piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 47 cz.1

Szybko pobiegłem do Rosi. Nie uwierzę, jeśli odpowie, że nic nie wie.
Miałem zaplanowane wakacje. Mieliśmy jechać do Turcji. Miałem zaplanowane całe dwa miesiące!
Chciałem spędzić z nią trochę czasu, ponieważ potem trasa i aż do świąt by mnie nie było.
Ale oczywiście... wszystko musi się zepsuć!
Zapukałem w drzwi, a po chwili otworzyła je mama dziewczyny.
-O Harry, co tu robisz?- powiedziała zdziwiona.
-Dzień Dobry, musimy porozmawiać.
-Wchodź.
Wpuściła mnie do salonu.
-Co się stało?
-Chodzi o Ley... ona uciekła.
-Ale jak to...

~~~Rosi~~
Właśnie skończyłam rozmowę z Ley.
Pokomplikowało się i to bardzo. Nie dość, że tu w Londynie mam problemy z Harrrym, mamą i innymi osobami. Na do datek, co raz gorzej idzie mi okłamywanie ich. Jeszcze Robert w Polsce takie coś wyprawia. Ufałyśmy mu obie, a on tak postąpił?!
Brakuje mi Ley. Z tego co się dowiedziałam, przepisuje się do starej szkoły.
Nie wiem, jak dalej mam okłamywać Harrrego.

~~Leayna~~

Jutro zakończenie roku... i wakacje.
Nie mogę sobie pomyśleć, że Robert ćpa. Moi znajomi tak się stoczyli....
Babcia poszła do sąsiadki, a że ja nie mam co robić to poszłam na miasto.
Ktoś chwycił mnie za ramie i odwrócił twarzą do siebie.
-Ley.... posłuchaj.- powiedział Robert.
-Nie, nie chce Cię znać.
-Aha, czyli teraz zapomnisz o swoim przyjacielu, który nigdy o tobie nie zapomniał, nie tak jak niektórzy.
-Ja..ja...
-Nic nie mów.
-Przepraszam.- powiedzieliśmy równocześnie, na co zaśmialiśmy się.
Chłopak objął mnie ramieniem - no to gdzie idziemy?
-Do parku.- powiedziałam.

Usiedliśmy na jednej z ławek.
Rob objął mnie ramieniem.
-Powiedz mi, dlaczego tak bez słowa przyjechałaś do polski.

Opowiedziałam mu całą historie, a po skończeniu przytulił mnie.
-Wydaje mi się, jak byśmy w ogóle się nie znali.- stwierdziłam.
-To źle Ci się wydaje. Po prostu potrzebujemy trochę czasu by wszystko sobie poukładać i szczerej rozmowy.- miał racje.
Jedynie długa i szczera rozmowa, jest w stanie nas zapoznać na nowo.
-Dlaczego?- zapytałam.
-Ale o co Ci  chodzi?- spytał tak,jak by nie wiedział.
-Dobrze wiesz.
-Ehh. Tak jakoś.Nigdy nie wyobrażałem siebie  ćpającego.
-Pomogę Ci z tego wyjść.-przytuliłam go jeszcze mocniej,a on opatulił mnie swoimi ramionami.
Czułam się bezpiecznie.
Wrócił mój stary przyjaciel. Nie przeszkadzała nam różnica wieku. W sumie,to tylko rok.

~~Miesiąc później~~
-Ley!-zawołała mnie babcia z dołu.
Zbiegłam  po schodach.
-Tak?
-Słuchaj... załatwiłam wszystkie sprawy związane ze szkołą.Wszystkie papiery zostaną wysłane do Polski , a wtedy na nowo zaniesiemy je do starej szkoły.
Byłam tak szczęśliwa.
-Jej!Babciu dziękuje!-uściskałam najukochańszą osobę,która na prawdę mnie kocha i nigdy nie przestała.
Miała 50 lat i trzymała się nie źle. Ubierała się doskonale jak na jej wiek. Chodziła na fitness.  Robiła sobie makijaż stosowny oczywiście z jej wiekiem.

Byłam naprawdę dumna z mojej babci.
Przez półtora roku, kiedy mieszkałam w Londynie, nie spytałam się o dalszą rodzinę, jak i o szersze informacje na temat mojego ojca.
Ciekawiło mnie, czy wie, że odnaleziono mnie i jak by zareagował na wieść, że chce go poznać?
Pożegnałam się z babcią, która z sąsiadkami szła na brydża.
Wzięłam laptopa 50-latki i postanowiłam poszukać na własną rękę jakichkolwiek informacji.
Zdziwiłam się, bo po tak krótkim czasie odnalazłam jak się nazywa i gdzie mieszka.
Jak się okazało, wyjechał do Niemiec.
Nie miałam zamiaru czekać. Zabukowałam sobie bilet do Berlina na za dwie godziny.
Nie miałam na co czekać, poszłam spakować najpotrzebniejsze rzeczy.
Zostawiłam karteczkę z wszelkimi informacjami i że wracam za tydzień.
Dopiero na tamten czas będzie miejsce na powrót.
Zadzwoniłam po taksówkę, która zawiozła mnie pod lotnisko.

***

Siedzę już w samolocie i lecę do Berlina.
Nie mogę się doczekać, poznać mojego ojca. Niby Robin nim był- tak go uważałam. Jednak ja chce poznać mojego prawdziwego ojca.
Wiem, że to takie spontaniczne, ale ja nie planuje.
***
Właśnie jadę taksówką pod wyznaczony adres.
Czuję nerwy. Kiedyś Harry i nawet mama, mówili mi, że jest on niemiły i potrafi bardzo dobrze manipulować ludźmi, że nawet nie wiesz kiedy to zrobi.
Kurde!
To już! To tu?!
Ta wielka WILLA, nie, nie ... źle nie przeczytaliście, to nie był dom tylko willa.
Zapłaciłam kierowcy i odjechał. Zostawiając mnie z małą walizką na środku chodnika.
Nie wiedziałam co zrobić. Bałam się, jednak nie mogłam stchórzyć,nie było odwrotu. Teraz, albo śpię przez tydzień na ulicy.
Podeszłam do drzwi i zapukałam.
Po chwili otworzyły się, a w nich stanął dobrze umięśniony mężczyzna.
-Dzień dobry.- przywitałam się z nim po angielsku.
On tak samo.
-O co chodzi?- zapytał.
-Bo wie pan... zna pan może Anne Styles?
-Emm- widać, że się zaniepokoił -Tak, a o co chodzi?
-Bo ja jestem Leayna Styles, a Anne to moja mama.
Zamurowało go. Jednak szybko się ocknął.
-Wejdź.
Wpuścił mnie do środka. Wszystko było urządzone tak nowocześnie. Było pięknie.
-Kto to jest?!-wykrzyczał chłopak, gdzieś w moim wieku.
Trochę mnie to skrempowało do działania.
Stałam  w wielkim przedpokoju. Po mojej lewej stronie były trzy pary dębowych drzwi, a po prawej szafka na której leżały jakiś klucze, zdjęcia i różne rzeczy. Jednak na przeciw mnie zauważyłam podłogę z eleganckich kafelek i salon.
Ściany były wykonane z marmuru.
-Drake, spokojnie.- uspokajał go mężczyzna.
-Leayno, chodźmy porozmawiać w moim biurze.
Szłam za nim. Nie wiedziałam co dalej mam mówić. Odebrało mi mowę. Jego biuro znajdowało się na parterze. Od razu pierwsze drzwi od lewej strony nie daleko wejścia.

***
-Dlaczego przyjechałaś?- zapytał siedząc przy biurku. Ja usadowiłam się na białej, skórzanej kanapie na przeciw niego.
-Chciałam Cię poznać.
-Mieszkasz ze swoją matką?
-Nie, mieszkam aktualnie w Polsce.
-To skąd dowiedziałaś się o rodzinie? Dlaczego chciałaś mnie poznać?
-Mieszkałam w Londynie, ale postanowiłam wrócić do polski. Temat Ciebie, w domu był jak by to powiedzieć ''zabroniony''. Wszyscy omijali go.
-Czyli z matką mieszkasz w Polsce?
-Nie. Nie wypytuj mnie tyle o mamę. Nie chce o niej rozmawiać.
-Chciałbym się dowiedzieć jak u mojego jedynego dziecka.
-Jakiego jedynego?!-wstałam.
-A nie?
-Nie! Jeszcze jest Gemma i Harry!
-A no tak. Co u nich?
-Przestań...
-Co wiesz o swoim odnalezieniu lub porwaniu.
-A to, że mama na chwilę w sklepie spuściła ze mnie wzrok i wtedy porwano mnie, a Harry ''chciał mnie odnaleźć'' i się mu udało.
-Aha. No dobrze, to chodź, pokażę Ci pokój gdzie będziesz przenocujesz.

***
Przebrałam się w inne ubrania i po cichu zaczęłam schodzić ze schodów.
Jednak rozmowa z salonu zatrzymała mnie w połowie drogi.
-Na pewno nic się nie domyśliła?- jakiś damski głos odezwał się.
-Nie.  No co ty. A moja stara żona, była na tyle posłuszna, że wszystko zwaliła na siebie.
-Hahahaha.... ale ta młoda jest naiwna.
-W końcu  cała Anne. Głupia Leayna hahahaha...
Oni mówili o mnie i obrażali moją mamę.
Wróciłam na górę i na szybko spakowałam to co wypakowałam.
Zbiegłam z walizką na dół, a następnie wybiegłam z domu.
***
Poszłam wolnym krokiem na lotnisko, jednak nie było wolnych biletów.
Usiadłam zrezygnowana na jednej z ławek między ścianami.
Było już późno, a właśnie w tym momencie odleciał ostatni już dziś samolot do Polski.
Oparłam głowę o zimną powłokę i chyba usnęłam.

Obudziłam się, a raczej zostałam obudzona przez tłum wrzeszczących nastolatek.
Zdziwiło mnie i uznałam, że te dziewczyny są nienormalne. Zegar na ogromnej hali, wskazywał 7 rano.
Postanowiłam zobaczyć, dlaczego tak się zachowują. Przepychałam się przez nie, aż w końcu dotarłam do środka zamieszania.
Stałam za plecami piątki chłopaków, a właściwie to najbliżej wysokiego bruneta z włosami.... to był Liam, a te dziewczyny  to fanki 1D. Zamurowało mnie.
Chciałam uciec nie zauważona, jednak jakaś dziewczyna popchała mnie na Liama.
Na co on szybko odwrócił się, a gdy zobaczył mnie przestraszoną jego oczy rozszerzyły się do granic możliwości.
Szybko szturchnął Harry'ego, który właśnie robił sobie zdjęcie z jedną z fanek.
Gdy brat popatrzył na mnie, nie mogłam się ruszyć. Byłam przestraszona faktem, że będę spać na ulicy przez najbliższy tydzień i tym, że natrafiłam na całe One Direction.
Harry szybko podszedł do mnie, jednak ja ocknęłam się i zaczęłam się przepychać przez fanki , co wychodziło ciężej.
Gdy jednak mi się to udało, Harry był tuż za mną. Łzy bezradności polały się z moich oczu.
______________________________________________________________________________
Hejka.
Trochę ten rozdział dziwny. No i taki bleee i w ogóle...
No ale dobra. Pokazał się biologiczny ojciec Ley i Harry'ego. Zmieniłam jego adres zamieszkania i tak dalej, w ogóle będzie całkiem innym człowiekiem- wymyślonym przeze mnie.
Dzięki wielkie- naprawdę , za motywujące komentarze. Wiem.... że ten rozdział jest do bani, ale następym rozdziałem postaram się by coś się działo :*
Do następnego- a teraz komentujcie. Przepraszam też za błędy, potem posprawdzam.





1 komentarz:

  1. Znalazłam twojego bloga niedawno i od razu musiałam go przeczytać! Świetnie piszesz! A zwłaszcza, że uwielbiam opowiadania, w których główna bohaterka jest siostrą któregoś z 1D! Jestem twoją fanką. <3
    Czekam na kolejną część rozdziału, mam nadzieję, że pojawi się szybko! :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń