środa, 5 listopada 2014

Rozdział 53


Odsunęłam się od bruneta.
Dziwne uczucie owładnęło mnie, widząc Josha i tą dziewczynę przytulających się do siebie.
Wystarczył miesiąc by przyjaciel, o którym myślałaś, że znasz dobrze, to tak naprawdę nie wiesz nic. Oddalasz się każdego dnia co raz dalej. Wiesz o nim co raz mnie i czujesz w swoim życiu pustkę.
Brak jednej osoby potrafi dać tyle smutku, którego tak bardzo chciałbyś nie znać.
Tyle razem spędzonych chwil, które każdego dnia powracają ze zdwojoną siłą.
Ten okropny fakt, gdy ktoś pyta czy wszystko OK? Nikt nie świadomy tego co naprawdę dzieje się w twojej głowie i musisz udawać, że wszystko jest w porządku.
Dlaczego ja nic nie wiem, że masz dziewczynę?! moja podświadomość krzyczała.

Na szczęście nie trwało to długo, ponieważ do pomieszczenia wróciła reszta.
Byli uśmiechnięci, aż do momentu...
Gdy tylko zobaczyli tulącą się, chyba parę, od razu z ich twarzy zszedł uśmiech.
Nie wiedziałam jak mam się zachować.
Wolnym krokiem wstałam z podłogi i usiadłam na sofie, udając, że nic się nie stało i nie obchodzi mnie to w jakikolwiek sposób.
Zawsze myślałam, że nigdy się nie zakocham w nikim, że nie będę jak te dziewczyny w filmach takimi idiotkami. A jednak!
-Heeej, Ley.- przed oczami ktoś pomachał mi ręką, na co się ocknęłam.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Wszyscy siedzieli i jedli pizze lub popijali cole. Jedynie ta pusta blondynka miała wyryty dziwny uśmieszek.
Owszem, chciałam zobaczyć się z moimi przyjaciółmi, ale w takiej sytuacji wolałam bym już słuchać chłopaków i ich planach co do trasy czy koncertów i fanów.
Chodź może co do ostatniego to jednak chyba podziękuję.
Momentalnie wstałam i szybko pożegnałam się,po czym wyszłam, biegnąc po schodach w dół.
Na ostatnich schodkach nie wytrzymałam i usiadłam na nich.
Łza za łzą leciała po moich polikach.
Moje życie jest bardzo skomplikowane, a ja jeszcze bardziej je komplikuje.
Czasem dziwię się dlaczego Harry i inni chcą bym powracała do ich życia. Przecież tyle razy dawałam im szansę na to by pozwolili mi odejść z tego świata. A oni? Walczyli o mnie.
Nie rozumiem ich, przecież ja tylko ranie wszystkich dookoła mnie.
-Leayna?- zachrypnięty głos doszedł mnie za moich pleców.
Odwróciłam się szybko, ale jak szybko to zrobiłam tak szybko uciekłam.
Nie chciałam by widział moją słabość.
Myślałam, że jestem wystarczająco daleko by mnie nie dogonił, jeśli chciał.
Jednak się myliłam, bo szybko ktoś mocno mnie złapał i odwrócił.
Nie miałam odwagi by na niego popatrzyć.
Jednak on chwycił mój podbródek i nie miałam innego wyboru, jak tylko popatrzyć na niego.
Nasze oczy się spotkały. Wydawało mi się, jak by cały świat zwolnił, a my byliśmy w centrum niego.
-Mike.- wyszeptałam i przytuliłam się do niego.
On objął mnie mocno, nie pozwalając by ktokolwiek mógł mnie skrzywdzić.
Czułam się bezpiecznie.
On jednak lekko mnie odsunął od siebie, jednak dalej obejmując i kciukami potarł moje mokre od łez poliki.
Nie dopytywał się dlaczego płaczę.
Za co byłam mu wdzięczna z całego mojego serca.
Po jakimś czasie chyba zauważył, że jestem zmęczona, bo odprowadził mnie be żadnych pytań do mojego domu.

Operację miałam tydzień temu i teraz powinnam leżeć i odpoczywać w łóżku, a ja chodzę po mieście. Więc nie dziwcie się, że jestem zmęczona.
Nie poszłam wgłąb domu, tylko od razu pokierowałam się do swego pokoju.
Chciałam się położyć i odpocząć, bo brzuch zaczął dawać o sobie znać przez bolesne bóle.
Gdy byłam już na górze i nikt mnie nie widział, chwyciłam się za bolące miejsce i otworzyłam drzwi.
Szybko się wyprostowałam widząc Harry'ego leżącego na moim łóżku.

~~Harry~~
Nie wiedziałem do końca, co powinienem dalej robić, by było lepiej w relacjach z Ley.
Nie wiem jak mam się zachowywać, by przypadkiem czegoś
źle nie powiedzieć, co mogło by wszystko zburzyć.
Potrzebowałem, by ktoś mi to wszystko wytłumaczył i pomógł w lepszym dogadywaniu się z moją siostrą.
Postanowiłem, że zajdę do tego psychologa, do którego miała iść Ley.
Tamten czas dla każdego był trudny. Nie chce nawet myśleć, jaki on musiał być dla Leayny.
Wszedłem do wielkiego pomieszczenia, gdzie zamiast ścian dookoła były szyby na widok na ulicę. Tylko dwie, długie ściany były z grubej cegły.
-Dzień Dobry.- odezwałem się do pani psycholog siedzącej w jednym z foteli.
Od razu wpadła mi w oko. Nie była to stara kobieta. Na oko w moim wieku. Ładna, chuda brunetka.

***
Siedziałem czekając na siostrę.
Długo nie przychodził.
Ale w końcu drzwi otworzyły się, a w nich zobaczyłem właśnie Ley.
-Co ty tu robisz?- widocznie była zdziwiona, że tu jestem.
-Siedzę.
Zirytowała się moją odpowiedzią.
-Usiądź, chciał bym z tobą chwilę porozmawiać.
-Emm okeeeey?- nie pewnie usiadła naprzeciwko mnie.
-Robiłaś kiedyś w Polsce coś co kochałaś? Nie wiem, może... jakieś treningi...
-Tak.- zniżyła głowę, przyglondajonc się swojej pościeli.
-Świetnie.- uśmiechnąłem się - A co to takiego było?
-Kiedyś trenowałam siatkówkę, a jeśli przy tych tematach, to może zapisał byś mnie na siatkówkę?- w jej oczach ukazał się promyczek nadziei.

~~Leayna~~

Od wielu miesięcy myślałam nad tym czy powiedzieć o tym Harry'emu, że chce trenować.
Ucieszyłam się gdy spytał się sam.
Jednak nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.
-Nie, Ley.
-Ale... przecież.... dlaczego?!- wstałam na równe nogi.
-Ley, w tym stanie nie możesz, zrozum.
-Nie! Harry po co tu przyszedłeś?! Idź! Proszę...- mój głos robił się co raz niższy z każdym wypowiadanym kolejnym słowem.
Nic nie odpowiedział.
Tak po prostu wstał z mojego łóżka i poszedł w stronę drzwi.
Nie chciałam tak szybko zakończyć tego tematu.
Odwróciłam się i poszłam za nim.
-Harry! Dlaczego musisz być takim gównem?!
Momentalnie odwrócił się w moją stronę.
-Ty mały gnojku.- wysyczał w moją stronę.
-Zapisz mnie na tą siatkówkę!
-Nie!
-Dlaczego?! Sam zacząłeś temat i nie pozwolę Ci tak tego zakończyć!
-No ty wyobraź sobie, że właśnie to zakończyliśmy.- mruknął pod nosem i zbiegł do salonu,a ja za nim.
W tej chwili nie liczył się nawet ten głupi ból w okolicach brzucha.
-Zachowujesz się jak każda gwiazdka popu! Zaduchany w sobie dupek! Nie liczysz się ze zdaniem innych!- wrzeszczałam, nie zdziwię się, jeśli słyszeli mnie na drugim końcu ulicy.
-Myślisz, że jak znasz mnie dwa lata, to wiesz o mnie wszystko?!
-Zacznijmy od tego, że ja prawie nic o tobie nie wiem, tak jak ty o mnie!
-No właśnie! Więc nie zachowuj się jak bachor!
-Odezwał się ten niby ''dorosły''! Odpierdziel się ode mnie, jak masz zamiar udawać dobrego braciszka na pokaz.- pokazałam my środkowy palec i szybko wyszłam z salonu.
Naszej całej kłótni przyglądali się chłopaki i ich dziewczyny oraz jakaś brunetka.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi wychodząc z domu.
Nie chciałam przebywać wśród nich.
Dopiero teraz, gdy zeszło ze mnie to całe ciśnienie poczułam jak ból rozsadza mój brzuch.
Skierowałam się do parku gdzie pewnie nikogo już nie będzie ze względu na późną godzinę i ciemność dookoła.

Tak jak myślałam. Usiadłam na jednej z ławeczek.
Przede mną rozpościerał się na wpół ciemny park.
Zmęczenie ogarnęło całym moim ciałem.
Zimny wiatr wiał na moje odsłonięte ciało. Mimo, że mamy lato to dzisiejszy dzień na pewno tego nie okazywał.
Było zimno, a ja siedziałam w parku w szortach i T-shirt'cie.
Jednak zmęczenie było tak mocne, że zamknęłam oczy.
_____________________________________________________________________________
Hej.
Postanowiłam tak, że ze względu iż mam szkołę i mnóstwo treningów i tych różnych dupereli to nie mam czasu by pisać rozdziały. Więc nie bd dodawać co tydzień, tylko co 2 tyg.
Mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie ;)
W sumie i tak przez tą długą ostatnią długą przerwę, straciłam wielu czytelników :/
No dobra, jeśli przeczytałeś/aś ten rozdział to proszę skomentuj :)
Do następnego mysiory.
Ps. wybaczcie za błędy, ale jestem tak zmęczona, że nawet nie mam siły by je poprawić :/

1 komentarz: