, zostawiając nas w natłoku myśli.
Od razu poszedłem do jej pokoju. Leżała na łóżku, a obok niej stała kroplówka. Oddychała powoli i spokojnie.
Nie takich wakacji dla niej chciałem. Mieliśmy pozwiedzać Paryż, Włochy...
Wyszedłem z pokoju i zdenerwowany poszedłem do kuchni. Chłopaki poszli chyba dalej spać, ponieważ próbę mamy dopiero na 15 popołudniu. Też byłem zmęczony, to fakt.
Odłożyłem leki obok zlewu, siadając przy stole. Oparłem łokcie o blat stołu i wypuściłem powietrze z płuc, przejeżdżając dłońmi po twarzy.
Poczułem czyjeś ręce na moich ramionach.
Odwróciłem się, była to Victoria...
______________________________________________________________________________
Hej mordeczki :D
Tak jak obiecałam, rozdział pojawia się w weekend.
Cieszę się, że blog znów wraca do funkcjonowania.
No  to chwila.... mam dla was ogłoszenia parafialne :D
1. Jeśli chcecie żebym informowała was o dodaniu postów na bloga, to po prawej stronie znajduje się ,,Formularz kontaktowy'', wystarczy go wypełnić, tak jak mówiłam w wcześniejszym rozdziale i tyle :D, będziecie zawsze na bieżąco.

2.Dziękuję, że są osoby, które czytają ten blog i go komentują. Jest to dla mnie coś, po prostu ŁAŁ. Fakt, nie ukrywam, że był to mój pierwszy blog od którego zaczęłam całą swoją przygodę z pisaniem.

3.Komentujcie dalej, bo jeśli liczba komentów będzie wzrastać, to rozdziały będą się pojawiać może i nawet 2 razy w tygodniu :)

4.Klikamy na dole bloga do obserwowanych tego bloga. :)

I nie wiem, czy przypadkiem o czymś nie zapomniałam, no ale dobra... to do następnego.
Liczę na was, że będzie więcej komentarzy =D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz